21-letnia Monika dostała 20 ciosów nożem. Zginęła na oczach matki. Wcześniej alarmowała prokuraturę i policję, że jest maltretowana przez byłego partnera i grozi jej śmierć. Zdaniem śledczych funkcjonariusze zlekceważyli te zawiadomienia i wnioski kobiety o policyjną ochronę, a potem fałszowali dokumenty i kłamali, że próbują zatrzymać sprawcę. Teraz odpowiedzą za to przed sądem.
Okrutne zabójstwo Moniki G. w Żernikach pod Poznaniem wstrząsnęło Polską w 2016 roku. 21-latka razem z matką przyjechała 23 marca do pracy na nocną zmianę. Zaparkowały na parkingu pod zakładem, gdy zaatakował Sławomir B. - były partner Moniki. Otworzył drzwi samochodu i zaczął dźgać nożem swoją byłą dziewczynę.
Zadał jej ponad 20 ciosów. Matka próbowała pomóc, ale B. poraził ją paralizatorem i uciekł. Po kilku dniach jego ciało znaleziono w piwnicy w bloku, gdzie był zameldowany. 34-latek się powiesił.
Cztery zawiadomienia, brak reakcji
Szybko wyszło na jaw, że bestialsko zamordowana Monika czterokrotnie zawiadamiała policję z Komisariatu Poznań Nowe Miasto i prokuraturę, że grozi jej niebezpieczeństwo ze strony Sławomira B. Policjanci zareagowali tylko na pierwsze zawiadomienie, mimo że z kolejnych trzech wynikało, że B. robi się co raz bardziej zuchwały, niebezpieczny i agresywny.
W Komisariacie Policji Nowe Miasto stwierdzono "niewłaściwy nadzór nad prowadzonymi postępowaniami", w związku z czym odwołano ze stanowisk komendanta tego komisariatu oraz naczelnika i zastępcę naczelnika wydziału kryminalnego.
Policjanci oskarżeni, prokuratorzy jeszcze nie
Jak relacjonowała TVN24, w sierpniu Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości i prokurator generalny polecił wszcząć śledztwo wobec śledczych Prokuratury Rejonowej Poznań Nowe Miasto oraz Prokuratury Rejonowej Poznań Wilda, którzy razem z policjantami z komisariatu mieli zajmować się sprawą Moniki.
Śledztwo wszczął Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej, którego zadaniem jest tropienie nieprawidłowości w pracy oskarżycieli. Teraz okazało się, że tym śledztwem zostali objęci również policjanci z komisariatu Poznań Nowe Miasto.
W poniedziałek po południu do sądu wysłany został akt oskarżenia wobec czworga policjantów. Wątek prokuratorów jest jeszcze prowadzony.
Śledczy: kłamali, by się ochronić
Najcięższe zarzuty usłyszeli dwaj najważniejsi w tej historii funkcjonariusze z komisariatu Poznań Nowe Miasto, którzy bezpośrednio prowadzili sprawę Moniki i ją nadzorowali.
Piotr R., lider Zespołu III do Walki z Przestępczością Przeciwko Życiu i Zdrowiu Wydziału Kryminalnego komisariatu Poznań Nowe Miasto nadzorował postępowanie w sprawie gróźb Sławomira B. wobec Moniki. Jest oskarżony o to, że sporządził poświadczające nieprawdę notatki służbowe, w których opisywał, co robi i jakie działania podejmuje, by zatrzymać Sławomira B. i przedstawić mu nowe zarzuty.
Prokuratorzy przeanalizowali budzące wątpliwości notatki Piotra R. datowane na 7, 16, 18 i 21 marca 2016 roku. Ostatnia, fałszywa zdaniem śledczych notatka nosi datę na dwa dni przed śmiercią Moniki.
Śledczy uznali, że Piotr R. skłamał. - Udokumentował czynności, które faktycznie nie miały miejsca - potwierdza Arkadiusz Jaraszek z wydziału prasowego Prokuratury Krajowej.
Zdradziły ich telefony komórkowe
Takie same zarzuty prokuratorzy przedstawili Krzysztofowi W., funkcjonariuszowi, który pod nadzorem Piotra R. prowadził postępowanie w sprawie zagrożenia życia Moniki. On również oskarżony jest o podanie nieprawdy w tych samych notatkach, co Piotr R.
Krzysztof W. i Piotr R. w pierwszej notatce z 7 marca napisali między innymi, że pojechali do mieszkania Sławomira B. w Poznaniu przy ulicy Falistej, by go zatrzymać. Twierdzili, że go nie zastali, a w mieszkaniu panowała cisza.
Prokuratorzy weryfikujący prawdziwość notatek sprawdzili, gdzie tego dnia i o tej porze logowały się telefony komórkowe obu policjantów. Oba były zalogowane do stacji bazowej BTS, która obejmowała swoim zasięgiem komisariat Poznań Nowe Miasto, a nie do tej, która obejmuje ulice, przy której mieszkał B. Poza tym w tych godzinach Krzysztof W. logował się do policyjnej bazy danych. Dodatkowo funkcjonariusze nie korzystali wtedy z radiowozów. Podobnie było w przypadku kolejnych notatek, w których policjanci twierdzili, że próbowali zatrzymać Sławomira B. Prokuratorzy zakwestionowali wersję przedstawioną przez funkcjonariuszy.
