- Nie mamy z czego być dumni. Wiele rzeczy, które się wydarzyły, jeśli chodzi o praworządność, było nie do pomyślenia. Zmiany systemu Unii Europejskiej są opóźnione przez COVID-19, ale one przyjdą - mówił w "Faktach po Faktach" TVN24 prof. Robert Grzeszczak z Katedry Prawa Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego. Zdaniem adwokatki Sylwii Gregorczyk-Abram Polska mentalnie wychodzi z Unii Europejskiej.
We wtorek wieczorem na stronie inicjatywy Wolne Sądy ukazał się spot, w którym organizatorzy kampanii podsumowują ostatnie pięć lat. "To nie nowy odcinek 'Ucha Prezesa'. Życie napisało swój własny scenariusz. Przez 5 lat konstytucja była konsekwentnie łamana" – przekonują. W spocie wystąpiła między innymi adwokatka Sylwia Gregorczyk-Abram, współzałożycielka inicjatywy Wolne Sądy i Komitetu Obrony Sprawiedliwości.
- Uważamy, że temat praworządności powinien być obecny w kampanii wyborczej. W 120 sekund bardzo trudno zmieścić jak w soczewce całą destrukcję wymiaru sprawiedliwości, która miała miejsce przez ostatnie pięć lat prezydentury Andrzeja Dudy - mówiła Gregorczyk-Abram w "Faktach po Faktach" w TVN24, tłumacząc powody powstania spotu.
Wyjaśniła, że w nagraniu pojawiły się najważniejsze punkty, ale takich "odcinków, opowieści - co mówię z ogromną przykrością - skierowanych do państwa może być nieskończona liczba". - Mogłaby być opowieść o tym, jak państwo - obywatele, zostaliście oszukani, kiedy mówiono wam, że reforma systemu sprawiedliwości jest po to, żeby sądy działały szybciej. Tymczasem - w porównaniu do 2015 roku sądy działają o 47 procent wolniej. To może być opowieść o każdym, niezależnym sędzim w Polsce, który boi się tego efektu mrożącego. To może być opowieść także o tym, że państwo już nie macie tarczy, jaką jest Trybunał Konstytucyjny, bo wydaje wyroki na polityczne zamówienie - w zeszłym roku wydał tylko 24 rozstrzygnięcia - wyliczała. Dodała też, że takie wideo mogłoby być o tym, "że mentalnie wychodzimy z Unii Europejskiej, ponieważ wszczęto wobec nas opcję atomową, jaką jest artykuł 7" traktatu o Unii Europejskiej.
- Jeżeli pan prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski wygra wybory, to gwarantuję, że my jako Wolne Sądy, ale też jako setka sędziów i obywateli, staniemy u progu Pałacu Prezydenckiego, zadzwonimy tym dzwonkiem i będziemy domagali się jak najszybszych działań w sferze ratowania praworządności i przywrócenia porządku prawnego - zadeklarowała.
Jak zaznaczyła, po ewentualnej wygranej Trzaskowskiego inicjatywa Wolne Sądy będzie domagać się spełnienia obietnic dotyczących praworządności, które ma on w swoim programie. - One są, my jako eksperci je widzimy. Dobrze byłoby, żeby praworządność w tym programie była bardziej wyeksponowana. Bez praworządności nie da się budować ani państwa, ani wspólnoty - oceniła adwokatka.
"Polska wpisała się do podręczników Unii Europejskiej, do historii Unii Europejskiej jako maruder, jako zakała"
Zdaniem profesora Roberta Grzeszczaka z Katedry Prawa Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego praworządność nie jest "sexy" tematem w kampanii wyborczej i są na to twarde dowody. Specjalista prawa europejskiego zwrócił uwagę, że o destrukcji sądów ludzie myślą wtedy, gdy muszą się z tym sądem zmierzyć. - Przeciętny Kowalski pomyśli o tym, gdy będzie miał wypadek samochodowy, stłuczkę i okaże się, że drugą stroną jest ktoś, kto jest radnym, jest aktywistą partyjnym. Wtedy Kowalski zaczyna się obawiać, czy ta sprawa, która trafia do sądu, będzie rozpatrzona w sposób niezawisły, obiektywny - przekonywał.
Prof. Grzeszczak został zapytany, czy Unia Europejska urzeczywistni zapowiedzi dotyczące uzależnienia środków unijnych od przestrzegania praworządności. - Trzeba pamiętać o tym, że Unia Europejska to są mechanizmy wolno działające, mówi się o tym jak o młynach watykańskich. Zanim dojdzie do realizacji, pada dużo słów. Ale tych słów padło już bardzo wiele. Jesteśmy już po tym procesie, a teraz będzie egzekwowany - ocenił.
Według specjalisty od prawa europejskiego ważniejsze od tego, co mówi przewodnicząca Komisji Europejskiej czy przewodniczący Rady Europejskiej, jest stanowisko prezydenta Francji czy kanclerz Niemiec. - To są ci główni rozgrywający. A mówią jedno: nie będziemy dokładać się do budżetu dla państw, które później stają cały czas okoniem - mówił.
- Polska wpisała się do podręczników Unii Europejskiej, do historii Unii Europejskiej jako maruder, jako zakała. Nie mamy z czego być dumni. Wiele rzeczy, które się wydarzyły, były nie do pomyślenia albo wręcz nie były przewidywane. Zmiany systemu Unii Europejskiej są opóźnione przez COVID-19, ale one przyjdą. I będą tak przygotowane, że będą receptą na takie państwa jak Węgry czy Polska - zaznaczył.
"Przystępując do Unii Europejskiej, zgodziliśmy się wspólnych zasad"
W ocenie Gregorczyk-Abram smutną refleksją jest to, że Polska jest razem z Węgrami "ciągle na dywaniku instytucji Unii Europejskiej, jeśli chodzi o przestrzeganie praworządności".
- Etap dialogu i dawania kolejnych szans rządowi polskiemu bezapelacyjnie już się skończył, o czym świadczy liczba skarg, które złożyła Komisja Europejska wobec państwa polskiego, związanych z praworządnością - oceniła adwokatka.
Gregorczyk-Abram zauważyła, że podczas wielu debat w Parlamencie Europejskim szuka się rozwiązań, jak niesforne państwa nakłonić do powrotu do pewnych zasad. - Wychodzimy przecież poza umowę unijną. Przystępując do Unii Europejskiej, zgodziliśmy się na wspólne zasady. Taką zasadą jest praworządność. Ona nie podlega negocjacjom, musi być bezwzględnie przestrzegana przez państwo członkowskie, ponieważ jesteśmy jedną wspólnotą - zaznaczyła.
Według adwokatki Unia Europejska musi znaleźć skuteczny mechanizm, żeby wyegzekwować od państwa członkowskiego powrót na tory praworządności. A najskuteczniejszym takim instrumentem - jak dodała - jest mechanizm finansowy.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24