Donald Tusk podjął bardzo ciekawą decyzję, bo na pewno wprawia PiS w kłopot, bo PiS będzie musiał jakoś zareagować. W końcu to jest debata na jego boisku, to jest jego pole gry, jego warunki - mówił w "Tak jest" Tomasz Żółciak z "Dziennika Gazety Prawnej", oceniając decyzję lidera KO o uczestnictwie w debacie organizowanej przez telewizję państwową. - Uważam, że to nie jest wcale decyzja ryzykowna. Donald Tusk nie może stracić podczas tej debaty. No co, media, te tak zwane publiczne, będą go mniej atakować? - dodał politolog doktor habilitowany Szymon Ossowski. Goście analizowali także, kto będzie rywalem Tuska w debacie ze strony PiS. Obaj wskazali Mateusza Morawieckiego.
Lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk w czwartek w Rzeszowie zapowiedział, że weźmie udział w debacie organizowanej przez telewizję państwową. - Jarosławie Kaczyński, może masz odwagę chociaż w swojej telewizji, pod skrzydła swoich funkcjonariuszy, PiS-owskich namiestników telewizji, stanąć do debaty ze mną - zwrócił się do prezesa PiS.
Jarosław Kaczyński odpowiedział na wezwanie Tuska podczas spotkania z mieszkańcami Kazimierzy Wielkiej (woj. świętokrzyskie). - Mam już zapowiedziane spotkanie w Przysusze w sprawie wsi, w sprawie bezpiecznej wsi - powiedział prezes PiS.
Z sondażu Kantar dla "Faktów" TVN i TVN24 wynika, że - zapowiadaną już wcześniej - decyzję Kaczyńskiego o odmowie udziału w debacie z Tuskiem źle ocenia blisko dwie trzecie Polaków.
Żółciak: PiS ma kłopot, będzie musiał jakoś zareagować
Sprawę skomentował w "Tak jest" Tomasz Żółciak z "Dziennika Gazety Prawnej". - Jest to na pewno wyciągnięcie wniosków z kampanii 2020 roku, kampanii prezydenckiej. Nie brakuje przecież do dziś opinii, że Rafał Trzaskowski, nie udając się wówczas na tę tak zwaną debatę, bo to raczej była pułapka zastawiona przez PiS i sprzyjające mu medium rządowe, nie udał się do Końskich, zorganizował własne wydarzenie w Lesznie i te 400 tysięcy głosów różnicy między nim a Andrzejem Dudą zaważyły o wyborczym wyniku - powiedział.
- Donald Tusk podjął bardzo ciekawą decyzję, bo na pewno wprawia PiS w kłopot, bo PiS będzie musiał jakoś zareagować. W końcu to jest debata na jego boisku, to jest jego pole gry, jego warunki. I Donald Tusk mówi: "idę" - jak rozumiem - pod warunkiem, że to będzie na żywo - mówił Żołciak.
Analizując, kto może być podczas debaty rywalem Tuska ze strony Prawa i Sprawiedliwości, dziennikarz ocenił, że "Elżbieta Witek raczej może nie udźwignąć tej sytuacji, bo nie jest jakimś zwierzęciem medialnym", zaś Jarosław Kaczyński to "jest na pewno intelektualnie bardzo sprawny polityk, bardzo dobry strateg, ale jednak w przemówieniach nie jest tak dobry jak Donald Tusk".
- W tej sytuacji obstawiałbym trochę taką metodą eliminacji, że jedynym słusznym wyjściem dla PiS-u w tej chwili jest wystawienie Mateusza Morawieckiego, który wywodzi się poniekąd z tej polityki Donalda Tuska, zmienił stronę, zmienił poglądy i jest w stanie podjąć się takiej ostrej debaty z Donaldem Tuskiem - dodał.
Ossowski: to wcale nie jest ryzykowna decyzja
Decyzję Tuska ocenił także politolog doktor habilitowany Szymon Ossowski z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. - To jest bardzo dobra decyzja. Uważam, że to nie jest wcale decyzja ryzykowna. Donald Tusk nie może stracić podczas tej debaty. No co, media, te tak zwane publiczne, będą go mniej atakować? - stwierdził.
- Pamiętajmy, że to pretendenci muszą ryzykować. A w tym momencie to Donald Tusk walczy o to, żeby przejąć władzę od PiS-u. Także to on musi podejmować większe ryzyko. To on ma prawo do ataku. To on musi tak naprawdę pokazać większą mobilizację niż rządzący - kontynuował.
Także według Ossowskiego to Mateusz Morawiecki będzie najbardziej odpowiednim konkurentem dla Tuska w debacie. - Tutaj chyba jest jasne, że Jarosław Kaczyński nie może sobie pozwolić na pojedynek z Donaldem Tuskiem. (...) Wydaje się, że jedyną osobą, która będzie mogła na - powiedzmy - w miarę równym poziomie polemizować, dyskutować z Donaldem Tuskiem, oczywiście z tej czołówki Prawa i Sprawiedliwości, to jest premier Mateusz Morawiecki - powiedział.
Źródło: TVN24