W 1995 roku zasypiałem z przekonaniem, że Lech Wałęsa wygrał, a rano, po obliczeniu głosów przez PKW, okazało się, że ja jestem prezydentem - wspominał w TVN24 były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Jego zdaniem Andrzej Duda, ogłaszając swoje zwycięstwo przed ogłoszeniem oficjalnych wyników, chce "upokorzyć Państwową Komisję Wyborczą".
Jak wynika z sondażu late poll przeprowadzonego przez Ipsos, Andrzej Duda zdobył 51 procent poparcia, a Rafał Trzaskowski 49 procent. Margines błędu przy tym sondażu wynosi 1 punkt procentowy.
Andrzej Duda na powyborczym wiecu mówił między innymi, że "wygrać wybory przy tak wysokiej frekwencji to niebywała sprawa".
"Wynik ogłasza nie Ipsos, nie kandydaci, nie media"
Wyniki wcześniejszego sondażu exit poll komentował w specjalnym wydaniu "Kropki nad i" w TVN24 Aleksander Kwaśniewski, były prezydent, jedyny jak dotąd w historii III Rzeczpospolitej, który swój urząd pełnił przez dwie kadencje.
Jego zdaniem "PiS wyspecjalizował się w tym, że upokarza i niszczy poważne polskie instytucje. Upokorzył sądownictwo, Trybunał Konstytucyjny, a teraz chce upokorzyć Państwową Komisję Wyborczą".
- Wynik ogłasza nie Ipsos, nie kandydaci, nie media. Wynik ogłasza Państwowa Komisja Wyborcza. Musimy zaczekać - podkreślił.
Kwaśniewski: jestem żywym przykładem na to, że do rana wyniki mogą się odwrócić
Andrzej Duda już po ogłoszeniu wyników exit poll zaprosił Rafała Trzaskowskiego i jego żonę Małgorzatę do Pałacu Prezydenckiego, by podać sobie dłonie i "zakończyć kampanię". Spotkanie miało się odbyć jeszcze w niedzielę o godzinie 23. Trzaskowski ocenił, że takie spotkanie to "dobry pomysł", ale powinno się odbyć dopiero po ogłoszeniu oficjalnych wyników przez PKW.
- To jest absolutnie gest obliczony na to, by pokazać: "jeszcze nie jestem zwycięzcą, ale już na wszelki wypadek okopię się jako zwycięzca i wezwę pokonanego, by podał rękę, bo ja wygrałem" - ocenił Kwaśniewski.
Jego zdaniem "Rafał Trzaskowski miał wszelkie powody, żeby powiedzieć, że czeka na oficjalne wyniki Państwowej Komisji Wyborczej".
- Nie jestem naiwnym optymistą, który uważa, że wyniki rano będą inne niż to, co widzieliśmy o godzinie 21, ale jestem żywym dowodem na to, że tak może być. W 1995 roku zasypiałem z przekonaniem, że Lech Wałęsa wygrał, a rano, po obliczeniu głosów przez PKW, okazało się, że ja jestem prezydentem - dodał Kwaśniewski.
Kwaśniewski: Charakter to nie przepis konstytucyjny. Albo się go ma, albo nie
Gość TVN24 powiedział też, że "gdyby Andrzej Duda na początku swojej pierwszej kadencji przeczytał dokładnie konstytucję, to zrozumiałby, jakimi potężnymi uprawnieniami dysponuje". - Te rzeczy, które są mu dzisiaj zarzucane, nie musiałyby mieć miejsca, gdyby zachował się choć trochę niezależnie - ocenił Kwaśniewski.
Dodał, że "żeby być niezależnym prezydentem - a konstytucja nakazuje taką postawę, trzeba mieć charakter". - A charakter to nie przepis konstytucyjny. Albo się go ma, albo nie - powiedział.
Kwaśniewski: tego, co robiły media państwowe, nie da się usprawiedliwić
Kwaśniewski krytykował też działalność telewizji państwowej w czasie kampanii. - To, co robiły media publiczne, czyli nieprzerwany, brutalny, nieusprawiedliwiony, kłamliwy atak na Rafała Trzaskowskiego to coś, czego się nie da nijak usprawiedliwić - ocenił.
Dodał, że "jeśli Duda wygra wybory, powinien przeprosić za to, co się działo w kontrolowanych przez władzę mediach publicznych".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24