- Sygnały były wcześniej, ale pewne pęknięcie w polskim Kościele nastąpiło po śmierci Jana Pawła II - powiedział w "Tak jest" w TVN24 redaktor "Gazety Wyborczej" Adam Michnik, pytany o kondycję Kościoła w Polsce. - Gdzieś upłynął duch Jana Pawła II - ocenił.
POWTÓRKA CAŁEJ ROZOWY Z ADAMEM MICHNIKIEM DZIŚ W TVN24 O GODZ. 15.
Według Michnika "bez wątpliwości rola Kościoła w komunizmie była fantastyczna, niesłychanie pozytywna". - Myślę, że takie postacie jak kardynał Wyszyński, ówczesny kardynał Wojtyła - ich rola jest nie do przecenienia - powiedział naczelny "Gazety".
Jego zdaniem "dzisiaj jest generalne pytanie o to, co się stało ze zbiorową świadomoością polskiego Kościoła". - Sygnały były wcześniej, ale pewne pęknięcie nastąpiło po śmierci Jana Pawła II. Pewne hamulce przestały działać. Tak jak wtedy słyszeliśmy bardzo stanowcze głosy wielu biskupów, w tym Prymasa Glempa, nuncjusza, kardynała Dziwisza pod adresem Radia Maryja, teraz to zanikło absolutnie, przestało istnieć - ocenił Michnik.
Duch Jana Pawła II
Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" zaznaczył, że dziś ciekawym pytaniem jest "co takiego się stało w potężnym Kościele katolickim, że w momencie, gdy osiągnął swój największy sukces historyczny - upadek komunizmu - nagle ta fala zaczęła się odwracać". - Gdzieś upłynął duch Jana Pawła II. Jan Paweł II był w sprawach obyczajów bardzo twardo-konserwatywny, ale jednocześnie był to kapłan, którego język był całkowicie wolny od nienawiści. On mówił, że drogą Kościoła jest człowiek. Z każdym trzeba rozmawiać, każdego uszanować. Tam nie było miejsca na mowę nienawiści - powiedział Michnik.
I dodał: - Jak ja dziś słucham niektórych kazań, to jestem przerażony. To nie ma nic wspólnego z Ewangelią. Dziś ja słyszę tylko jedno - mam stać na baczność, a jeżeli nie, to jestem wykluczony. Jestem wróg Kościoła, wróg Polski, wróg religii. To jest niebezpieczne - zaznaczył.
Zdrowy rozsądek
Naczelny "Gazety" odniósł się też do katastrofy smoleńskiej. Próbował wyjaśnić dlaczego duża część Polaków wierzy, że w Smoleńsku doszło do wybuchu. Zaznaczył, że wierzy iż w całej tej sprawie wygra rozsądek.
- Wierzmy w to, że krok po kroku zdrowy rozsadek będzie zwyciężał. Wierzmy w to, że głupstwo jest równie nieśmiertelne jak zdrowy rozsądek. Ono będzie nam towarzyszyło od narodzin aż do śmierci - powiedził Michanik.
Absurdów w bród
Michnik mówił też o incydentach z udziałem narodowców w Warszawie i Radomiu. Pierwszy incydent miał miejsce w lutym na Uniwersytecie Warszawskim. Na wykład prof. Magdaleny Środy wtargnęła grupa zamaskowanych młodych ludzi. Przez kilka minut skakali skandując: "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę" i "Pedały! Pedały!". Z ulotek, które rozrzucili sprawcy zajścia, wynikało, że akcja była odwetem za odwołanie przez władze UW debaty Niezależnego Zrzeszenia Studentów z Ruchem Narodowym.
Kilka dni potem do podobnego zdarzenia doszło podczas wykładu Michnika w Radomiu.
Wszystkiemu winne - według redaktora naczelnego "Gazety" przyzwolenie na takie zachowania. - Przyzwolenie, czyli niereagowanie na wszelkie barbarzyństwa i suflowanie ze swojej strony kompletnych absurdów, że Polska to jest kondominium, że był zamach smoleński, że była tam sztuczna mgła, hel, jakieś wybuchy - argumentował Michnik.
I dodał: - Krótko mówiąc, absurdów jest tyle, że zwyczajny człowiek, który na tym wszystkim się nie zna i specjalnie nie rozumie, ma prawo w tym wszystkim się zgubić.
W opinii Michnika, na to wszystko nakłada się wielka, cywilizacyjna zmiana. - To jest jakby wstrząs tektoniczy, i w tym momencie człowiek szuka czegoś pewnego, czegoś twardego, by się złapać. Nacjonalizm, religia i populizm to są najprostsze drzewa, których można się uchwycić, tylko potem się okaże, że są to kruche drzewa - mówił.
- Ci młodzi ludzie, których widziałem w Radomiu, to byli ludzie, którzy nie byli ciekawi tego, co ja powiem. To nie była rozmowa, to była zadyma już na wejściu. Wszystkie pytania były po to, żeby obrazić, zakrzyczeć - ocenił Michnik.
"To, co robi PiS, to pełzający zamach stanu"
Michnik podkreślił, że Polska jest dziś "normalnym, demokratycznym państwem", a ostatnie 23 lata Polski to najlepsze lata jakie ten kraj miał od czterech wieków.
Jego zdaniem demokracja to taki ustrój, który toleruje swoich wrogów, wrogów demokracji, zaś we wszystkich krajach europejskich są tego typu grupy, które mogą demonstrować pod sztandarem czarnym albo czerwonym.
- Ten gniew ma swoje uzasadnienie. Jak bym się postawił na miejscu tego reżysera (Grzegorza Brauna - red.), który mówi, że trzeba wystrzelać kilku dziennikarzy z TVN-u czy "Gazety Wyborczej", to też byłbym zdenerwowany. Dlaczego? Że nie potrafię zrobić takich filmów, jak Wajda, czy tak atrakcyjnych programów, jak w stacjach, których nienawidzę, czy tak atrakcyjnego dziennika, jak "Gazeta Wyborcza" - powiedział Michnik.
W jego opinii, ludzie, którzy mają swoje tygodniki, telewizję "Trwam" uważają, że są wykluczeni, bo ich premier Tusk "nie zaprasza na kolację". - Ale mnie też premier Kaczyński nie zapraszał na kolację, a ja nie uważam, że jestem z tego powodu wykluczony - stwierdził redaktor naczelny "Gazety Wyborczej".
Odnosząc się do PiS-u, Michnik stwierdził, że to, co robi ta partia, to "pełzający zamach stanu".
Zdaniem redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej", jeśli PiS przegra znów kolejne wybory i Jarosław Kaczyński przestanie być prezesem, to okaże się, że polska scena polityczna przestanie być "zabetonowana".
- Jeśli ojciec Rydzyk mówi, że teraz się dokonuje eksterminacja, to - proszę ojca! - to jest nikczemne. Teraz nie dokonuje się żadna eksterminacja - zaznaczył Michnik.
Autor: mac/mn//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24