Rozpaczliwe próby skompromitowania Jarosława Kaczyńskiego, które podejmuje "Gazeta Wyborcza" budzą politowanie i zażenowanie - oświadczyła rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Beata Mazurek. Odniosła się do piątkowej publikacji dziennika, który przytoczył zeznania Geralda Birgfellnera w prokuraturze. Wicemarszałek Sejmu poinformowała, że publikacją zajmują się już prawnicy.
"Gazeta Wyborcza" przytoczyła w piątek zeznania Geralda Birgfellnera złożone w pokuraturze w poniedziałek 11 lutego. Dziennik podkreślił, że biznesmen wypowiadał cytowane w publikacji słowa pod groźbą odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania. Gerald Birgfellner zeznał w prokuraturze, że Jarosław Kaczyński nakłonił go do wręczenia 50 tysięcy złotych w gotówce, w kopercie, przeznaczonych dla księdza z rady fundacji, która jest właścicielem spółki Srebrna. Chodziło o sprawę budowy drapacza chmur w Warszawie - czytamy w piątkowym wydaniu "Gazety Wyborczej".
Mazurek: Polacy wiedzą, jak skromnie żyje prezes Kaczyński
- Są granice śmieszności. Polacy doskonale znają pana prezesa Kaczyńskiego. Wiedzą, jak skromnie żyje. Dziennikarze szydzili nawet z niego, że chodzi w sfatygowanych butach, a teraz próbują mu wmawiać co innego. Znajmy miarę - powiedziała rzeczniczka PiS Beata Mazurek. "Te rozpaczliwe próby skompromitowania Jarosława Kaczyńskiego, które podejmuje "Gazeta Wyborcza" budzą już politowanie i zażenowanie. 'Wyborcza' najpierw ogłosiła, że ujawnia aferę, po czym uczyniła Jarosławowi Kaczyńskiemu zarzut z tego, że jest uczciwy" - napisała w komunikacie zamieszczonym na Twitterze.
Mazurek oceniła, że "kiedy rzekoma afera okazała się hucpą", gazeta sięgnęła po nowe "rewelacje" Birgfellnera. "Człowieka, który - jak podają media - nie może sobie w prokuraturze przypomnieć, kogo nagrywał z ukrycia, kiedy nagrywał, ile razy nagrywał, a nawet czym nagrywał. Pamięć mu szwankuje, ale nagle po paru tygodniach przypomina sobie o kopercie z pieniędzmi, które trzeba było wręczyć księdzu, zanim podpisał uchwałę" - napisała rzeczniczka PiS. "Jest to oczywista nieprawda. Takie zdarzenie nie miało miejsca. Ksiądz Sawicz podpisał uchwałę rady nie stawiając jakichkolwiek warunków, tym bardziej finansowych. Nie zabiegał też o jakiekolwiek wsparcie finansowe dla siebie, tak przed, jak i po podpisaniu uchwały" - podkreśliła.
"To śmieszne i żałosne, ale jednocześnie, jeśli chodzi o samą 'Wyborczą' - wyjątkowo przykre" - oceniła.
Publikacją "zajmują się prawnicy"
Rzeczniczka PiS dodała, że gazeta, która "kiedyś posługiwała się symbolem 'Solidarności', sięga po metody Jerzego Urbana".
- On też posłużył się podobnym kłamstwem – opublikował kiedyś sfałszowaną przez SB lojalkę, którą miał rzekomo podpisać Jarosław Kaczyński. Urban przegrał z kretesem w sądzie. Musiał przepraszać pana prezesa, dlatego dzisiejszą publikacją "Wyborczej" także zajmują się prawnicy - powiedziała Mazurek.
Szanowni Państwo, dzisiejszą publikacją @gazeta_wyborcza także zajmują się prawnicy. Szczegóły poniżej. pic.twitter.com/1PUeKnlkxQ
— Beata Mazurek (@beatamk) February 15, 2019
Taśmy Kaczyńskiego
Pod koniec stycznia "GW" opublikowała zapisy i nagrania rozmowy z lipca 2018 roku m.in. prezesa PiS z Birgfellnerem, która dotyczy planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. W rozmowie uczestniczyła też jako tłumaczka - jak podano w publikacjach medialnych - Karolina Tomaszewska, żona austriackiego biznesmena i córka kuzyna prezesa PiS, Jana Marii Tomaszewskiego.
"GW" ujawniła też fakturę z czerwca 2018 roku, którą wystawiła spółka Nuneaton powołana przez spółkę Srebrna specjalnie do budowy bliźniaczych wieżowców w centrum Warszawy. Jak podała "GW", w sumie z podatkiem VAT Birgfellner, który kierował Nuneatonem, chce od Srebrnej 1 mln 580 tys.
"GW" opublikowała również pełnomocnictwo, którego spółka Srebrna udzieliła Birgfellnerowi do prowadzenia w jej imieniu projektu wieżowca w Warszawie. Pod koniec stycznia pełnomocnik austriackiego biznesmena Jacek Dubois zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS. Zawiadomienie dotyczy braku zapłaty za złożone biznesmenowi zlecenie związane z przygotowaniami do inwestycji. Według mec. Dubois doszło do popełnienia oszustwa na kwotę kilku mln zł.
"Żadne z tych ciał nie uległoby podobnym żądaniom"
W opublikowanym w środę wywiadzie dla PAP prezes PiS powiedział m.in., że Birgfellner "żądał pieniędzy za prace, które były nieudokumentowane w żaden sposób".
- Jego żądanie można streścić do tego, że miałbym zmusić radę nadzorczą i zarząd spółki Srebrna, żeby wbrew prawu, wbrew ustawie o rachunkowości wypłaciły mu pieniądze, czego nie chciałem, ani nie mogłem zrobić. Żadne z tych ciał nie uległoby podobnym żądaniom - powiedział Kaczyński.
Autor: js//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24