Posłanka Izabela Leszczyna i senator Jan Maria Jackowski dyskutowali w "Faktach po Faktach" o oczekiwanej przez społeczeństwo debacie liderów dwóch największych partii - Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska. Lider PiS w czwartek odmówił Tuskowi debaty. - Odpowiedź Jarosława Kaczyńskiego pokazuje, że panicznie boi się Donalda Tuska - oceniła Leszczyna. - Społeczeństwo czuje, że ma do czynienia z jednostronnym przekazem, mówię o telewizji rządowej, i chciałoby konfrontacji na żywo - dodawał Jackowski.
Gośćmi Grzegorza Kajdanowicza w czwartkowym wydaniu "Faktów po Faktach" w TVN24 byli posłanka Koalicji Obywatelskiej Izabela Leszczyna oraz senator niezrzeszony Jan Maria Jackowski, którzy rozmawiali o oczekiwanej przez społeczeństwo debacie Donald Tusk-Jarosław Kaczyński.
Tusk w Rzeszowie potwierdził, że pojawi się w poniedziałek na debacie w telewizji rządowej. Kaczyński natomiast w Kazimierzy Wielkiej powiedział, że w tym dniu wybiera się do Przysuchy.
Leszczyna: to znaczy, że Donald Tusk szanuje wszystkich ludzi
Według Leszczyny decyzja Kaczyńskiego "pokazuje dwie rzeczy". - Po pierwsze, że Donald Tusk nie boi się Jarosława Kaczyńskiego, nie boi się telewizji publicznej, nie boi się PiS-u, ale odpowiedź Jarosława Kaczyńskiego pokazuje, że Jarosław Kaczyński panicznie boi się Donalda Tuska - oceniła.
W programie przypomniano wyniki sondażu telefonicznego, zrealizowanego przez Kantar dla "Faktów" TVN i TVN24, które brzmiało:
Największe media w Polsce zaproponowały Donaldowi Tuskowi i Jarosławowi Kaczyńskiemu wspólną debatę przedwyborczą. Donald Tusk zgodził się na to, Jarosław Kaczyński odmówił. Jak ocenia Pan(i) tę decyzję prezesa PiS?
64 procent ankietowanych źle oceniło decyzję prezesa PiS. Dobrze oceniło ją 23 procent badanych. Odpowiedź "trudno powiedzieć" wybrało 13 procent pytanych. Sondaż przeprowadzono między 2 a 4 października na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie 1500 osób powyżej 18. roku życia.
- Przytłaczająca większość Polaków oczekuje debaty liderów dwóch największych partii politycznych - skomentowała Leszczyna. - To znaczy, że premier Donald Tusk szanuje wszystkich ludzi, szanuje wyborców nie tylko Koalicji Obywatelskiej czy szerzej demokratycznej opozycji, a szanuje wyborców PiS-u, czyli tych, którzy oglądają tylko telewizję publiczną, bo to nie jest przyjazna telewizja dla nas. I to jest eufemizm - skwitowała.
Jackowski: możliwość wypowiedzi Tuska na żywo może się okazać bardzo niewygodna dla obozu rządzącego
- Oczywiście społeczeństwo czuje, że ma do czynienia z pewnym jednostronnym przekazem, mówię o telewizji rządowej, i chciałoby konfrontacji na żywo, dla własnej ciekawości, żeby zobaczyć, jak na argumenty, które padają w telewizji publicznej, te tezy propagandowe, tak sformatowany przekaz, odpowiada sam obwiniony, czyli Donald Tusk - dodał Jackowski.
Jego zdaniem, "z punktu widzenia socjotechnicznego decyzja (Tuska) jest przemyślana". - Ponieważ, mówiąc socjotechnicznie, nie może stracić na tej debacie - argumentował, opisując, że Tusk i tak jest "malowany w Telewizji Polskiej w czarnych barwach".
- Natomiast możliwość wypowiedzi na żywo może się okazać bardzo niewygodna dla obozu rządzącego, który do tej pory nie dopuszczał (Tuska do głosu - red.), że nigdy na żywo nie było żadnej jego wypowiedzi - mówił dalej.
Senator zapytał następnie, "kogo obóz władzy wystawi do tej debaty?". - Z punktu widzenia logiki politycznej, by się wydawało, że to powinien być Mateusz Morawiecki. Ale w świetle tego, że przecież doradzał Donaldowi Tuskowi jako członek jego Rady Gospodarczej, z punktu widzenia tego, że mówił w 2010 roku, że trzeba podwyższyć wiek emerytalny i zrównać, no to byłaby to bardzo ciekawa dyskusja - przewidywał.
"Partia rządząca boi się konfrontacji z opozycją"
Leszczyna mówiła, że w wyborach "mamy naprawdę poważną decyzję do podjęcia". - Miliony Polaków wahają się i chcą sobie wyrobić opinię i partia rządząca, która twierdzi, że Polska to kraina miodem i mlekiem płynąca, boi się konfrontacji z opozycją - podsumowała. - Król jest nagi, naprawdę - zaznaczyła.
Zdaniem Leszczyny wyborcy "jeśli widzą tylko te ustawki i tylko propagandowe przekazy w zamkniętych salach (...), to wreszcie pomyślą sobie, że coś jest nie tak". - Coś skrzeczy, rzeczywistość naprawdę skrzeczy - powiedziała posłanka.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24