Czy jasnoniebieski to kolor lazurowy? I jak daleko niebieskiemu jest do jasnego granatu? To naukowa dyskusja studentów Uniwersytetu Wrocławskiego, którzy ze swoim wydziałem weszli na wojenną ścieżkę o kolory. - Ktoś tu próbuje na nas zarobić - denerwują się, ale panie z dziekanatu są nieugięte. Kto nie oprawi swojej pracy w odpowiedni kolor, w odpowiednim punkcie ksero, ten magistra nie obroni.
Nie lingwistyka kulturowa, ani nawet zaliczenie prawa mediów. Jak się okazuje, ostatni egzamin studenci wydziału filologicznego Uniwersytetu Wrocławskiego przechodzą ze znajomości kolorów. I to dopiero pozytywny wynik otwiera furtkę do wyczekanych trzech literek mgr przed nazwiskiem.
Nie taki błękit, tylko taki wpadający w lazur
- Jasnoniebieski, ale nie taki błękit, tylko taki wpadający w lazur - podpowiada jedna ze studentek, która w pierwszym podejściu swój egzamin z kolorów oblała. Po poprawkę stanęła więc w kolejce do uniwersyteckiego punktu ksero. Powtarzających jest tam więcej. A gdzie więcej powtórek, tam i więcej rad.
- Nie, to nie jest jasnoniebieski, to jest ciemnoniebieski - wskazuje ktoś inny na niepoprawną odpowiedź i od razu naprowadza na tę odpowiednią. - Jasnoniebieski ma być jaśniejszy niż jasnoniebieski - pokazuje i już widać, kto odrobił zadanie domowe i wie, co zrobić, żeby zdać egzamin z kolorów.
- Taki jak kolor moich paznokci, ale już nie jak kolor dżinsów pani z dziekanatu - uściśla kolejna studentka w kolejce.
Ciągle jednak niebieski
- Navy blue to przecież ciągle jednak blue, czyli niebieski - enerwuje się magistrantka filologii angielskiej.
- Nie wiem, nie wiem, ja tam znam tylko trzy kolory -rozkłada ręce zdenerwowany student, dla którego niebieski to przecież po prostu niebieski.
Brzmi jak parodia? Ale nie jest. Hasło "niebieski", wraz ze wszystkimi możliwymi modyfikacjami w odcieniach, stało się słowem kluczem na uniwersyteckich korytarzach. W oficjalnej notatce, jaką uczelniane władze umieściły na swojej internetowej stronie, studenci wydziału filologicznego czytają, że "pracę magisterską należy złożyć w trzech egzemplarzach. Jedna praca w twardej oprawie, pozostałe dwie w miękkiej - wszystkie w kolorze niebieskim i nieobindowane".
Pięć lat nauki czytania ze zrozumieniem
Czytają ze zrozumieniem, bo przecież między innymi tego nauczyli się przez pięć lat nauki na dziennikarstwie i komunikacji społecznej, filologii angielskiej, polskiej, rosyjskiej, ukraińskiej, niderlandzkiej i innych, idą do punktów ksero, drukują swoje prace, a następnie, zgodnie z instrukcją - oprawiają je na niebiesko. A oprawione prace zanoszą do dziekanatu.
I wtedy dopiero okazuje się, że niebieski to wcale nie musi być niebieski.
- Do pani jeszcze nie doszły plotki, że oprawiamy prace w niebieskie okładki? - wskazuje pani z dziekanatu na jasnoniebieską okładkę. I tłumaczy, że to, co student przyniósł, wcale nie jest niebieskie, ewentualnie może być jasnogranatowe. Czyli, że do zmiany. Dlaczego nie napisali od razu, jaki niebieski jest naprawdę niebieskim? - Jak napiszemy lazur, to nas wyśmieją - mówią tylko.
O co w tym wszystkim chodzi? Nie wiadomo. Ale jeśli nie wiadomo, o co chodzi, może przecież chodzić o pieniądze.
- Piętro wyżej można dobrze oprawić pracę - zachęca pani z dziekanatu. - Tam też można nagrać płytę, jeśli coś się nie udało - poleca.
