Wybuchające petardy i kamienie lecące w stronę policjantów. Wieczorna manifestacja w Sosnowcu zakończyła się starciami z policją. Zatrzymano 14 osób. Dwóch policjantów jest niegroźnie rannych. Protest zorganizowano w związku ze śmiercią 23-latka, który zmarł kilka dni temu po interwencji policji.
- Nic nie wskazywało na początku, żeby mogło dojść do jakichś zamieszek, ale w końcu komuś puściły nerwy. W stronę policjantów, którzy pilnowali wejścia do komendy, poleciały kamienie. Demonstranci odpalili też petardy - relacjonował we wtorek wieczorem reporter TVN24 Jerzy Korczyński.
Najpierw protestujący blokowali ulicę i tory tramwajowe. W końcu przeszli przed główne wejście komendy policji. - Zaczęło się od zniszczenia drzwi - mówił reporter. - W tej chwili sytuacja się normalizuje. Po mieście jeżdżą jeszcze radiowozy, które wyłapują tych nieco bardziej krewkich demonstrantów - podawał przed godziną 22 reporter TVN24.
- Przed sosnowiecką komendą zgromadziło się około 200-300 osób. Głównie nastoletnich, także dwudziestokilkulatków. Wybito kilka szyb budynku komendy i zniszczono elewacje - informował Andrzej Gąska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Jak podała policja, zatrzymano 14 najbardziej agresywnych demonstrantów. Dwóch funkcjonariuszy z wydziału antykonfliktowego odniosło obrażenia.
Początkowo demonstracja przebiegała spokojnie, potem w stronę policji poleciały kamienie i petardy:
Demonstracja po śmierci 23-latka
Wieczorne zgromadzenie w Sosnowcu zorganizowano w związku ze śmiercią 23-latka, który zmarł kilka dni temu po interwencji policji. Zdaniem rodziny, do tragedii doszło z powodu nieprofesjonalnej interwencji funkcjonariuszy.
- To jest przesada. Nie mówiąc o tym, że próbowali wmówić, że sam się zaczął bić. Wstrzyknęli mu jeszcze coś, co go kompletnie dobiło. Na izbie zamiast chodzić koło niego, to chodzili po nim- twierdzą uczestnicy manifestacji
Prawdopodobnie przyczyną śmierci było zatrucie?
Do zdarzenia doszło 12 marca. Policjanci otrzymali zgłoszenie od lekarzy pogotowia ratunkowego, którzy interweniowali na ulicy Kisielewskiego w Sosnowcu.
- Załoga poprosiła nas o pomoc, zgodnie z jej relacją na miejscu było dwóch mężczyzn prawdopodobnie pod wpływem narkotyków - mówił Kontaktowi 24 Dariusz Panas, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu.
Po przybyciu na miejsce policjanci mieli zastać jednego z mężczyzn pod opieką lekarzy i drugiego, który siedział za kierownicą BMW.
- Był agresywny, nie chciał poddać się wylegitymowaniu. Istniało zagrożenie, że będzie chciał jechać tym samochodem - twierdził rzecznik.
Jak dodał, wtedy policjanci podjęli decyzję o obezwładnieniu mężczyzny. - Został dowieziony na izbę wytrzeźwień. Tam dostał drgawek i stracił przytomność. Udzielono mu jednak pomocy, wezwano też pogotowie. W końcu trafił do szpitala w Sosnowcu - relacjonował Panas.
23-latek zmarł w poniedziałek. Według lekarzy, badania toksykologiczne mężczyzny wskazują na zatrucie. Sprawę bada prokuratura.
Do zamieszek doszło przed Komendą Policji w Sosnowcu:
Autor: kde, sc//plw / Źródło: tvn24, kontakt24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24