Już po opublikowaniu tego artykułu Prokuratura Krajowa wydała komunikat, w którym potwierdziła, że "Prokurator Wydziału Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej zarzucił policjantom popełnienie przestępstwa z art. 231 par. 1 kodeksu karnego i z art. 271 par. 1 kodeksu karnego".
Za powyższe przestępstwa - czyli przekroczenie przez funkcjonariusza uprawnień lub niedopełnienie obowiązków oraz poświadczenie nieprawdy w dokumentach - funkcjonariuszom grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Zaniedbane wnioski o ochronę
Monika G. krótko przed śmiercią złożyła na komisariacie Poznań Nowe Miasto dwa wnioski o ochronę. Pierwszy 16 lutego, drugi 1 marca 2016 roku. Zadaniem policjantki Marzeny L., która zajmowała się sprawą Moniki, obu wnioskom pokrzywdzonej przez Sławomira B. kobiety nadano bieg. Marzena L. powinna je przekazać Komendantowi Wojewódzkiemu Policji w Poznaniu, by wydał w tej sprawie decyzję. Jednak zdaniem śledczych nie zrobiła tego.
Prokuratorzy oskarżyli policjantkę o niedopełnienie obowiązków.
Taki sam obowiązek ciążył na zastępcy Naczelnika Wydziału Kryminalnego Komisariatu Policji Poznań Nowe Miasto. Paweł I. to czwarty oskarżony policjant i jednocześnie najwyższy rangą w tym gronie. Prokuratorzy oskarżyli go o to, że po zapoznaniu się 15 marca ze złożonym 1 marca wnioskiem kobiety o pomoc i ochronę nie przekazał go komendantowi wojewódzkiemu.
Byłemu zastępcy naczelnika i policjantce grozi do 3 lat więzienia za niedopełnienie obowiązków.
Czego nie zrobiono w sprawie Moniki?
9 lutego 2016 roku 21-letnia kobieta zaalarmowała telefonicznie policję, że Sławomir B. ją pobił, ukradł jej dokumenty i zamknął ją w mieszkaniu. Według relacji Moniki G. szarpał ją, napastował, groził. Wezwani policjanci dostali się do mieszkania przez balkon i oswobodzili kobietę. Inny patrol przywiózł Sławomira B. z jego pracy na nocną zmianę. Pod naciskiem policji oddał Monice jej rzeczy. Następnie funkcjonariusze zabrali go na komisariat Poznań Nowe Miasto, gdzie został przesłuchany.
10 lutego policjantka Marzena L. wydała postanowienie o ogłoszeniu zarzutów Sławomirowi B. w związku z psychicznym i fizycznym znęcaniem się nad Moniką. W ciągu następnych dwóch dni policjanci ustalili, że Sławomir B. w latach 2011-12 był karany za groźby karalne, naruszenie miru domowego i spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, czyli dotkliwe pobicie.
Wpadł w furię, pobił i próbował zgwałcić
Tydzień po pierwszej interwencji i pierwszym zawiadomieniu, 16 lutego, Monika G. przysłała na adres e-mailowy komisariatu Poznań Nowe Miasto wniosek o interwencję, ochronę oraz zawiadomienie o kolejnych czynach, jakich miał się dopuścić Sławomir B. Kobieta prosiła o ochronę, uzasadniając to obawą o własne życie, a także o bezpieczeństwo swojej rodziny. Opisywała, że mężczyzna czekał na nią, gdy wracała z pracy, zmuszał ją do odwołania wcześniejszych zeznań, wpadł w furię, pobił i próbował zgwałcić.
17 lutego takiej samej treści pismo Monika G. złożyła w Prokuraturze Rejonowej Poznań Nowe Miasto.
Wnioskom o ochronę nie nadano biegu.
"Nie mogę wyjść z domu, boję się, że zrobi mi krzywdę"
1 marca do skrzynki mailowej poznańskiej Prokuratury Okręgowej wpłynął kolejny wniosek Moniki G. o interwencję i "wdrożenie środków zapewniających jej bezpieczeństwo". Kobieta opisywała kolejne, jej zdaniem, agresywne zachowania Sławomira B. Jak podkreślili autorzy aktu oskarżenia, w ostatnim akapicie tego pisma stwierdziła: "Nie mogę wyjść z domu, ponieważ boję się, że Sławomir B. zrobi mi krzywdę".
Prokuratura przekazała to pismo do policji dopiero 10 dni później. 11 marca trafiło do funkcjonariuszki Marzeny L. 15 marca zapoznał się z nim zastępca naczelnika Paweł I. - i także nie nadał mu biegu.
23 marca Sławomir B. zabił Monikę.
Żaden z czworga oskarżonych policjantów nie przyznał się do winy. Wszyscy odmówili wyjaśnień.
Autor: Maciej Duda, Łukasz Ruciński / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: WIEŚCI Z OKOLICY - facebook.com/wiescizokolicy