Czy były esbek może być ekspertem sejmowej komisji? - pytają Michał Gawlikowski i Michał Olszewski, autorzy wstrząsającego artykułu w najnowszym numerze "Tygodnika Powszechnego".
Wybór emerytowanego pułkownika SB, UOP i ABW Jerzego Stachowicza na eksperta sejmowej komisji do spraw nacisków na służby specjalne za czasów rządów PiS dla części pozycjonistów z lat 80. był wstrząsem. W roku 1986 Stachowicz rozbił w Krakowie grupę "terrorystów" – działaczy radykalnej opozycji, którzy na pierwszego maja chcieli rozproszyć wiec partyjny, wystrzeliwując na Rynku kilka granatów łzawiących, takich samych, jakie milicja stosowała podczas pacyfikowania demonstracji. Stachowicz był bardzo skuteczny – po śledztwie troje studentów musiało podjąć leczenie psychiatryczne.
Tygodnik dotarł do szczegółów wstrząsającej historii z połowy lat 80., dotychczas szerzej nieznanej, w której udział brał Jerzy Stachowicz. W grudniu 1985 SB i milicja prowadziły w Krakowie zakrojone na szeroką skalę śledztwo w sprawie przecięcia 30 pasków klinowych w stojących w zajezdni autobusach MPK. Sprawę potraktowano jak zamach terrorystyczny. Stachowicz prowadził przesłuchania obu podejrzanych. Według relacji jednego z nich SB zorganizował klasyczne pranie "mózgu" – minimum snu, kilkunastogodzinne przesłuchania przez 7 dni w tygodniu, zakaz kontaktu z ciężarną żoną. Organizator akcji otrzymał karę 5 lat więzienia, drugi skazany na 1,5 roku - z niewiadomych przyczyn był w więzieniu prześladowany i bity. Zmienił się we wrak człowieka. Na skutek ciężkiej choroby nerwowej otrzymał przerwę w wyroku. Po otrzymaniu kolejnego wezwania do odbycia kary popełnił w lutym 1989 r. samobójstwo.
Artykuł pokazuje ciąg zdarzeń, które doprowadziły do tragicznego finału, a w których dzisiejszy ekspert sejmowej komisji odegrał znaczącą rolę. Czy powinien zajmować się kwestią domniemanych nacisków na służby specjalne w III RP?
Źródło: Tygodnik Powszechny