Potrzebna jest maksymalna mobilizacja wszystkich działaczy, wszystkich sympatyków Zjednoczonej Prawicy - mówił w w specjalnym wydaniu "Kropki nad i" prezes Porozumienia Jarosław Gowin. Ocenił, że wynik Andrzeja Dudy jest "bardzo dobry", ale "najlepszy wynik osiągnął dzisiaj kto inny".
Według sondażu late poll przeprowadzonego przez Ipsos urzędujący prezydent Andrzej Duda zdobył 42,9 procent poparcia. Na drugim miejscu znalazł się kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski z poparciem 30,3 procent badanych. Podium zamyka kandydat niezależny Szymon Hołownia, który zdobył 14 procent.
Gowin: wynik Andrzeja Dudy bardzo dobry, ale najlepszy wynik osiągnął kto inny
Jeszcze przed opublikowaniem late poll, gdy poznaliśmy sondaż exit poll, wyniki komentował w specjalnym wydaniu "Kropki nad i" podczas wieczoru wyborczego w TVN24 prezes Porozumienia Jarosław Gowin.
Za "bardzo doby" uznał wynik Andrzeja Dudy, ale podkreślił, że w jego ocenie "najlepszy wynik osiągnął dzisiaj kto inny". - Bezapelacyjnym zwycięzcą tych wyborów jest polska demokracja. Udowodniliśmy, że w trudnych czasach potrafiliśmy zorganizować bezpieczne wybory - przekonywał.
"Powinniśmy położyć większy nacisk na wolność i przedsiębiorczość"
Zapytany, co sztab Andrzeja Dudy musi zrobić, aby ten wygrał drugą turę, Gowin odparł, że "potrzebna jest maksymalna mobilizacja wszystkich działaczy, wszystkich sympatyków Zjednoczonej Prawicy".
Podkreślił, że "warto zastanowić się nad przyczynami dobrych wyników Szymona Hołowni i Krzysztofa Bosaka". - Powinniśmy położyć większy nacisk na wolność i przedsiębiorczość, tak jak akcentowali to Szymon Hołownia i Krzysztof Bosak - zauważył.
Ocenił, że wśród ludzi, którzy oddali głos na kandydata Konfederacji, "jest duża grupa tych młodych, bardzo wolnościowych wyborców". - Z drugiej strony jest grupa wyborców bardzo przywiązanych do tradycyjnych wartości. I dla jednej, i dla drugiej grupy prezydent Andrzej Duda jest lepszym wyborem niż Rafał Trzaskowski - przekonywał były wicepremier.
"Wojna światopoglądowa to jest ostatnia rzecz, której Polska potrzebuje"
Prezes Porozumienia był pytany, czy jego zdaniem na wynik Andrzeja Dudy wpłynęły poruszane przez niego w kampanii kwestie światopoglądowe.
- Wojna światopoglądowa to jest ostatnia rzecz, której Polska potrzebuje - oświadczył były wicepremier. Uznał jednak, że "to nie strona konserwatywna jest stroną agresywną w tym sporze". - Stroną agresywną są ci, którzy są rzecznikami rewolucji światopoglądowej - uznał.
"Jestem przekonany, że nasza koalicja przetrwa"
Prezes Porozumienia był również pytany o własną polityczną przyszłość w sytuacji, jeśli Andrzej Duda przegrałby drugą turę wyborów. - Będę bardzo ubolewał, ale taka jest cena demokracji - powiedział były wicepremier. Doprowadziłem do tego, że wybory w Polsce odbywają się w warunkach w pełni demokratycznych. Myślę też, że mieliśmy dużo więcej czasu, aby przygotować się do nich od strony epidemicznej. Zrobiłem co do mnie należało - przekonywał.
Zapewnił, że "zdecydowanie nie żałuje", iż zabiegał o przełożenie terminu wyborów, zaplanowanych pierwotnie na 10 maja. - Taki był mój obowiązek - oznajmił. Ocenił, że to, iż "różniliśmy się w ważnej sprawie" z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim "nie jest powodem, żeby kończyć współpracę". - Jesienią ubiegłego roku obóz Zjednoczonej Prawicy otrzymał od Polaków mandat, a tym samym i pewną powinność, żeby rządzić do roku 2023 - powiedział.
- Jestem przekonany, że nasza koalicja przetrwa - zapewnił gość "Kropki nad i".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24