Ponad półtoragodzinny film dokumentalny o Romanie Polańskim obejrzał w piątek krakowski sąd na posiedzeniu w sprawie stwierdzenia dopuszczalności ekstradycji reżysera do USA. Żadne decyzje nie zapadły. Kolejne posiedzenie odbędzie się prawdopodobnie we wrześniu.
Sam Polański nie został wezwany na posiedzenie, wyjaśnienia złożył już na pierwszym posiedzeniu 25 lutego.
Jego ekstradycji domagają się Stany Zjednoczone. W 1977 r. reżyser został uznany przez sąd w Los Angeles za winnego uprawiania seksu z nieletnią Samanthą Gailey (obecnie Geimer). Przed ogłoszeniem wyroku opuścił USA, obawiając się, że sędzia nie dotrzyma warunków zawartej z nim wtedy ugody.
Obrońcy Polańskiego – adwokaci Jan Olszewski i Jerzy Stachowicz - zapowiadali, że w trakcie postępowania przed krakowskim sądem będą chcieli wykazać, że wniosek o ekstradycję jest bezzasadny, ponieważ przed sądem amerykańskim została zawarta ugoda i kara przez poszukiwanego została odbyta.
W piątek po projekcji filmu obrońcy nie chcieli jednoznacznie wypowiedzieć się na temat tezy dowodowej, którą ich zdaniem miałby potwierdzić film.
"Film jest materiałem obiektywnym"
- Sami byli państwo świadkami tego, co na tym filmie jest. Jest to film dokumentalny, pan Roman Polański ani nie był reżyserem tego filmu, ani producentem, nie udzielał w nim wywiadów, bo są tam wywiady archiwalne. I dlatego my uważamy ten film za materiał obiektywny. Te wypowiedzi, które tam padły, w szczególności ze strony prokuratorów, dziennikarzy, mają według nas duże znaczenie, bo pokazują całą otoczkę, która towarzyszyła tej sprawie i są jednym z elementów tezy, którą chcemy wykazać przed sądem. Bo to nie jest najważniejszy dowód w tym postępowaniu – powiedział Olszewski. Nie chciał jednak określić wartości dowodowej filmu.
- Na tym etapie nie chcemy komentować wypowiedzi poszczególnych osób, zostawmy to sądowi, nie chcielibyśmy zabierać głosu w tej sprawie – powiedział Stachowicz. Jak wspólnie podkreślili obrońcy, w filmie padły "bardzo ważne wypowiedzi, ale wskazanie ich stanowiłoby ujawnienie tezy obrony". Wskazali także, że prawdopodobnie był to pierwszy przypadek, by długometrażowy film był dowodem przed sądem.
Trwa tłumaczenie artykułów i dokumentów
Jak poinformował sąd, 8 maja wniosek polskiego sądu o dostarczenie dodatkowych dokumentów został doręczony stronie amerykańskiej i od tego dnia biegnie wyznaczony przez sąd trzymiesięczny termin na dostarczenie odpowiedzi. Ponieważ nadesłane odpowiedzi będą musiały być przetłumaczone, prawdopodobny termin kolejnego posiedzenia wyznaczony zostanie na wrzesień.
Do tego czasu obrońcy powinni też przekazać sądowi całość przetłumaczonych artykułów prasowych, a prokurator zapoznać się z nimi i podjąć decyzję, czy przychyli się do wniosku o włączenie ich do dowodów w sprawie. Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmie sąd na wrześniowym posiedzeniu.
- Artykuły prasowe, o dołączenie których wnosimy, w dużej części są wypowiedziami udzielanymi w trakcie trwającego jeszcze procesu przez sędziego prowadzącego tę sprawę i świadczą o tym, że sędzia miał wyrobiony ogląd i był w tej sprawie nieobiektywny – powiedział Olszewski. Zapytany, czy podobna teza łączy się z dowodowym filmem, adwokat wyjaśnił, że "konsekwentnie obrona nie chce tego komentować".
Polański bał się, że sąd nie dotrzyma ugody
W 1977 r. Polańskiemu zarzucono sześć przestępstw, w tym gwałt na osobie pod wpływem narkotyków i molestowanie nieletniej. Jak informowali obrońcy, na mocy zawartej ze stronami ugody, Polański przyznał się do uprawiania seksu z nieletnią, a prokuratura wycofała pozostałe zarzuty. W ramach uzgodnionej kary, reżyser dobrowolnie stawił się do zakładu karnego i spędził tam 42 dni na tzw. obserwacji diagnostycznej, która maksymalnie może trwać 90 dni. Po tym okresie został zwolniony przez władze więzienne, według których jego dalszy pobyt w więzieniu nie był wskazany. Przed ogłoszeniem wyroku reżyser opuścił USA, obawiając się, że sędzia nie dotrzyma warunków zawartej ugody.
Na poprzednim posiedzeniu, 9 kwietnia, sąd postanowił m.in. zwrócić się do USA o dokumenty dotyczące postępowania przeciwko reżyserowi w USA, jego pobytu w zakładzie karnym w Chino w Kalifornii i wniosku ekstradycyjnego do Szwajcarii, zakreślając termin odpowiedzi do 3 miesięcy. O odpowiednie dokumenty dotyczące postępowania ekstradycyjnego sąd wystąpił także do Szwajcarii.
Jeżeli sąd prawomocnie uzna, że ekstradycja jest niedopuszczalna, decyzja będzie ostateczna. Jeśli zgodę wyrazi, ostateczne zdanie należeć będzie do ministra sprawiedliwości.
Szwajcaria odmówiła ekstradycji
Polański, który ma polskie i francuskie obywatelstwo, w 2009 r. został zatrzymany na lotnisku w Zurychu na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania. Po trzymiesięcznym pobycie w areszcie i siedmiomiesięcznym areszcie domowym został uwolniony. Władze Szwajcarii zdecydowały, że nie wydadzą go USA, ponieważ "nie można wykluczyć z całkowitą pewnością błędu we wniosku ekstradycyjnym USA".
Polański (autor takich filmów jak "Nóż w wodzie", "Dziecko Rosemary", "Chinatown", "Pianista", "Pisarz widmo") mieszka obecnie we Francji ze swoją żoną, francuską aktorką Emmanuelle Seigner, i dziećmi. Z obawy przed aresztowaniem Polański nie odebrał w 2003 r. Oscara, przyznanego mu za reżyserię "Pianisty".
Autor: wini / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24