Od dziewięciu miesięcy do 12 lat więzienia grozi Kamilowi Durczokowi. Śledczy z Piotrkowa Trybunalskiego oskarżyli go o sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Znany dziennikarz w lipcu ubiegłego roku doprowadził do kolizji, mając w organizmie 2,6 promila alkoholu. Śledztwo wykazało, że był też pod wpływem leków uspokajających o charakterze psychoaktywnym.
Prokuratorzy z Piotrkowa Trybunalskiego sprawę kolizji Kamila Durczoka (zgodę na pokazywanie jego wizerunku oraz podawanie pełnych danych osobowych przekazał redakcji tvn24.pl jego pełnomocnik, mec. Łukasz Isenko) badali blisko rok.
- W tym czasie musieliśmy ustalić, w jakim stopniu oskarżony stwarzał zagrożenie dla innych uczestników ruchu. Dowiedzieć się, pod wpływem jakich substancji był kierowca. Musieliśmy też dotrzeć do świadków zdarzenia i ich przesłuchać - mówi tvn24.pl Witold Błaszczyk z piotrkowskiej prokuratury okręgowej.
Na początku śledczy zarzucali dziennikarzowi dwa przestępstwa: sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym oraz kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości.
- Ostatecznie prokurator prowadzący zdecydował się na kwalifikację kumulatywną i w akcie oskarżenia znalazł się jeden zarzut: sprowadzenia w stanie nietrzeźwości bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Za to przestępstwo grozi od dziewięciu miesięcy do 12 lat pozbawienia wolności - dodaje prokurator Błaszczyk.
O zakończeniu śledztwa w sprawie znanego dziennikarza jako pierwszy poinformował "Fakt".
Alkohol i leki
Krytycznego dnia, 26 lipca 2019 roku, Kamil Durczok był pijany - miał 2,6 promila alkoholu w organizmie. W czasie śledztwa okazało się też, że brał leki.
- To leki o działaniu psychoaktywnym, po których nie wolno prowadzić pojazdów mechanicznych przez co najmniej 24 godziny od ich zażycia. Połączenie ich z alkoholem znacząco obniżyło koncentrację kierowcy i możliwość reagowania na zdarzenia na drodze - mówi prokurator Witold Błaszczyk.
Kolizja na zwężeniu autostrady
W lipcu zeszłego roku bmw kierowane przez 52-letniego dziennikarza rozbiło się na remontowanym odcinku autostrady A1 w pobliżu Piotrkowa Trybunalskiego.
Pojazd uderzył w gumowe pachołki na zwężeniu drogi - jeden z nich uderzył auto nadjeżdżające z przeciwka. Na szczęście w zdarzeniu nikt nie ucierpiał. Po zdarzeniu Kamil Durczok trafił do policyjnej izby zatrzymań.
W trakcie śledztwa dziennikarz przyznał się tylko do jazdy pod wpływem alkoholu. Śledczy skierowali wniosek do sądu o areszt dla podejrzanego, ale sąd nie przychylił się do niego i zastosował wobec dziennikarza poręczenie majątkowe, dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.
To niejedyne problemy dziennikarza z prawem. Pod koniec ubiegłego roku Prokuratura Regionalna w Katowicach postawiła mu zarzuty podrobienia dokumentów umożliwiających uzyskanie kredytu i przedłożenia ich w banku oraz doprowadzenia banku do niekorzystnego rozporządzenia mieniem wielkiej wartości.
***
Kamil Durczok rozpoczął karierę w Radiu Katowice. Od 1993 do 2006 roku pracował w Telewizji Polskiej, był między innymi jednym z prowadzących główne wydania "Wiadomości". Dziewięć kolejnych lat spędził w TVN - pełnił funkcję redaktora naczelnego "Faktów". Od 2016 roku współpracował z telewizją Polsat News, w której prowadził program publicystyczny. Ostatni raz na tej antenie pojawił się pod koniec 2017 roku.
Źródło: TVN24 Łódź/PAP
Źródło zdjęcia głównego: Dariusz Śmigielski/Polska Press