Porażenie prądem to jedyna przyczyna zgonu dwóch nastolatek z Krzeszowa - wynika ze wstępnej sekcji zwłok przeprowadzonej przez biegłego lekarza. 12- i 13-latka zginęły we wtorek, porażone nad rzeką prądem ze zwisającego kabla niskiego napięcia.
Dziewczynki znalazł nad brzegiem rzeki przechodzący tamtędy mężczyznę. Obie już nie żyły. Jedna z nich trzymała w dłoni kabel niskiego napięcia. Jak poinformowała w czwartek Viloletta Niziołek, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze, wstępna sekcja zwłok potwierdziła, że dziewczynki zmarły w wyniku porażenia prądem. Niziołek powiedziała, że młodsza dziewczynka miała obrażenia charakterystyczne dla tego typu wypadków w okolicach stopy i pośladka. Starsza, która trzymała kabel w ręce, miała obrażenia dłoni.
Młodsza - nadepnęła, starsza ratowała
Rzeczniczka prokuratury wyjaśniła, że ustalenie przebiegu tragicznego wypadku będzie bardzo trudne, bo nie było naocznych świadków. Jednak prokuratura podejrzewa, że 12-latka mogła mieć kontakt z kablem pierwsza. - Mogła na niego stanać i zostać porażona. Starsza prawdopodobnie próbowała ratować koleżankę, chciała odciągnąć kabel, chwyciła go i również została porażona - powiedziała. Rzeczniczka dodała, że sekcja zwłok wykluczyła inne przyczyny śmierci dziewczynek, np. utopienie. Prokuratura rejonowa w Kamiennej Górze, która prowadzi śledztwo w tej sprawie, musi również wyjanić, czy zwisający kabel niskiego napięcia został zerwany kilka godzin wczeniej przez nawałnicę, czy może zwisał tam od kilku dni lub celowo został zerwany. Na te pytania będzie musiał odpowiedzieć biegły z zakresu energetyki. Ze wstępnych ustaleń wynika, że kabel został zerwany przypadkowo.
Wszystko działało prawidowo
Z kolei rzeczniczka prasowa firmy Tauron Dystrybucja Ewa Groń w przesłanym w środę komunikacie poinformowała, że z przeprowadzonych na miejscu oględzin wynika, że nastąpiło zerwanie przewodu linii niskiego napięcia. Jak dodała, obecnie jednak trudno jest ustalić godzinę oraz okolicznoci opadnięcia przewodu do rzeki. Podczas przeglądu innych urządzeń stwierdzono również, że bezpiecznik niskiego napięcia w stacji transformatorowej zadziałał prawidłowo, wyłączając jedną fazę. Rzeczniczka zapewniła także, że w momencie uzyskania informacji natychmiast została wyłączona linia średniego napięcia zasilająca stację transformatorową, na obwodzie której wystąpiło zdarzenie. Według Groń obecnie nie są znane powody zerwania przewodu, który nie był przeciążony elektrycznie. Ostatni przegląd tej linii był robiony w styczniu 2010 r.. Wówczas stan przewodów oceniono jako dobry. Nie była to linia o podwyższonej awaryjności. - Ponadto - poinformowała rzeczniczka - po zbadaniu rejestru rozmów linii awaryjnej 991, nie stwierdzono żadnego zgłoszenia z miejsca zdarzenia o braku zasilania, zerwanym przewodzie lub innych nieprawidłowociach.
Autor: umw,itm/dr/par / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24