Sąd rodzinny w Krakowie zlecił zabranie trójki synów rodzicom, którzy sami zdecydowali się pójść na terapię "z powodu problemów wychowawczych". Na podstawie wydanej tam opinii sąd postanowił ograniczyć im prawa rodzicielskie, a dzieci umieścić w placówce wychowawczej - podała "Rzeczpospolita". Podczas dzisiejszej wizyty przedstawiciele kuratorium odstąpili od zabrania chłopców.
Rodzina Bajkowskich z Krakowa zdecydowała się na terapię pod koniec 2010 roku, by - jak mówił w rozmowie z TVN24 ojciec chłopców - "poprawić relacje między synami i samymi sobą". Na spotkaniach z terapeutami z Krakowskiego Instytutu Psychologii rodzice przyznali, że zdarza im się stosować kary cielesne (klapsy). Jak podała "Rzeczpospolita" cytując psychologów, terapeutów niepokoiło "stawianie małoletnich w sytuacjach nadmiernej samodzielności i odpowiedzialności". Chodziło o ich podróż pociągiem z Krakowa do Łodzi oraz pozostawienie na weekend w domu - podaje dziennik.
Rodzice po dwóch latach, siedmiu spotkaniach rodzinnych i ośmiu małżeńskich przerwali terapię. - Doszliśmy do wniosku, że to nie jest ta metoda, jakiej oczekiwaliśmy - mówił w rozmowie z TVN24 ojciec. Jak dodał, w momencie gdy zgłosili rezygnację, zagrożono im, że sprawa zostanie skierowana do sądu. - Wszystko, to co tam powiedzieliśmy, obrócono przeciwko nam - stwierdził.
Miesiąc po przerwaniu terapii terapeuci z instytutu zawiadomili sąd o stosowaniu przemocy wobec dzieci. Do rodziny na wniosek sądu został skierowany kurator, żeby zweryfikować opinię psychologów.
"Dzieci zadbane i czyste"
Jak podaje "Rz", sąd rodzinny w tym czasie wszczął postępowanie o ograniczeniu władzy rodzicielskiej. Z uzyskanej opinii ze szkoły sąd dowiaduje się jednak, że dzieci uczą się dobrze, są zadbane, czyste, a rodzice się nimi interesują.
Mimo to sąd zlecił badanie rodziny przez Rodzinny Ośrodek Diagnostyczno-Konsultacyjny. W wydanych opiniach RODK stwierdził - jak pisze dziennik - że "chłopcy mieszkają z rodzicami, mają zaspokojone podstawowe potrzeby bytowe i opiekuńcze. Rodzice interesują się ich zdrowiem, problemami, sytuacją szkolną, dbają o właściwe zorganizowanie czasu wolnego".
Eksperci mieli jednak wątpliwości co do "warunków wychowawczych". W opinii pojawiło się także stwierdzenie, że rodzice "wadliwie funkcjonują w swoich rolach". Ostateczne podsumowanie wskazało, że "rodzice nie zabezpieczają potrzeb psychicznych dzieci". Ojciec ma być dominujący i "górujący nad synami", a w rodzinie "zaburzone są więzi emocjonalne". RODK w opinii końcowej zalecił odebranie dzieci i skierowanie ich do domu dziecka lub rodziny zastępczej.
W czasie rozprawy, która odbyła się 30 stycznia tego roku sąd podzielił opinię ośrodka i zlecił skierowanie dzieci do placówki opiekuńczo-wychowawczej.
"Dzieci nigdy nie sprawiały kłopotów"
Jednak według wychowawców, którzy zajmowali się dziećmi w szkole, nic nie wskazywało na to, że rodzina była dysfunkcyjna. - Te dzieci nigdy nie sprawiały kłopotów. Miałam z nimi i rodzicami świetny kontakt i nigdy nie zauważyłam, by dzieci były zalęknione, zahukane czy zastraszane przez rodziców – mówiła gazecie wychowawczyni szkolna.
Spostrzeżenia te potwierdza także druga nauczycielka. - To nie jest rodzina patologiczna, ze strony obojga rodziców wobec dzieci opieka była dobra - oceniła.
Nie oddadzą dzieci
Dziś do domu rodziny przyszły pracownice kuratorium wraz z policją i pracownikami Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Dzieci nie zostały jednak zabrane do domu dziecka, ponieważ - jak powiedział ojciec - jeden z synów, na pytanie kurator czy boi się zostać z nim w domu, zaprzeczył.
Rodzina zapowiada złożenie apelacji od decyzji sądu. – Chcieliśmy być lepszymi rodzicami, sami zgłosiliśmy się na terapię – mówił ojciec dzieci.
Zajmująca się sprawą kuratorka przebywa na urlopie. Osoba, która ją zastępuje, odmówiła reporterowi TVN24 komentarza. Wypowiadać się nie chcieli również przedstawiciele Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego w Krakowie. Jak uzasadnili, zabronił im tego sąd.
Autor: abs//tka/k / Źródło: "Rzeczpospolita", TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24