- Podchodząc do niego, myślałam, że nie żyje. Jak zdjęłam mu łańcuch, pobiegł i rzucił się jeść trawę. Chwycił martwego gołębia, nie zdążyłam wyrwać mu z pyska, połknął go - opowiada obrończyni zwierząt. Badania weterynaryjne wykazały, czym wcześniej żywił się Maks. W odchodach znaleziono piasek i gruz.
Maks leżał przy budzie na tyłach składu materiałów budowlanych. Gdyby miał ochotę wstać, daleko by się nie ruszył - przy budzie trzymał go krótki łańcuch, uwiązany do szyi bez obroży.
Tak go znalazła Anita Chromy z OTOZ "Animals" w Gliwicach.
- Myślałam, że nie żyje. Nie reagował, jak się zbliżyłam, ani na wołanie - opowiada. Znalazła właścicielkę tej firmy budowanej. - Pies jest stary - tak miała wyjaśnić stan Maksa. Zapewniała obrończynię zwierząt, że raz dziennie karmi psa i poi.
Garnki przy budzie były jednak puste i suche. - Tłumaczyłam właścicielce, że zwierzę powinno mieć dostęp do wody 24 godziny na dobę, nie rozumiała tego - opowiada Chromy.
Właścicielka szturchnęła psa, dopiero wtedy Maks wstał. Chromy zdjęła mu łańcuch z szyi. I wtedy pobiegł.
Chromy: - Rzucił się na trawę, zaczął ją jeść łapczywie. Znalazł gdzieś martwego gołębia, nie zdążyłam wyrwać mu z pyska, chwycił i dosłownie połknął.
Był brudny, miał posklejaną sierść. Właścicielka w końcu miała przyznać: - Zaniedbałam go. Wstyd mi.
Lekarz weterynarii w klinice w Katowicach-Brynowie w odchodach Maksa prócz trawy znalazł jeszcze piasek i gruz. Pies okazał się odwodniony, niedożywiony, miał zapalenie uszu. Został wykąpany, podleczony, już potrafi stać sam na nogach i czeka na adopcję.
- Faktycznie jest już leciwy, ma problemy z sercem, ale jest bardzo łagodny - mówi Chromy.
10 zł zamiast komentarza
Animals zamierza oddać sprawę do prokuratury. Właścicielka Maksa przekazała na jego leczenie 1000 zł, ale ta kwota już została przekroczona.
Internauci na profilu facebookowym organizacji pomstują na właścicielkę Maksa, żądają kary, pytają o adres, chcą sami wymierzyć sprawiedliwość.
Ana: - Proszę Was wszystkich, którzy to oglądają, wpłaćcie choć symboliczne 10 zł, aby pomóc tym którzy pomagają tym zwierzętom. To będzie namacalny nasz wkład w ratowanie psiaków, bo komentarze to zbyt mało, aby coś zmienić w ich życiu.
Niedawno opisywaliśmy historię Wiktora, którego ocalił inny kundel Betis. Wiktor miał połamane oczodoły. Też był leczony w brynowskiej klinice. Już było dobrze, niestety umarł. Mężczyzna, który go skatował, przyznał się do wszystkiego, chce poddać się dobrowolnej karze roku bezwzględnego więzienia.
Autor: mag//ec/jb / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: OTOZ Animals Gliwice