Sąd przyjął wyjaśnienia myśliwego, ale stwierdził, że zachował się niezgodnie ze sztuką. Bartosz R. został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. W lutym śmiertelnie postrzelił mężczyznę. Tłumaczył, że pomylił go z dzikiem.
Do wypadku doszło pod koniec lutego na terenie powiatu głogowskiego. Dwóch myśliwych wybrało się na polowanie. Było już po zmroku. Gdy mężczyźni przeczesywali las w poszukiwaniu zwierzyny leśnym duktem przechodził 63-letni Edward K. Coś zaszeleściło, 29-letni myśliwy zauważył sylwetkę. Podniósł sztucer i wycelował. Trafił. Okazało się jednak, że strzelał nie do zwierzęcia, a do człowieka. Ranny trafił do szpitala. Nie udało się go uratować.
Przebieg zdarzenia wiarygodny...
We wtorek w Sądzie Rejonowym w Głogowie zapadł wyrok w tej sprawie. Sędzia po zapoznaniu się z materiałami dowodowymi oraz opiniami biegłych, uznał Bartosza R. winnym nieumyślnego spowodowania śmierci 63-latka.
Sąd uznał za wiarygodne wyjaśnienia oskarżonego dotyczące przebiegu zdarzenia: począwszy od momentu, kiedy przyjechał do Słotwiny, przez fakt, że wraz z kolegą myśliwym poszedł na pole, gdzie czyhali na zwierzynę, aż po feralny strzał.
Według sądu oskarżony mówi prawdę, twierdząc, że się pomylił. Po tym, jak strzelił, zaczął zbliżać się do swojego celu. Kiedy zidentyfikował go jako człowieka, od razu przystąpili z kolegą do udzielenia pierwszej pomocy oraz przetransportowali go do szpitala.
...linia obrony już nie
Jest też druga strona decyzji. Sąd uznał bowiem, że myśliwy nie działał zgodnie ze sztuką łowiecką. Bartosz R. - co zostało potwierdzone - zna wymogi prawa, posiadał przy sobie lornetkę, a także latarkę. Dodatkowo znał teren.
Znacząca w tej sprawie była opinia balistyka. Biegły stwierdził bez wątpienia, że pokrzywdzony został trafiony na otwartym terenie. Owszem, była noc, ale widoczność ofiary nie pozostawiała wątpliwości - stał na polu, kępa krzaków, zza której wyszedł w momencie trafienia, była znacznie oddalona. Kiełkujące, około 5-centymetrowe zboże, nie miało prawa zasłonić postaci mężczyzny.
Konkluzja sądu była krótka: młody myśliwy w nienależyty sposób przeprowadził rozpoznanie celu. Jeśli nie miał pewności do czego strzela, w ogóle nie powinien oddawać strzału.
"Myślałam, że dostanie dwa lata"
Dlaczego zatem ostateczna decyzja jest dość łagodna? Sąd uznał, że w działaniu Bartosza R. nie było nic umyślnego. Poza tym kontaktował się z żoną pokrzywdzonego, deklarował chęć pomocy, przepraszał przed sądem. Stąd wyrok w zawieszeniu.
- Nie ma satysfakcji z tego wyroku. Myślałam, że dostanie dwa lata - mówiła rozgoryczona po rozprawie żona Edwarda K.
Wyrok jest nieprawomocny. Prokuratura jeszcze nie wie, czy będzie się odwoływać.
- Musimy najpierw dokonać oceny wyroku. Kara jest niższa, niż proponowaliśmy - przyznaje Marek Wójcik z Prokuratury Rejonowej w Głogowie.
Autor: ib/gp/jb / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław