O straży miejskiej w Czersku zrobiło się głośno po tym, jak laweta wioząca zepsuty samochód przekroczyła prędkość, a zdjęcie z fotoradaru i żądanie wskazania kierowcy strażnicy wysłali do właściciela przewożonego auta. Pracę stracił ówczesny komendant Jarosław Szwil, który teraz walczy o stanowisko przed sądem. Mimo to władze miasta już dwukrotnie próbowały wybrać jego następcę, co wcale nie jest łatwe.
Fotel komendanta straży miejskiej w Czersku stoi pusty od lipca, gdy pracę stracił Jarosław Szwil. Pod koniec czerwca o kierowanej przez niego formacji zrobiło się głośno w całej Polsce. To za sprawą zdjęcia z fotoradaru, które otrzymał właściciel samochodu przewożonego na lawecie.
Mężczyzna tłumaczył, że jego auto nie było uczestnikiem ruchu, więc nie może odpowiadać za wykroczenie. Nie ma także obowiązku wskazywania, kto kierował lawetą. Wtedy miał usłyszeć, że sprawa zostanie skierowana do sądu. Za niewskazanie kierowcy panu Piotrowi mogło grozić do 5 tys. zł grzywny.
Po nagłośnieniu sprawy i odwołaniu komendanta straży miejskiej postępowanie w sprawie wykroczenia umorzono.
Wielki brat na skrzyżowaniu
Podobnie jak Jarosław Szwil, tak cała kierowana przez niego straż miejska w Czersku od dłuższego czasu nie cieszy się zbytnią popularnością wśród mieszkańców miasta.
W ostatnich latach dwukrotnie przeprowadzano w mieście referendum w sprawie likwidacji straży miejskiej. Ostatnie odbyło się pod koniec 2013 roku.
To właśnie w tym roku na jednym ze skrzyżowań w mieście pojawiły się kamery. Urządzenie o nazwie „Inteligentny system kompleksowej identyfikacji pojazdów” rejestrowało wszystkie przejeżdżające samochody, a jeśli któryś przejechał na czerwonym, automatycznie wystawiało mandat. Urządzenie chwilowo nie pracuje, bo skrzyżowanie, na którym zostało zamontowane jest akurat remontowane.
Inicjatorzy referendów zarzucali straży miejskiej, że ta głównie zajmuje się karaniem kierowców na podstawie zdjęć z monitoringu, m.in. za przejeżdżanie na czerwonym świetle czy przekraczanie prędkości, zamiast realnie działać i strzec mieszkańców.
W obu przypadkach referendum kończyło się niepowodzeniem ze względu na niską frekwencję. W 2008 roku zabrakło 400 głosów, w drugim przypadku blisko 800.
Chce wrócić
Mimo wszystko Jarosław Szwil cieszył się poparciem burmistrza i trwał na stanowisku aż do lipca tego roku. Dopiero wtedy, po aferze z autem na lawecie komendant stracił pracę. Burmistrz Marek Jankowski mówi nam, że Szwil ze sprawy "tłumaczył się nieudolnie”, a jego trzystronicowe wyjaśnienie "nie było wystarczające".
Szwil w sprawie zwolnienia zgłosił się do sądu pracy. Jak wyjaśnił, poczuł się pokrzywdzony i uważa, że zwolniono go niesłusznie.
Twierdzi, że podczas spotkania z burmistrzem nie było żadnej rozmowy, ani pytań o to, jak przebiegała sprawa ustalania kierowcy lawety. Podobno od razu wręczono mu wypowiedzenie, a burmistrz powiedział tylko, że "nie widzi dalszej możliwości współpracy".
W czwartek odbędzie się druga rozprawa przed sądem w Człuchowie. Burmistrz Czerska zapewnia, że nie widzi szans na przywrócenie Szwila do pracy w straży miejskiej. – Nie jestem w stanie temu panu zaufać, a to wyklucza możliwość współpracy – zaznacza Marek Jankowski.
Chcą nowego
To drugi konkurs na stanowisko komendanta straży miejskiej w Czersku w ciągu ostatnich czterech miesięcy. Piotr Gorczyca zwycięzca poprzedniego, rozstrzygniętego w połowie lipca, zrezygnował… po kilku dniach pracy.
- To były dokładnie cztery dni. Pan Gorczyca napisał w oficjalnym piśmie, że rezygnuje z powodów osobistych, nie wiem o co dokładnie chodziło – mówi Marek Jankowski, burmistrz Czerska.
Stracił prawo jazdy za punkty
Rozpisano drugi konkurs, do którego zgłosiło się trzech kandydatów. Najlepszym z nich okazał się Mariusz Wilczyński z Malborka. Według burmistrza, Wilczyński wygrał z konkurentami przede wszystkim doświadczeniem zawodowym.
Zwycięzca konkursu od wielu lat pracuje w straży miejskiej w Malborku. W 2008 roku był nawet komendantem, ale krótko. Zrezygnował, gdy… po uzbieraniu 26 punktów karnych stracił prawo jazdy.
- To było sześć lat temu, każdy może popełnić błąd. Od tamtej pory normalnie pracuje i wykonuje swoje obowiązki – podkreśla burmistrz Czerska.
Wygrana w konkursie nie oznacza, że Mariusz Wilczyński zdobył już stanowisko. – Jego kandydaturę musi zaopiniować komendant wojewódzki policji. Ma na to 14 dni, jeśli opinia będzie pozytywna podpiszemy umowę – zapewnia Marek Jankowski.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: md / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Zdjęcie z fotoradaru