Oświęcimska Prokuratura Rejonowa wszczęła śledztwo w sprawie kradzieży spodni więźnia obozu w Buchenwaldzie. Spodnie wypożyczył oświęcimski samorząd z niemieckiego miasta Schoenebeck. Gdy Niemcy zażądali zwrotu, okazało się, że ubranie zniknęło.
Więźniarskie spodnie trafiły do prezydenta Oświęcimia Janusza Marszałka w 2007 roku. Przekazał je włodarz tego samego miasta, które teraz poprosiło o wypożyczenie eksponatu. Oryginalne spodnie więźniarskie z niemieckiego obozu koncentracyjnego miały być pokazywane w centrum dokumentacyjnym przy Kopcu Pamięci i Pojednania, którego wzniesienie planowano wówczas w mieście.
Gorączkowe szukanie
Kilka tygodni temu Niemcy poprosili o zwrot wypożyczonych spodni. Chcą je wyeksponować na wystawie planowanej w Schoenebeck na przyszły rok. W Oświęcimiu rozpoczęły się gorączkowe poszukiwania części więziennego ubrania. - Z poczynionych ustaleń wynika, że ten historyczny eksponat nie znajdował się i nie znajduje ani w Urzędzie Miasta, czy jednostkach mu podległych – informuje rzeczniczka oświęcimskiego magistratu.
Śledztwo ws. kradzieży
Do poszukiwań włączyła się prokuratura. Wszczęto śledztwo w sprawie kradzieży. - Czynności zostały już zlecone. Przesłuchanych zostanie szereg świadków. Chcemy ustalić, jaka była kolejność postępowania z tym przedmiotem, żeby dowiedzieć się, w którym momencie zniknęły – wyjaśnia wiceszef oświęcimskiej prokuratury Mariusz Słomka. Rzeczniczka Urzędu Miasta w Oświęcimiu podkreśla, że doniesienie do prokuratury złożyły władze miasta.
O sytuacji poinformowano już nadburmistrza miasta Schoenebeck.
Winny były prezydent?
Według urzędu miasta, winnym całemu zamieszaniu jest były prezydent. Jak informuje magistrat, to Janusz Marszałek przez cztery lata po otrzymaniu więźniarskich spodni był wyłącznie odpowiedzialny za to, co się z nimi stało. Do opieki nad eksponatem powinno zobowiązywać go „pełnione stanowisko i fakt, że to właśnie on osobiście został nim obdarowany” – czytamy w oświadczeniu urzędu miasta.
Były prezydent wyjaśnia, że osobiście bardzo mu zależy, aby sprawa spodni została wyjaśniona. W rozmowie z dziennikarzami podkreślił, że po przywiezieniu ich do Oświęcimia musiały trafić do magistrackiego wydziału promocji, gdzie przekazywane są wszystkie przywożone dary. Ten wydział zajmował się także koordynacją realizacji idei Kopca.
Przeszukiwanie piwnic
Janusz Marszałek twierdzi, że przed swoim odejściem z magistratu, prosił szefa wydziału promocji o kopię kompletu dokumentacji związanej z Kopcem. Pracownik prośby nie spełnił, a po objęciu urzędu przez p.o. prezydenta Janusza Chwieruta wprost poinformował, że nie wolno mu jej przekazać. Dlatego mMarszałek nie potrafi powiedzieć, gdzie aktualnie znajdują się spodnie. - Myślę, że jeśli naczelnik dobrze przeszuka zakamarki wydziału, być może w piwnicy urzędu, to zguba się szybko znajdzie – uważa Marszałek.
Bezcenna strata
Rzeczniczka magistratu w Oświęcimiu Katarzyna Kwiecień podkreśliła, że z uwagi na symboliczne znaczenie więźniarskich spodni, jako dowodu zbrodni hitlerowskich popełnionych w czasie II wojny światowej, ich wartość jest znaczna, ale trudna do oszacowania. Jak mówiła, spodnie te są dobrem o szczególnym znaczeniu dla kultury i jako zabytek powinny być przechowywane w szczególnych warunkach, zgodnie ze standardami muzealnictwa.
Niemiecki obóz Buchenwald funkcjonował od lipca 1937 roku do końca wojny. Naziści umieszczali w nim m.in. członków ruchu oporu, Żydów, Polaków, Sinti i Romów, Świadków Jehowy i kryminalistów. Na więźniach przeprowadzano pseudomedyczne eksperymenty. Pracowali też w komandach fabrycznych. Ogółem więzionych w nim było ok. 250 tys. osób. Śmierć poniosło ok. 56 tys
Autor: KMK / Źródło: TVN 24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY-SA-2.5) | Andreas Trepte