Jednego dnia potrafi się tu rozbić nawet dziesięć aut. - Walą po barierkach bez litości! Ale to taka głupia droga - mówią miejscowi. Zarządca odpowiada, że jeżeli ktoś jest tu winny, to na pewno nie projektanci, tylko kierowcy.
Droga - jak to nowa ekspresówka - równa jak stół, dwupasmowa i odgrodzona ekranami dźwiękochłonnymi. S14 to obwodnica Pabianic i najszybszy sposób, żeby z Łodzi dojechać do Sieradza i dalej do Wrocławia.
Na wysokości Szynkielewa jest jednak niesławny już ciasny zakręt.
- Nie muszę odsłaniać rolet, żeby wiedzieć, czy zaczął padać deszcz. Jak słychać rozbijające się auta, to znaczy, że jest mokro - opowiada Krystyna, mieszkająca kilkadziesiąt metrów od zakrętu.
- To taka głupia droga. Wybudowali ją tak, żeby czasem ktoś nie mógł nadrobić czasu! Nie jest z nami dobrze, jak tacy ludzie odpowiadają za inwestycje – komentuje Andrzej, rolnik rozsypujący nawóz na polu obok ekspresówki.
Jeden dzień, 10 rozbitych aut
Rekordowy był wtorek, 5 września. Na zakręcie doszło do siedmiu stłuczek, w których rozbitych zostało dziesięć samochodów. Serię rozpoczął 51-latek, który jechał za szybko i wpadł w barierki.
Z tego samego powodu, dokładnie w tym samym miejscu, godzinę później w barierkę uderzyła 38-latka.
Na zakręcie spokój był do godz. 15. Wtedy to rozbił się 19-latek w swoim oplu. O godz. 17.20 w bariery energochłonne wpadła 22-latka w toyocie.
Cztery godziny później zaczęła się wieczorna seria. Ze swojego pasa wprost na barierki wpadali kolejno: 32-latka w toyocie, 45-latek w volkswagenie i 32-latka w fiacie (uszkodziła jeszcze trzy inne samochody, które stały na poboczu).
- Wtedy było ślisko. Dlatego tak statystyki wybiło. Na co dzień "dzwona" ma tu jeden, dwóch kierowców - komentują pracownicy wydziału ruchu drogowego w Pabianicach.
"Głupi" zakręt czy kierowcy za szybcy?
Tuż przed nieszczęsnym zakrętem ustawiony jest znak informujący o tym, że kończy się droga ekspresowa. Potem jest ograniczenie do 90 km/h, a potem 70 km/h. Jest też ostrzeżenie o zbliżającym się ostrym zakręcie.
- Kierowcy rozbijają się, bo ignorują ograniczenie prędkości. Ot, cała filozofia - opowiada Maciej Zalewski z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Łodzi.
O ile oznakowanie raczej nie budzi wątpliwości, to zastanawiać może to, kto i dlaczego zatwierdził "ekspresówkę" z tak ostrym zakrętem.
- Rozwiązanie tej zagadki jest następujące. Tu, gdzie teraz jest zakręt, w przyszłości będzie łącznica istniejącej drogi z zachodnią obwodnicą Łodzi. W październiku wyłoniony zostanie wykonawca tej inwestycji - mówi Zalewski.
Zalewski odbija argumenty, że przecież to miejsce i tak będzie przebudowane, więc na razie drogowcy mogli zaprojektować łagodniejszy zakręt.
- To by było czyste marnotrawstwo. Oczywiście możemy wszystko przebudowywać raz na pół roku. Pytanie tylko, czy w ten sposób uratujemy kierowców, którzy nie potrafią czytać znaków - komentuje Zalewski.
Autor: bż/i/jb / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź/Google Earth