Odbieraniem koncesji na alkohol, pozwami i podatkami Marek Lasota chce uderzyć w krakowski przemysł erotyczny. Kandydat na prezydenta Krakowa z ramienia prawicy zamierza "oczyścić sakralną przestrzeń" grodu Kraka. Do walki z klubami go-go nawołuje obecnego prezydenta. Przedstawiciele urzędu miasta plan Lasoty z góry spisują na straty.
W liście do obecnego prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego i swojego konkurenta w nadchodzących wyborach wspierany przez PiS Lasota apeluje "o podjęcie kroków, które doprowadzą do przeniesienia lokali erotycznych poza obszar centrum chronionego przepisami o parku kulturowym". Dołącza 26 tys. podpisów złożonych pod petycją europosła Ryszarda Legutki z protestem przeciwko działalności klubów erotycznych w ścisłym centrum miasta.
- Istnieją metody, których konsekwentne i szybkie użycie doprowadzi do oczyszczenia przestrzeni publicznej Krakowa z instytucji, które naruszają poczucie godności krakowian i uderzają w wizerunek miasta – uważa Lasota.
Jeśli wygra, to "różowe kluby" znajdą się poza granicami miasta
Marek Lasota jest przekonany o tym, że może usunąć, kłujące niektórych w oczy, lokale z okolic starego miasta. - Jeżeli mieszkańcy zechcą powierzyć mi urząd prezydenta, to doprowadzą do oczyszczenia sakralnej przestrzeni Starego Miasta w Krakowie z instytucji, których miejsce jest poza rogatkami miast- uważa kandydat na prezydenta.
Będzie walczył koncesjami, ale nękania nie będzie
Jako skuteczne metody wskazał "taktykę cofania koncesji na sprzedaż alkoholu; odpowiednią politykę podatkową miasta wobec tego typu instytucji, i wreszcie pozew sądowy przeciwko właścicielom o poważne naruszenie wizerunku miasta". Lasota uważa, że skuteczne byłyby liczne kontrole w klubach oraz likwidacja witryn i reklam, propagujących istnienie klubu, na podstawie obowiązującej uchwały RM o utworzeniu parku kulturowego w centrum Krakowa.
Pytany przez dziennikarzy wyjaśnił, że cofnięcie koncesji nastąpiłoby po stwierdzeniu naruszenia prawa, tj. sprzedaży alkoholu nieletnim; zaś odpowiednia polityka podatkowa związana jest z tym, że "miasto ma możliwość różnicowania stopy podatkowej dla przeróżnych instytucji". Jako uzasadnienie pozwu o naruszenie wizerunku miasta wskazał 26 tys. podpisów złożonych pod petycją Ryszarda Legutki przeciwko tym klubom.
W rozmowie z dziennikarzami Lasota nie zgodził się, by działania te można było określić jako nękanie. "To działanie na gruncie prawa" – podkreślił. Nie odpowiedział również na pytanie o działania w przypadku, gdy żadne przestępstwo w klubach nie zostanie stwierdzone.
- Te argumenty są nietrafione. Na gruncie obowiązującego prawa gmina nie ma żadnych narządzi do walki z legalnie działającymi przedsiębiorcami – twierdzi Filip Szatanik z krakowskiego magistratu.
Cały kraj walczy z "Cocomo"
Jak podawały media, w kraju prowadzonych jest ponad 50 śledztw w sprawie klubów typu go-go Cocomo. Klienci skarżyli się na wysokie rachunki, jakie przyszło im płacić za alkohol; twierdzili, że mogli być odurzani środkami podanymi w alkoholu. Ich zgłoszenia zazwyczaj kończyły się w prokuraturze umorzeniami lub odmową wszczęcia postępowania. Siedziba firmy znajduje się w Krakowie, kluby prowadzone są w kilkudziesięciu miastach Polski. Na początku września zmieniły nazwę.
Jak poinformowała policja na początku października, powstała specjalna ogólnopolska grupa policjantów, która ma zbadać sprawy dotyczące domniemanych oszustw zgłaszanych przez klientów tych klubów.
Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie krakowskich go-go
Krakowska prokuratura prowadzi obecnie śledztwo, obejmujące umorzone wcześniej postępowania, w których łącznie poszkodowanych jest 15 klientów klubu w Krakowie w okresie od września 2013 do sierpnia 2014 r. na kwotę łącznie 300 tys. zł. Obecnie śledztwo zostało przedłużone do końca stycznia 2015.
Przy początkowych umorzeniach prokuratura oparła się na zapisach z monitoringu, na których widać było m.in., że klient klubu nie śpi, rozmawia z tancerkami, przez które jest zabawiany, dobrowolnie wyciąga kartę płatniczą z portfela, sam wstukuje kod i podpisuje wydruki, a ceny są jawne (np. 10 tys. zł za drink, 15 tys. szampan). Także przesłuchiwani taksówkarze i personel hoteli potwierdzali, że ich klienci byli świadomi, sami zamawiali kurs do hotelu, odbierali klucz do pokoju itd.
Autor: KMK / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Kraków