Donald Tusk ogłosił, że nie zdymisjonuje ministra sprawiedliwości. Premier poinformował o swojej decyzji po dwóch dzisiejszych spotkaniach z Jarosławem Gowinem.
Premier zapewnił, że konflikt, który ciągnął się między nim a ministrem sprawiedliwości od czasu głosowania nad projektem ustawy nt. związków partnerskich, został zakończony. - Potrzebowałem kilku dni nie po to, jak to mówią niektórzy, by grillować, ale żeby ułożyć sobie te relacje tak, by dalej współpracować. Dziś minister Gowin przekonał mnie, że jest to możliwe - wyjaśnił premier.
Poinformował, że z ulgą przyjął gotowość Gowina do dalszej współpracy.
- Przekonała mnie ta deklaracja Gowina, że nie będzie miał problemu z rozróżnieniem kwestii własnych poglądów - ja nikogo nie zamierzam łamać kołem ws. poglądów - a lojalnością w rządzie - relacjonował premier.
- Na starość serce mięknie i nie chcę przesadzać z tym okrucieństwem - zażartował szef rządu. Premier przypomniał, że latem będzie przegląd całego rządu. - Także minister Gowin będzie podlegał ocenie i zobaczymy, czy przez te kilka miesięcy wytrzyma próbę wyzwania, jakie też sam przed sobą postawił - powiedział Tusk.
Koniec problemu ze związkami partnerskimi?
- Wydaje się też bardzo prawdopodobne, że problem związków partnerskich znajdzie swoje konstytucyjne, i lepsze niż do tej pory, rozwiązanie - zapowiedział premier. Tusk potwierdził, że zwrócił się do Ewy Kopacz i Bogdana Borusiewicza, by patronowali pod względem zgodności z konstytucją projektowi ustawy o związkach partnerskich
- Jest szansa, że ta praca, a później efekt, nie będzie dzielił pinii publicznej, a także Platformy w sposób tak gorący - powiedział premier.
Tusk wyraził nadzieję, że dziś dochodzi w końcu do zamknięcia "trudnego i nie najlepszego etapu dyskusji nt. zmian obyczajowych w Polsce". - Mam nadzieję, że dzięki naszemu wspólnemu wysiłkowi, także mediów, ta debata nie będzie już tak gorsząca jak bywała w ostatnich tygodniach - stwierdził. - Mam wrażenie, że minister Gowin może się do tego, w dobrym tego znaczeniu, przyczynić - dodał.
Dwa spotkania
Dzisiaj Tusk z Gowinem spotykali się nie raz, jak zapowiodano wcześniej, ale dwa razy.
Gowin mówił rano, że liczy się z tym, iż będzie to koniec jego misji w resorcie sprawiedliwości. Jak zaznaczył, każdy minister powinien każdego dnia liczyć się z dymisją.
- Mnie to dotyczy dziś w szczególności - powiedział. - Warto być ministrem, wiele rzeczy można zdziałać, ale nie za wszelką cenę - dodał.
W jego opinii, to Polacy ocenią, czy zasłużył na ewentualną dymisję.
"I don't like Mondays"
O tym, że szef rządu ma zamiar w poniedziałek podjąć ostateczną decyzję dotyczącą obecności Gowina w swym gabinecie, Tusk poinformował w ostatni czwartek partyjnych kolegów na posiedzeniu zarządu PO.
Dziennikarze i opinia publiczna dowiedzieli się o tym z wpisu rzecznika rządu Pawła Grasia na Twitterze. Gowin na post rzecznika odpowiedział na tym samym portalu żartobliwie: "I don't like Mondays", załączając przy tym link do piosenki o identycznym tytule grupy The Boomtown Rats.
Wielka niewiadoma
Zasiadający w zarządzie PO lider małopolskich struktur partii Ireneusz Raś mówił w sobotę, że szanse na pozostanie Gowina w rządzie ocenia "50 na 50".
Spór na linii Tusk-Gowin nasilił się po głosowaniach w sprawie związków partnerskich. Pod koniec stycznia sejmowa większość odrzuciła trzy projekty ustaw o związkach.
Przed głosowaniem doszło na sali obrad do wymiany zdań między Tuskiem a Gowinem. Szef resortu sprawiedliwości ocenił z trybuny sejmowej, że wszystkie trzy propozycje dotyczące związków są sprzeczne z art. 18 konstytucji, który ochroną Rzeczypospolitej otacza instytucję małżeństwa. Premier odpowiedział oświadczeniem, że jest to "prywatna opinia" jego podwładnego.
Autor: abs, mac, zś/tr/k,gak / Źródło: TVN24, PAP