Kolejka okładek
Poleca skutecznie, bo kolejka piętro wyżej pełna jest już niebieskich okładek do zmiany. Z kosza pod stanowiskiem właścicielki punktu zdarte okładki z nieprzyjętych piętro niżej prac aż się wysypują. Właścicielka chętnie doradza, sprawdza, czy na stronie tytułowej czegoś nie brakuje i tylko co chwilę wychyla głowę i po raz kolejny rzuca: kto do zmiany okładki, to proszę na prawo.
I pewnie nie byłoby w tej uczynności nic złego, gdyby nie to, że polecane przez dziekanat usługi są zdecydowanie droższe niż w innych punktach wokół uniwersyteckiego budynku. Tam student swoją pracę oprawi w niebieskie okładki nawet za 5 zł od sztuki, chociaż standardowa cena to 7 zł. W polecanym miejscu "piętro wyżej" cena to 15 zł. Nagranie płyty z plikami z pracą to kolejne 5 zł.
- Chore wymagania. Ale ja tam mam teorię spiskową, tutaj muszą zarabiać - denerwuje się student w kolejce do zmiany okładki. - Mało z nas zdarli, to jeszcze na koniec próbują - mówi i pokazuje olbrzymią kolejkę za nim.
Okładki z Chin, więc droższe
- Sprowadzaliśmy swoje okładki z Chin - tak pracownik ksero tłumaczy wyższą cenę i brak identycznego odcienia okładek w punktach konkurencji.
Co ma zrobić student? Płacić. Bez dobrej okładki nie złoży swojej pracy, a więc jej nie obroni.
Ale to nie cały problem. Olbrzymia kolejka studentów, która zasila z własnej kieszeni portfele właścicieli punktu nie dostanie też paragonu fiskalnego. Właścicielka oferuje jednak coś w zamian. Na kartce z drukarki przybija jedynie własną pieczątkę i odręcznie wypisuje: "Oprawa pracy 20 zł. Zapłacono gotówką".
Pracownicy izby skarbowej we Wrocławiu są pewni: taki paragon to nie paragon. A kasę fiskalną ma obowiązek mieć każdy sklep i kiosk, a nawet punkt ksero, którego właściciele w roku wykazują obrót większy niż 20 tys. zł. Taka kwota dla przedsiębiorcy jest nieduża, zwłaszcza jeśli zajmuje się kserowaniem notatek, a siedzibę ma na samym uniwersytecie.
- Trzeba to jednak dokładnie sprawdzić - uprzedza Bartosz Chojnacki z Izby Skarbowej we Wrocławiu.
Uniwersytet: nie ma żadnej sprawy
Co na zamieszanie wokół niebieskiego przedstawiciele Uniwersytetu Wrocławskiego? Niewiele. Koloru nie doprecyzują w oficjalnej notatce, bo za dużo przy tym pracy. Tego, że studenci muszą przez to po dwa razy oprawiać swoje prace i poświęcać czas, nie zauważają.
- Kolory poszczególnych wydziałów określa statut Uniwersytetu Wrocławskiego i wydział filologiczny ma kolor niebieski. Po konsultacji z dziekanem muszę powiedzieć, że jedyne kroki, jakie podejmiemy, to ponownie roześlemy zarządzenie rektorskie w tej sprawie - wyjaśnia Jacek Przygodzki, rzecznik Uniwersytetu Wrocławskiego. Problem w tym, że zarządzenie mówi o "niebieskim". I tyle.
- Panie z dziekanatu mi przekazały, że wysyłają studentów do punktu piętro nad dziekanatem, bo jest blisko i osoby z tego ksera wiedzą jaki kolor ma być - kończy.
Dopytywany o to, że w punkcie wskazywanym przez sekretarki nie można otrzymać paragonu, rzecznik uczelni odpowiada: w gestii uniwersytetu nie leży kontrola skarbowa i sprawdzanie, czy w punktach ksero wydawane są paragony.
- Jeśli ktoś podejrzewa, że dzieją się jakieś nieprawidłowości, to powinien zgłosić się do służb skarbowych - dodaje Przygodzki.
Autor: bieru/i/zp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław