Kandydaci na prezydenta są blisko wyborców - zdaniem epidemiologów: za blisko. Brak maseczki na twarzy, krótki dystans, uściski dłoni. To może być groźne dla kandydatów i dla wyborców. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Z całą pewnością w kampanii frekwencja na wiecach to wymiar popularności kandydata albo chociaż sprawności sztabu. Ale kampania, która odbywa się po raz drugi, wciąż jest naznaczona groźbą epidemii. Czego ani podczas spotkań z wyborcami Andrzeja Dudy, ani Rafała Trzaskowskiego nie widać - a szkoda, bo powinno. Martwi to krajową konsultant w dziedzinie epidemiologii. - To ryzykowne zachowanie zarówno dla kandydatów, jak i tych, które znajdują się wkoło - mówi doktor habilitowana Iwona Paradowska-Stankiewicz.
Cezary Tomczyk z Platformy Obywatelskiej mówi, że politycy na każdym kroku podkreślają zasady bezpieczeństwa. - Na każdym spotkaniu, gdzie jest Rafał Trzaskowski, wielokrotnie są wygłaszane komunikaty o konieczności zachowania odległości dwóch metrów - zapewniał poseł, wypowiadając się w miejscu, gdzie miedzy nim a współpracownikami nie ma dwóch metrów odstępu. Nikt ze zgromadzonych nie ma również maseczek. Na spotkaniach wyborczych z Rafałem Trzaskowskim bywa różnie, ale zazwyczaj tłoczno. Komunikaty faktycznie się pojawiają. - Pokażmy, że troszczymy się o siebie wzajemnie. Pokażmy, że umiemy zachować dystans społeczny, a jeśli go nie dotrzymujecie, załóżcie maseczki - apelowała podczas jednego ze zgromadzeń prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz.
Rzecz w tym, że trudno zapanować nad tłumem. Można jednak nad organizacją, a nawet najlepsza ochrona osobista nie ochroni przed zarazą. - Mój apel jest do wszystkich kandydatów, żeby apelowali z kolei do swoich sympatyków, żeby trzymali dystans, a jeśli nie, żeby zakładali maseczkę - mówi minister zdrowia Łukasz Szumowski. Jak informuje Ministerstwo Zdrowia, ostatni weekend był pod względem zakażeń rekordowy. Jak pokazały sztaby, frekwencja na spotkaniach w ten weekend też, więc spektakularne zasłanianie kaszlu na konferencjach prasowych może nie wystarczać.
– Przypominamy o tym w czasie spotkań. Jak wiemy, wiele osób chce spotkać się z kandydatem na prezydenta i z nim porozmawiać, ale za każdym razem na początku apelujemy, żeby założyć maseczki - mówi Paweł Kopeć ze sztabu wyborczego Szymona Hołowni. Szczytne to słowa i słuszne założenia, ale rzeczywistość wygląda niestety tak, że Szymon Hołownia podczas wizyty w Lublinie ściskał ręce wielu przypadkowych osób.
Lekarz medycyny, kandydat Władysław Kosiniak-Kamysz podkreśla, że na spotkaniach w jego okręgu wyborczym trzeba było ograniczyć liczbę obecnych ze względu na wymogi bezpieczeństwa. - Chyba jesteśmy jedynym komitetem, który takie wymogi stosuje - dodaje. Ale spotkania z obcymi we wnętrzach jednak prezes PSL odbywa. Może więc jest tak, jak mówi kandydat Konfederacji, który również nie wypełnia wszystkich zaleceń z rozporządzeń koronawirusowych? - Trwa kampania wyborcza. Jej prowadzenie bez kontaktu z wyborcami jest w zasadzie niemożliwe - przyznaje Krzysztof Bosak.
Robert Biedroń zwraca uwagę, że "są kandydaci, którzy narażają na niebezpieczeństwo".
- Po pierwszym etapie, gdy wszyscy jako społeczeństwo bardzo dobrze się spisaliśmy, myślę że w tej chwili trochę za dużo czujemy swobody - mówi dr Iwona Paradowska-Stankiewicz. W tej kampanii jednak, ze wskazaną zazwyczaj swobodą, powinna wygrać odpowiedzialność.
Źródło: TVN24