Lewica musi pozostać lewicą - uważa Grzegorz Napieralski. Z sekretarzem generalnym Sojuszu Lewicy Demokratycznej, rozmawia w "Trybunie" Jan Złotorowicz.
- Jeśli wierzyć prawicowym mediom, to koalicja Lewicy i Demokratów zaraz się rozpadnie, a Sojusz pogrąży się w bratobójczych walkach. Co się z wami dzieje? A co z tym LiD-em?
Pojawia się wiele koncepcji. Co dziwne, większość rzeczywiście w prawicowej prasie. Często przewija się taki pomysł, żeby iść z koalicją do centrum. Dla mnie mówienie, że powinniśmy iść w tym kierunku, to spłycanie problemu, który przed nami stoi. To jest zła droga. W centrum jest już mocno osadzona i rozpycha się dalej Platforma Obywatelska. A i Prawo i Sprawiedliwość ma u siebie wielu polityków, którzy celują w to miejsce na scenie politycznej. Dlatego dla nas droga do centrum to droga donikąd, skończy się naszą marginalizacją. Damy się zetrzeć na proch przez silną teraz prawicę. I tym samym, przynajmniej jeśli chodzi o system partyjny, ziści się marzenie Donalda Tuska o drugiej Irlandii nad Wisłą - mówi Napieralski i kontynuuje:
Bo tam też nie ma lewicy, a tylko dwie duże prawice, jedna konserwatywna, druga liberalna. Cała Polska scena polityczna przesunęła się mocno w prawo na tle europejskim. PiS w Parlamencie Europejskim do niedawna należał do frakcji narodowej. Platforma i PSL, które niejednokrotnie u nas są uznawane za partie centrowe, liberalne należą do frakcji prawicowej. Dlatego naszym głównym zadaniem jest przywrócenie zdrowej, europejskiej równowagi: na lewicę i prawicę. U nas w Sojuszu mówi się: spokojnie, SLD zawsze będzie. Przypominam jednak takie nazwy jak Konfederacja Polski Niepodległej, jak Zjednoczenie Chrześcijańsko - Narodowe, jak Unia Wolności, czy wreszcie Akcja Wyborcza Solidarność. Co się stało z tymi partiami? Przestały istnieć. I czas wreszcie zdać sobie sprawę, że jeżeli nie podejmiemy żadnych działań to ta groźba wisi też nad nami.
- Kierunek centrum proponują lewicy Władysław Frasyniuk z Partii Demokratycznej i prof. Dariusz Rosati z Socjaldemokracji Polskiej.
Temu pierwszemu zupełnie się nie dziwię. Sam, w rozmowie z "Trybuną", powiedział przecież, że jest liberałem, człowiekiem centrum. Ten kierunek to dla niego naturalna droga. Dziwi mnie natomiast, że pan profesor Rosati, europoseł z frakcji Partii Europejskich Socjalistów, nawołuje do porzucenia socjalizmu. I to w sytuacji, kiedy z centrum ucieka cała europejska lewica. Świadczą o tym takie wydarzenia, jak choćby ostatni kongres niemieckiego SPD, zmiany w brytyjskiej Partii Pracy, czy działania socjalistycznych rządów Jose Sokratesa w Portugalii i Jose Zapatero w Hiszpanii. To z nich powinniśmy brać przykład. Zamiast uciekać od socjaldemokracji, powinniśmy przestać się jej wstydzić. Stańmy się wreszcie, jak nasi zagraniczni partnerzy, nowoczesnymi, europejskimi socjalistami. Zostawmy to mówienie o centrolewicy. Nie możemy być w połowie w ciąży. Mamy wielkie i piękne socjalistyczne tradycje w Polsce. Wystarczy je przypomnieć i pokazać, czym jest prawdziwa lewica. A jak ktoś chce iść do centrum, to przecież może zapisać się do Platformy i robić tam za lewe skrzydło.
- A nie jest tak, że pod hasłem "pójdźmy na lewo" znowu skrywa się ten osławiony przez prawicowych publicystów "SLD-owski patriotyzm"?
Mówienie o prawdziwej lewicy to nie jest z naszej strony żadne sekciarstwo. Lewica to przecież nie jedna, dwie, czy trzy partie. To szeroko pojęty ruch społeczny i intelektualny, który cechują pewne wartości. A jeśli chodzi o partyjny patriotyzm, to on oczywiście jest. Martwiłbym się, gdyby go w SLD nie było. Ale ja, mówiąc o zwrocie w lewo, mówię o pewnym procesie, który zachodzi nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie.
- Hasło "zwrot w lewo" pada w Sojuszu już od dawna i jakoś nic z tego nie wynika. Jak rzeczywiście dokonać tego zwrotu?
Źródło: "Trybuna"