Twierdzi, że jego ciężarna szwagierka podczas kłótni spadła z nasypu i zginęła, a on spanikował i ukrył ciało. Prokurator jednak jest pewien: to było morderstwo. Śledczy ustalili, że Jolanta Ś. była związana z Grzegorzem G., kiedy zaszła w ciążę. Przed rozwiązaniem zaginęła. Teraz policja odnalazła jej ciało w lesie – właśnie dzięki wskazówkom G.
Ciężarna 25-latka zaginęła w maju, jednak jej matka zawiadomiła policję o nieobecności córki dopiero w sierpniu. Wtedy też młodsza z kobiet miała wyznaczony termin porodu. – Matka długo nie wiedziała o zaginięciu swojej córki, ponieważ nie mieszkały razem i nie miały bliskich relacji – tłumaczy Romankiewicz.
Policjanci zaczęli szukać zaginionej. W międzyczasie matka 25-latki dostała sms-a z jej numeru telefonu. Dziewczyna miała w nim twierdzić, że urodziła i sprzedała dziecko, a sama nie chce być znaleziona. Jak się później okazało, wiadomości wysyłał najprawdopodobniej jej zabójca. Sama 25-latka już wtedy nie żyła.
W toku śledztwa zainteresowanie policjantów wzbudził szwagier Jolanty Ś. Jak podaje prokuratura, wszystko wskazuje na to, że Grzegorz G. był jednocześnie ojcem dziecka zaginionej kobiety. Na tym etapie policjantom nie udało się jednak udowodnić mu winy i mężczyzna nie został zatrzymany.
- Nie zdołano zgromadzić dowodów, które pozwoliłyby postawić mu zarzut popełnienia przestępstwa – tłumaczy Marta Tabasz-Rygiel, rzeczniczka prasowa podkarpackiej komendy policji.
Przełom w sprawie
Poszukiwania Jolanty Ś. trwały do końca listopada. To wtedy żona podejrzewanego Grzegorza G., a zarazem siostra zaginionej 25-latki, zgłosiła zaginięcie swojego męża. Mężczyzna był w tym czasie poszukiwany w związku z kradzieżą mienia znacznej wartości. Z firmy, w której pracował, przywłaszczył sobie urządzenia warte ponad 500 tys. zł.
Na przełomie listopada i grudnia policjanci namierzyli i zatrzymali 31-latka. - Zabezpieczono przy nim dużą kwotę pieniędzy, pochodzącą ze sprzedaży skradzionych rzeczy – informuje Tabasz-Rygiel. G. przyznał się do kradzieży.
Twierdzi, że nie zabił
Podczas składania wyjaśnień podejrzany poinformował policjantów, że wie, gdzie znajduje się ciało zaginionej Jolanty Ś. Twierdził jednak, że nie zamordował kobiety. - Jak wynika ze złożonych przez niego wyjaśnień, doszło między nimi do kłótni i kobieta spadła z nasypu przy autostradzie. Grzegorz G. przyznał, że nie sprowadził do rannej pomocy, a po jej śmierci zdecydował się ukryć jej zwłoki – podaje Romankiewicz. Jak jednak zaznacza prokurator, wstępne ustalenia sekcji zwłok stoją w sprzeczności z tą wersją zdarzeń. Obrażenia na ciele zmarłej wskazują, że kobieta została zamordowana.
- Wszystkie okoliczności wskazują na to, że zatrzymany był ojcem dziecka Jolanty Ś. Na wynik badań musimy jednak zaczekać - mówi rzeczniczka prokuratury.
Na niekorzyść Grzegorza G. świadczą też działania, które mężczyzna podejmował tuż przed śmiercią kobiety. – Bezpośrednio przed tym zdarzeniem wynajął mieszkanie, do którego miał się wprowadzić wraz z 25-latką. Przeniósł tam też część jej rzeczy – informuje Romankiewicz.
Na razie G. usłyszał tylko zarzut kradzieży mienia o znacznej wartości, za co grozi mu do 10 lat więzienia. Mężczyzna przebywa w tymczasowym areszcie.
- Zarzut zabójstwa planujemy postawić mu jeszcze w tym tygodniu. Czekamy jednak na opinie biegłych i wstępny raport posekcyjny – precyzuje prokurator. Za zabójstwo 31-latkowi grozi dożywocie.
Autor: wini//ec / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock