Prokuratura bada okoliczności tragedii, do której w weekend doszło w Dąbrowie Górniczej na Śląsku. Tam z siódmego piętra spadł 2,5-letni chłopiec. Mimo reanimacji nie udało się go uratować.
Informację o wypadku policjanci otrzymali w niedzielę ok. 18.20 z centrum powiadamiania ratunkowego. Chłopiec wypadł z okna bloku mieszkalnego przy ul. Kościuszki. Dziecka nie udało się uratować, mimo prowadzonej reanimacji.
W chwili wypadku chłopiec był pod opieką dwójki rodziców: 21-letniej mamy i 24-letniego ojca. Jak podawał Sebastian Sobań z Komendy Miejskiej Policji w Dąbrowie Górniczej, oboje byli trzeźwi. - To był nieszczęśliwy wypadek – podkreślał.
Podobnego zdania są sąsiedzi rodziny. - Podobno dzieci bawiły się na balkonie. Wydaje mi się, że nie były na balkonie, tylko w domu. Tragedia się wydarzyła, ale myślę, że bez winy kogokolwiek – mówił jeden z nich.
Sprawę bada prokuratura
Okoliczności wypadku bada prokuratura w Dąbrowie Górniczej. - Wszystko wskazuje na to, że był to nieszczęśliwy wypadek, jednak na tym etapie postępowania trudno cokolwiek przesądzać. Policjanci wyjaśniają wszystkie okoliczności tego tragicznego zdarzenia - powiedziała Magdalena Wiśniewska z zespołu prasowego śląskiej policji.
Rodzice dziecka są w szoku. Zapewniono im opiekę psychologa.
Chłopiec miał dwójkę rodzeństwa.
Autor: mmw/gp / Źródło: TVN24 Katowice / PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24