Nie będzie obowiązkowego nagrywania dźwięku podczas rozpraw sądowych. Ministerstwo Sprawiedliwości unieważniło przetarg na zakup sprzętu audio dla sądów. Winą za zamieszanie obarcza poprzedników - pisze "Życie Warszawy".
– Kupowanie sprzętu za 17 mln zł bez planu wykorzystania nagrań to wyrzucanie pieniędzy w błoto – twierdzi obecne kierownictwo resortu sprawiedliwości i rezygnuje z obowiązkowego nagrywania rozpraw. – Świat idzie naprzód, my stoimy w miejscu – komentuje były wiceminister sprawiedliwości Andrzej Kryże.
Nagrywanie wszystkich rozpraw to jeden ze sztandarowych pomysłów byłego ministra Zbigniewa Ziobry. Głównym celem miało być przyspieszenie procesów. Ale chodziło też o dyscyplinowanie sędziów, którzy musieliby uważać na każde słowo, bo wszystko byłoby rejestrowane na płytach i włączane do akt. Mikrofony, miksery i nagrywarki płyt CD miały trafić do blisko 3,2 tysięcy sal sądowych. Do przetargu na instalację systemu stanęły cztery firmy. Obecne kierownictwo resortu sprawiedliwości twierdzi, że poprzednicy ogłosili przetarg, ale nie mieli planu wykorzystania nagrań. Dlatego został on unieważniony. Firma ComArch, która została na placu boju, złożyła protest. Został odrzucony.
Źródło: "Życie Warszawy"