"Decyzja o skierowaniu pacjenta do innego szpitala w ocenie zespołu była błędna" - oświadcza dyrektor wrocławskiego Szpitala Uniwersyteckiego, którego lekarze nie przyjęli na oddział ciężko rannego chłopca. Dziecko zmarło w innym szpitalu. Lekarze, którzy zdecydowali o odesłaniu 8-latka, zostali zawieszeni. A dyrektor placówki przyznaje, że jego wstępne wnioski były niewłaściwe.
W piątek zakończyła się wewnętrzna kontrola w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu. Dyrektor Piotr Pobrotyn zdecydował o niej po tym, jak lekarze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego odesłali helikopter z ciężko rannym 8-latkiem, tłumacząc się brakiem specjalisty na oddziale. Dziecko zmarło w innym szpitalu. CZYTAJ WIĘCEJ
Dyrektor zmienia front i się tłumaczy
W opublikowanym oświadczeniu dyrektor przyznaje, że "po lądowaniu zespołu Lotniczego Pogotowia Ratunkowego z pacjentem z urazem wielonarządowym, powinien on niezależnie od innych okoliczności, zostać przyjęty do USK, celem podjęcia leczenia".
Jak przyznaje, wewnętrzna kontrola wykazała nieprawidłowości w postępowaniu lekarzy SOR. "Decyzja o skierowaniu pacjenta do innego szpitala w ocenie zespołu była błędna" - oświadcza wprost.
Wcześniej przedstawiciele placówki twierdzili, że nie mają sobie nic do zarzucenia. Władze wyjaśniały, że decyzja była podyktowana brakami kadrowymi. W tym czasie na dyżurze był tylko jeden neurochirurg. - Do operacji dziecka potrzeba dwóch. Ściągnięcie go zajęłoby ok. 40 minut - tłumaczył kilka dni temu Bogusław Beck, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w USK.
"Dotychczasowe stanowisko USK było oparte o niepełne informacje o faktycznym przebiegu zdarzenia" - tłumaczy to stanowisko już po kontroli dyrektor Pobrotyn. I przyznaje, że lekarze nie przestrzegali procedur SOR i Centrum Urazowego, podejmując decyzję.
Zawiesza lekarzy, zleca szkolenia
I dlatego właśnie Pobrotyn zdecydował o zawieszeniu wszystkich specjalistów, którzy brali udział w podejmowaniu tej fatalnej w skutkach decyzji. Oprócz tego, wszyscy pracownicy SOR zostaną przeszkoleni "w zakresie zadań oddziału i Centrum Urazowego, w szczególności w zakresie współpracy z innymi komórkami medycznymi USK, jak również Pogotowiem Ratunkowym".
Kontrola ministerstwa i NFZ
Niezależenie od wniosków wyciągniętych przez szpital, swoje kontrole w tej placówce zapowiedziało już Ministerstwo Zdrowia oraz Narodowy Fundusz Zdrowia. Sprawą zajmie się również prokuratura. - Nie wiadomo, czy można było pomóc temu dziecku, bo było ono po naprawdę ciężkim wypadku, ale to, że popełniono błędy jest oczywiste. Teraz należy przyjrzeć się, gdzie je popełniono - powiedział w radiowej "Trójce" wiceminister Sławomir Neumann.
Ośrodki urazowe są po to, by umożliwić szybką diagnostykę i leczenie pacjentów m.in. tych po wypadkach komunikacyjnych. To było najbardziej odpowiednie miejsce, żeby przyjąć tego pacjenta - dodała Joanna Mierzwińska z dolnośląskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia.
Autor: mir//kdj / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24