Premier Donald Tusk jest zdrowy – mówi w upublicznionym oświadczeniu profesor nauk medycznych Zbigniew Gaciong. "Ja naprawdę jestem człowiekiem zdrowym" – mówi doktor habilitowany nauk prawnych, profesor nadzwyczajny dwóch uniwersytetów Lech Kaczyński. Ale mówi o sobie - zauważa "Trybuna".
Według niej, dyskusja o zdrowiu prezydenta Rzeczypospolitej, podszyta insynuacjami, a czasem zwyczajnym lękiem, trwa od 2006 r. Kiedy ucicha, pojawia się poseł Janusz Palikot i podsyca ją.
Dyskusję o zdrowiu premiera rozpoczął sam Donald Tusk. We wtorek do informacji o wynikach posiedzenia rządu premier dołączył radosną wieść o tym, że przeszedł specjalistyczne badania, z których wynika, że jest zdrów jak ryba, co poświadcza specjalny dokument lekarski. W czwartek dokument ukazał się na stronach internetowych Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Duma z premiera, tak otwarcie dzielącego się z nami wiadomościami o stanie własnego zdrowia, byłaby większa, gdyby Donald Tusk – jeszcze przed udaniem się na badania – zapowiedział przedstawienie wyników opinii publicznej. Tak się niestety nie stało. O badaniach dowiedzieliśmy się po kilkunastu dniach od ich przeprowadzenia - stwierdza "Trybuna".
Czwartkowa ekscytacja raportem o zdrowiu premiera i znaki zapytania przy porównaniach z prezydentem pokazują, że życzenie premiera nie spełniło się w najmniejszym nawet stopniu. Nastrój czwartku pokazał też, że politycy, tak ochoczo rozpowiadający o zdrowiu prominentów RP, rozmijają się z oczekiwaniami społecznymi i to takimi, o których wiedzą. Powszechnie bowiem znany jest sondaż TNS OBOP, z którego wynika, że 70 proc. Polaków nie chce poznać raportu o stanie zdrowia prezydenta.
Źródło: Trybuna