Jarosław Kaczyński jedzie do Przysuchy rozmawiać z rolnikami, więc ja mu składam propozycję: jeżeli chce rozmawiać o rolnictwie, to ja tam pojadę - powiedział w "Kropce nad i" w TVN24 Michał Kołodziejczak, lider Agrounii, jedynka Koalicji Obywatelskiej w Koninie. Przewidywał, że ostatni tydzień "to będzie brutalna kampania, gdzie nie będzie żadnych zasad".
Jarosław Kaczyński, który uczestniczył w czwartek w spotkaniu z mieszkańcami Kazimierzy Wielkiej (woj. świętokrzyskie), powiedział, że kiedy jechał na to spotkanie, dostał pytanie, czy w poniedziałek weźmie udział w debacie m.in. z Donaldem Tuskiem w TVP.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kaczyński wskazuje do kiedy powinien rządzić PiS
- Ale mam już zapowiedziane spotkanie w Przysusze w sprawie bezpiecznej wsi - powiedział. - Pytanie, co wybrać? Czy rozmowę z kłamczuchem, jeszcze do tego, człowiekiem zupełnie zależnym od innych, wiadomo, od kogo. Bo żeby to chociaż był Weber (Manfred Weber, przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej - przyp. red.). No i jednak wybrałem Przysuchę - powiedział prezes PiS.
Lider PO Donald Tusk w czwartek w Rzeszowie zapowiedział, że będzie na debacie wyborczej w TVP.
Kołodziejczak: gdyby Kaczyński przystąpił do debaty z Tuskiem, zostałby zniszczony merytorycznie
- Jarosław Kaczyński totalnie się pogubił, to przecież widać, te paniczne ruchy, nie tylko w jego wykonaniu. Całe Prawo i Sprawiedliwość w tej kampanii się pogubiło - powiedział w "Kropce nad i" Michał Kołodziejczak, lider Agrounii. W jego ocenie ostatni tydzień kampanii "będzie dla nich tragiczny".
- Jarosław Kaczyński jedzie do Przysuchy rozmawiać z rolnikami, więc ja mu składam propozycję: jeżeli chce rozmawiać o rolnictwie, to ja tam pojadę - zaproponował.
Jak wynika z sondażu zrealizowanego przez Kantar dla "Faktów" TVN i TVN24, większość Polaków negatywnie ocenia postawę Jarosława Kaczyńskiego, który już wcześniej deklarował, że nie chce wziąć udziału w debacie z Donaldem Tuskiem. 64 procent ankietowanych źle oceniło decyzję prezesa PiS. Dobrze oceniło ją 23 procent. Odpowiedź "trudno powiedzieć" wybrało 13 procent pytanych.
- Nie ma się co dziwić. Są to dwie czołowe postacie polskiej polityki, przywódcy dwóch największych partii politycznych w Polsce, więc taka debata powinna się odbyć - ocenił Kołodziejczak. Jego zdaniem, gdyby Kaczyński przystąpił do debaty, "zostałby zniszczony merytorycznie, więc będzie tego unikał do samego końca".
Kołodziejczak przewiduje, że ostatni tydzień "to będzie brutalna kampania, gdzie nie będzie żadnych zasad".
"Chciałem, żeby mój ruch pokazał, że takie nieszablonowe ruchy będą zmieniały debatę"
Kołodziejczak powiedział, że dołączenie Agrounii do Koalicji Obywatelskiej przed wyborami spowodowało "rozszerzenie tematów", które są poruszane w trakcie kampanii.
- To jest bardzo bardzo, bardzo istotne, że rozszerzamy wspólnie i elektorat, i tematy, i to, że w końcu Prawo i Sprawiedliwość ma odebrany monopol na polskiej wsi - stwierdził gość TVN24. Przypomniał, że w 2019 roku połowa mieszkańców wsi głosowała na Prawo i Sprawiedliwość.
- Ja w trakcie każdej konferencji od kilku dni mówię jedno: każdy głos na Prawo i Sprawiedliwość i każdy głos na Konfederację to jest głos przeciwko dopłatom unijnym, to jest głos za wyjściem z Unii Europejskiej, to jest głos za zamknięciem naszego rynku, to jest głos za izolacją polskiego rolnictwa od świata, a przecież my z Europą i z całym światem musimy normalnie żyć - mówił lider Agrounii.
Kołodziejczak wyznał, że wiele osób pytało go, dlaczego zdecydował się dołączyć do KO. - Ja nie mogę już tej nienawiści znieść. Ja nie lubię się kłócić, ale w kłótniach i w konfliktach odnajduję się bardzo dobrze. Ale mam już ich serdecznie dość. I chciałem, żeby ta moja postawa, ten mój ruch pokazał ludziom, że takie nieszablonowe ruchy będą zmieniały tę debatę - powiedział.
"Prawo i Sprawiedliwość nie broni polskich granic"
Pytany, czy Polscy rolnicy powinni obawiać się Ukrainy, Kołodziejczak odparł: - Polacy powinni obawiać się tego, że mógłby być rząd, który nie będzie razem z Komisją Europejską załatwiał naszych spraw. My bilateralnie tej sprawy z Ukrainą nie załatwimy, a dokładnie niekontrolowanego napływu towarów z Ukrainy do Polski.
- My musimy stawiać na nasze bezpieczeństwo żywnościowe, a Ukrainie stworzyć warunki do tego, żeby eksportowała to wszystko dalej. Moglibyśmy to zrobić, na przykład ustanawiając nasz kraj jako kraj tranzytowy dla wielu produktów których, w Polsce mamy w nadmiarze - stwierdził gość "Kropki nad i".
Według niego "Prawo i Sprawiedliwość nie broni polskich granic przed napływem zbóż, warzyw, owoców, nie obronili nas przed uchodźcami, nie obronili nas przed ruskim węglem".
"Jeżeli Morawiecki ma cokolwiek do ukrycia, to znaczy, że kłamie"
Kołodziejczak odniósł się także do kontrowersji dotyczących majątku Morawieckich. Cztery lata temu premier Mateusz Morawiecki zapowiadał, że kiedy tylko będzie to możliwe, to ujawni majątek swój i żony. Wciąż tego nie zrobił. Z sondażu dla "Faktów" TVN i TVN24 dowiadujemy się, że ujawnienia majątku Morawieckich oczekuje 77 procent Polaków.
- Polityk powinien być przykładem. Jeżeli Morawiecki ma cokolwiek do ukrycia, to znaczy, że kłamie, oszukuje i wyprowadza ludzi w pole, bo sam dorobił się na nie wiadomo do końca czym - mówił lider Agrounii.
Jak dodał, "ludzi to boli". - Ludzie mówią: jak ich nie rozliczycie, nigdy więcej wam nie uwierzymy. I za to, że Morawiecki nie chce ujawnić majątku, powinien być sowicie rozliczony, on i jego rodzina - ocenił Kołodziejczak.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24