Co było w strzykawce? Czy ukłuta w tramwaju kobieta może spać spokojnie? Prokuratura wciąż nie ma odpowiedzi na te pytania. Sprawca twierdzi, że jest zdrowy i kobieta nie ma się czego bać. Ale może być chory psychicznie. Prokurator chce go wysłać na obserwację do szpitala.
Jest pokrzywdzona - pobrano jej krew do badań toksykologicznych.
Jest narzędzie przestępstwa - strzykawka z igłą, która została poddana badaniom mikrobiologicznym.
Wreszcie jest sprawca - mężczyzna z tramwaju, który wbił strzykawkę 25-latce.
Do zdarzenia doszło w Świętochłowicach 20 września, sprawcę zatrzymano w Zabrzu kilkanaście dni później. Ale śledczy wciąż nie mają odpowiedzi na pytanie, co było w strzykawce.
- Namnażanie zarazków tak wygląda, że badanie pokrzywdzonej trzeba było ponowić po 3 tygodniach, potem trzeba to zrobić za 6 tygodni, 3 miesiące i w końcu 6 miesięcy, by mieć absolutną pewność, że nie jest na coś chora - mówi Cezary Golik, prokurator rejonowy z Chorzowa.
Sam mężczyzna z tramwaju niewiele wniósł do sprawy. Składał wyjaśnienia, ale były one niejasne i nielogiczne. - Powiedział, że jest zdrowy, a w strzykawce nic nie było. Równocześnie zaprzeczył, jakoby kogoś ukłuł. Dlatego zleciliśmy również badania daktyloskopijne strzykawki - mówi Golik.
W badaniu ambulatoryjnym lekarz psychiatra nie potrafił wykluczyć, czy mężczyzna jest chory. Dlatego prokuratura skieruje do sądu wniosek o poddanie sprawcy obserwacji w szpitalu psychiatrycznym, która potrwa co najmniej 4 tygodnie.
W tramwaju strzykawka, w domu bomba
Ma 29 lat, mieszka w Zabrzu, nigdy wcześniej nie miał konfliktu z prawem. Kurator jeszcze nie przeprowadził zleconego przez prokuraturę wywiadu środowiskowego, więc na razie tylko tyle wiadomo o mężczyźnie z tramwaju, którego mógł zobaczyć każdy. Jego wizerunek opublikowała policja, kiedy był poszukiwany.
Na wideo 29-latek w skórzanej kurtce, z torbą przewieszoną przez kolano siedzi w tramwaju linii 17 i wygląda na spokojnego oraz zadowolonego, uśmiecha się. Za chwilę popełni przestępstwo - to też nagrają kamery, ale policja już nie ujawni.
Jak dowiemy się od śledczych już po zatrzymaniu zabrzanina, miał on wstać, podejść do obcej sobie, 25-letniej świętochłowiczanki i ugodzić ją igłą ze strzykawką. Porzucając narzędzie przestępstwa, 29-latek wysiadł na przystanku w Świętochłowicach i przepadł.
W jego mieszkaniu policjanci znaleźli własnoręcznie skonstruowaną bombę - z puszek po piwie, petard, śrub, pokruszonego paliwa turystycznego. Biegli pirotechnicy od razu uznali ładunek za niebezpieczny. Jak bardzo mógł zagrozić ludziom, okaże się podczas kontrolowanej detonacji.
- To miała być atrakcja na Sylwestra - wyjaśnił śledczym mężczyzna z tramwaju.
Autor: mag/i / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja