Od trzech dni strażnicy miejscy z Siemianowic Śląskich prowadzą protest głodowy. - Jesteśmy prześladowani, nasze prawa łamane, a warunki socjalne krytyczne - tłumaczą. Szalę goryczy przelało zwolnienie wiceprzewodniczącego związku zawodowego.
Strażnicy miejscy głodują od ubiegłej soboty. Domagają się przede wszystkim przywrócenia do pracy kolegi, wiceprzewodniczącego związku zawodowego siemianowickiej straży miejskiej Henryka Zielińskiego. Funkcjonariusze twierdzą, że usunięcie go ze stanowiska nie miało podstaw i było niesprawiedliwe.
- Uważamy, że jest to zwolnienie bezzasadne i dlatego wszyscy członkowie związku i ja jako przewodniczący postanowiliśmy podjąć protest głodowy, nie naruszając przy tym ustawowych obowiązków straży miejskiej - mówi w rozmowie z TVN24 Marek Kozubski, przewodniczący NSZZ "Solidarność" siemianowickiej straży miejskiej.
"Wydumane zarzuty"
Henryk Zieliński jest znany w Siemianowicach z tego, że ponad dwa lata temu uratował na przystanku autobusowym umierającego człowieka. Z pracy został zwolniony, bo miał naruszyć nietykalność cielesną swojego przełożonego.
- To nie jest zgodne z prawdą. Sprawa jest w sądzie, 10 czerwca rozprawa, ale my chcemy przywrócenia go do pracy, natychmiast. Nie zgadzamy się na wydumane zarzuty - komentuje Kozubski.
Sam zainteresowany nie przyznaje się do przemocy wobec byłego szefa, a sprawę komentuje krótko: - Chyba jestem nielubiany przez komendanta.
"Krytyczne warunki socjalne.."
Sprawa Henryka Zielińskiego zaważyła na rozpoczęciu głodówki, ale nie była jedyną, która pchnęła funkcjonariuszy do tak drastycznych kroków. Siemianowiccy mundurowi twierdzą, że w ich pracy dzieje się źle i to od dawna: pracownicy są prześladowani, ich prawa łapane, a warunki socjalne krytyczne. Dodatkowym problemem jest sprawa z nielegalnymi wideorejestratorami, które zostały zainstalowane na drogach Siemianowic. Potem okazało się, że nie było na to zgody Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego.
– Chcemy: natychmiastowego zaprzestania prześladowania członków organizacji związkowej, publicznego wyjaśnienia sprawy funkcjonowania systemu czerwonego światła w okresie grudzień 2012 - maj 2013, natychmiastowego rozpoczęcia remontu piętra zajmowanego przez straż miejską oraz poprawienia warunków BHP, zmiany organizacji struktury straży miejskiej, ewentualnie jej powrotu do struktur urzędu miasta - wymienia Kozubski.
"Przez trzy dni nie jemy i pracujemy"
W proteście bierze udział 17 osób, chęć dołączenia zadeklarowało jeszcze czterech strażników. Głodówka ma charakter rotacyjny - dwu funkcjonariuszy głoduje przez 3 dni, po czym następuje zmiana.
- Przez trzy dni nie jemy i pracujemy. Po wykonaniu swoich obowiązków zostajemy na terenie komisji zakładowej i przeprowadzamy protest. Będzie trwał do skutku - zapewnia Kozubski.
Komendant siemianowickiej straży miejskiej Piotr Saternus sprawy komentować nie chce. Rozmowy kierownictwa straży ze stroną związkową, które mają wypracować kompromis, rozpoczęły się w poniedziałek i nadal trwają.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: jsy/kwoj / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Katowice | Andrzej Winkler