- Zostałam nagle bez środków do życia, cudownie uzdrowiona przez ZUS – żali się Katarzyna Konar. 37-latka od urodzenia cierpi na porażenie mózgowe. Przez 23 lata otrzymywała renty - socjalną i rodzinną. Teraz Zakład Ubezpieczeń Społecznych pozbawił ją świadczeń, ponieważ stwierdzono, że może pracować.
Katarzyna Konar z trudnością porusza się po domu. Najprostsze zajęcia sprawiają jej ból. To efekt choroby - porażenia mózgowego. Teraz, po 23 latach, straciła rentę przyznaną przez ZUS.
- Odebrano mi rentę socjalną, którą mam od 1993 roku i zostałam nagle bez środków do życia, cudownie uzdrowiona przez ZUS - mówi pani Katarzyna.
Zdolna do pracy. "Na leżąco z ołówkiem w zębach"
Komisja lekarska uznała, że pani Katarzyna jest całkowicie zdolna do pracy. Przy orzeczeniu wzięła pod uwagę jej wiek, poziom wykształcenia oraz charakter dotychczas wykonywanej pracy.
Pani Katarzyna ma wyższe wykształcenie. Pracowała, ale silne bóle kręgosłupa i skurcze mięśni, nie pozwalają jej spędzać siedem godzin przed komputerem. Tymczasem, jak twierdzi chora, pani doktor orzekająca, powiedziała jej, że może pracować "na leżąco, z ołówkiem z zębach". O zdolności pani Katarzyny do pracy decydował... lekarz ginekolog.
Prawnicy podkreślają, że to bardzo częsta praktyka. - Zdarza się, że lekarze innych specjalności dokonują badań. Z ich opinii i ich perspektywy wynika, że dana osoba może być zdolna do pracy. Jednak często potrzebna jest dodatkowa opinia, psychologa lub psychiatry, bo schorzenia nakładają się na siebie - mówi adwokat Tomasz Tomaszczyk.
Czasami bywa gorzej
Natomiast według Anny Mieczkowskiej z ZUS-u w Nowym Sączu, lekarze postępują zgodnie z wyznaczonymi procedurami. - Lekarz wie, jakie czynniki należy brać pod uwagę przy orzekaniu o niezdolności do pracy - podkreśla rzecznik prasowy sądeckiego oddziału ZUS. I dodaje, że "pracownicy Zakładu mówią osobom z różnymi niepełnosprawnościami, że nie wolno się poddawać, bo czasami bywa gorzej".
Pani Katarzyna została bez środków do życia. 500 zł zasiłku z gminnego ośrodka pomocy społecznej nie wystarcza na podstawowe środki do życia i niezbędną rehabilitację.
37-lastka zapowiada, że zwróci się do sądu o odzyskanie renty. Będzie walczyć o kwotę, która pozwoli jej na samodzielne utrzymanie. To zaledwie 1000 zł.
Takich spraw, jak ta Katarzyny z Marcinkowic, jest coraz więcej. - ZUS nie jest niepokonaną machiną, przeciwko której nic nie można poradzić. Tam niektóre rzeczy dzieją się z automatu, dlatego warto postarać się, by sprawę jeszcze raz ocenił sąd - radzi Tomasz Tomaszczyk.
Autor: jlo/kwoj / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24