- Iperyt to głównie substancja parząca, ale i trująca. Jeśli dostanie się do organizmu, może powodować zmiany genetyczne - ostrzega w rozmowie z TVN24 kmdr por. Jacek Fabisiak z Akademii Marynarki Wojennej. Trującą substancję znaleziono na dnie Bałtyku, kilkaset metrów od plaży.
W ramach unijnego projektu "Chemsea", naukowcy z Wojskowej Akademii Technicznej przeprowadzili badania próbek pobranych z dna Zatoki Gdańskiej i Puckiej, w tym z miejsca oddalonego zaledwie o kilkaset metrów od prezydenckiego ośrodka wypoczynkowego w Juracie oraz sprzed wejścia do portu w Gdyni.
- Stwierdziliśmy skażenia zarówno w Zatoce Gdańskiej, jak i w Zatoce Puckiej - przyznał w rozmowie z TVN24 dr inż. Stanisław Popiel, kierownik zadań wykonywanych przez WAT w ramach "Chemsea". Naukowcy muszą jeszcze potwierdzić przeprowadzoną analizę w pozostałych dwóch biorących udział w projekcie laboratoriach, w Szwecji i Finlandii. - Jeżeli te dane się potwierdzą, to albo mamy obiekty w Zatoce Gdańskiej, o których nikt wcześniej nie wiedział, albo mamy do czynienia z daleko większym rozprzestrzenianiem się tych związków w osadach, niż przypuszczaliśmy - podkreśla dr Jacek Bełdowski z Instytutu Oceanologii PAN i koordynator programu "Chemsea".
Iperyt jest groźny
Naukowcy szacują, że na dnie morza znajduje się ok. 15 tys. ton chemikaliów z czasów II wojny światowej. Według nich, gaz musztardowy zalegający w Bałtyku, może być groźny nie tylko dla morskiej fauny i flory, ale i dla człowieka. Eksperci apelują tym samym do rybaków i spacerujących wzdłuż morza, by - jeśli tylko zobaczą beczkę lub zardzewiałą amunicję - nie zbliżali się do nich i ich nie dotykali, bo mimo że zalegają na dnie już od kilkudziesięciu lat, wciąż mogą być niebezpieczne.
- Iperyt wywołuje uszkodzenie, poparzenie skóry i to jest zasadnicze działanie. Niemniej substancja ma jeszcze drugie działanie, o którym często zapominamy - jest trująca. Jeśli dostanie się do organizmu, wywołuje różnego rodzaju zmiany mutogenne, genetyczne, które mogą spowodować różnego rodzaju zmiany nowotworowe, także w późniejszym czasie - ostrzega kmdr por. Jacek Fabisiak.
Groźne pozostałości po wojnie
Po II wojnie światowej przechwycone przez aliantów, niewykorzystane niemieckie arsenały broni chemicznej, zdecydowano się zatopić. W 1947 roku zrzutów do morskich wód dokonali Brytyjczycy i Rosjanie. Najwięcej pocisków zatopiono w Głębi Gotlandzkiej i Głębi Bornholmskiej. Szacuje się, że zatopiono tu ok. 300 tys. ton poniemieckiej broni. Oprócz oficjalnych składowisk chemikaliów w Bałtyku znajdują się też takie, o których dotąd niewiele było wiadomo.
Według szacunków Wojskowej Akademii Technicznej, zatopione pojemniki z chemikaliami będą jeszcze szczelne nie dłużej niż przez 150 lat, a czasami dochodzi do drobnych wycieków. Oprócz iperytu, w Bałtyku zatopione są także gazy łzawiące i gazy parzące, np. fosgen. Chemikalia odkryto m.in. w okolicach Zatoki Puckiej:
Autor: dp/roody / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24