Czołgi T-72 są czołgami przeszłości. To nie są czołgi na współczesne pole walki. Te czołgi ze swoją armatą kalibru 125 mm są już nieskuteczne w konfrontacji z czołgami rosyjskimi - powiedział w "Faktach po Faktach" były Dowódca Wojsk Lądowych generał Waldemar Skrzypczak. - Komu zależy na tym, żeby dywizja straciła swoją miażdżącą zdolność uderzeniową, dając jej czołgi T-72? - pytał.
Były czołgista i były Dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak w "Faktach po Faktach" odnosił się do zarządzonej przez Antoniego Macierewicza roszady czołgów. Oficjalnie w celu "wzmocnienia wschodniej flanki", czyli obrony wschodnich terenów Polski. Minister przeforsował przeniesienie najnowocześniejszych czołgów Leopard 2A5 z Żagania do Wesołej. W zamian czołgiści z elitarnej 34. Brygady otrzymają zabytkowe maszyny T-72.
- Dumni byliśmy przez wiele lat, że udało nam się zbudować 11. Dywizję Kawalerii Pancernej opartą o dwie brygady na ciężkich czołgach, czołgach Leopard 2A4 i 2A5 - powiedział były Dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak.
"Najsilniejsza dywizja ciężka"
Jak wyjaśnił, "to była siła bardzo wymierna, uderzeniowa". - Była to najsilniejsza dywizja ciężka w tej części Europy. Nikt z naszych sąsiadów nie miał takiej dywizji, jak my mamy. Ta dywizja była potrzebna do tego, że w przypadku, gdyby dokonano na nas agresji, byłaby zdolna do wykonania silnego pancernego uderzenia na przeciwnika, który by się włamał na terytorium Polski - skomentował generał.
Pytany, czemu postanowiono zabrać tej dywizji czołgi, odpowiedział, że - jego zdaniem - "nie wynika to z potrzeb operacyjnych, a wynika to chyba z potrzeb politycznych".
- Być może chodzi o defiladę w Warszawie, będzie bliżej, niż by wozić czołgi z Żagania. Ja sobie inaczej nie potrafię tego wytłumaczyć - mówił.
Generał Skrzypczak nawiązał także do ewentualnej bitwy między Wisłą a Bugiem, czyli obrony wschodniej flanki, która - jak mówił - "nie powinna polegać na użyciu ciężkich czołgów". - To powinny być czołgi wysoce manewrowe, średnie, a czołgi ciężkie są do zadania ciosu ostatecznego - ocenił. - Po to był budowany potencjał najsilniejszej dywizji pancernej w Europie Wschodniej, okazało się, że już nie ma tej dywizji - dodał.
Został również zapytany, czy Ministerstwo Obrony Narodowej przenosi same nowoczesne leopardy bez załóg. - To jest problem armii tak mi się wydaje. Z tego, co wszyscy mówią, armia jest dekompletowana. 11. dywizja jest częścią potencjału wojsk operacyjnych. Są jednostki, gdzie są bardzo liczne wakaty, po prostu żołnierzy w wojskach brakuje - mówił.
Jak dodał, te czołgi tu przyjadą, pewnie będą szkolone załogi do tych czołgów.
Zaznaczył, że w Żaganiu są wyszkolone załogi. - Ale ludzie się też często wiążą z czymś, są żonaci, mają mieszkania, mają kredyty i tam chcą żyć - podkreślił.
- Sformowanie nowego batalionu w oparciu o nowy materiał żołnierski to dwa lata - powiedział.
"Czołgi przeszłości"
- Czołgi T-72 są czołgami przeszłości. To nie są czołgi na współczesne pole walki. Te czołgi ze swoją armatą z kalibru 125 mm są już nieskuteczne w konfrontacji z czołgami rosyjskimi - wyjaśnił. Zdaniem generała, "te czołgi się do niczego nie nadają". - Ja nie potrafię sobie tego uzasadnić, że można mieć taką silną dywizję, najsilniejszą w tej części Europy, dumę Polaków i rozbijać jej potencjał bojowy - skomentował.
- Komu zależy na tym, żeby ta dywizja straciła swoją miażdżącą zdolność uderzeniową, dając jej czołgi T-72, które - jak od wielu lat mówimy - są czołgami przeszłości? - pytał gen. Skrzypczak. Wyraził nadzieję, że ten pomysł przeniesienia czołgów Leopard z Żagania do Wesołej "to nie jest pomysł wojskowy".
Jak ocenił, program modernizacji technicznej polskiego wojska nie postępuje. - I jeżeli ktokolwiek łudzi się, że w krótkim czasie będą wybrane śmigłowce dla polskiej armii i że one będą produkowane w Polsce, to jest w błędzie. Mam wrażenie, że powoli stajemy się armią-muzeum sprzętu poradzieckiego - mówił.
Autor: kb/sk/jb / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24