Wojewódzki Sąd Administracyjny zwrócił "poświadczenie bezpieczeństwa dostępu do tajemnic" major wojskowego kontrwywiadu Magdalenie E. - dowiedział się tvn24.pl. Sąd cofnął wcześniejsze decyzje koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego i szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego z czasów Antoniego Macierewicza. - Decyzja sądu oznacza, że nigdy nie było powodu, by pani major odbierać dostęp do tajemnic - wyjaśniał pełnomocnik major, mecenas Antoni Kania-Sieniawski.
Wtorkowa wygrana "łowczyni szpiegów" dotyczy jednego z wielu procesów, jakie toczą przeciwko decyzjom wydanym przez ludzi Antoniego Macierewicza kierujących Służbą Kontrwywiadu Wojskowego, gdy polityk PiS był szefem MON.
- Tak samo, jak w mojej sprawie, sąd administracyjny nie zgodził się z zarzutami i uchylił decyzje byłej premier Beaty Szydło, którą z jej upoważnienia wydał minister Mariusz Kamiński, i obecnie byłego już szefa SKW Piotra Bączka. Od dzisiaj pani major ma dostęp do niejawnych informacji – tłumaczył nam pułkownik Krzysztof Dusza, były przełożony major Magdaleny E.
Współpracownicy Antoniego Macierewicza zarzucali pani major, że miała rzekomo ujawnić niejawne informacje w trakcie operacji uwolnienia polskiego kapitana z białoruskiego więzienia i gdy pomagała rodzinie uwięzionego wojskowego. Gdy major się odwołała, odbyła się pierwsza rozprawa w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym. Wtedy sędziowie podtrzymali decyzję o odebraniu jej dostępu. Następnie adwokat oficer odwołał się do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Jak ustalili dziennikarze tvn24.pl i "Superwizjera" TVN, Naczelny Sąd Administracyjny stwierdził, że major nie ujawniła niejawnych informacji i nakazał WSA ponownie rozpatrzyć sprawę. We wtorek sąd zgodził się z orzeczeniem NSA i cofnął wcześniejsze decyzje.
- Niesłuszne okazały się wszystkie oskarżenia wobec major. Sąd potwierdził, że nigdy nie było powodu do odebrania certyfikatów mojej klientce - wyjaśniał mecenas Antoni Kania-Sieniawski.
"Stosowano różne zabiegi, by pozbyć się ze służby osób niewygodnych"
Major Magdalena E. walczyła w Afganistanie i odpowiadała za wykrywanie rosyjskich szpiegów.Po objęciu przez Macierewicza stanowiska szefa MON pozbawiona została dostępu do tajemnic, zdegradowana i ostatecznie zmuszona do porzucenia munduru.
Major dziś jest cywilem. O tym, co ją spotkało, opowiedziała tylko raz, dziennikarzom "Superwizjera" TVN w reportażu "Łowczyni szpiegów odchodzi z wojska".
- Próbowano mnie zastraszyć. Po zmianie rządu stosowano różne zabiegi, by pozbyć się ze służby osób niewygodnych dla nowej ekipy. Używano postępowań dyscyplinarnych, a także kontrolnych - wskazywała.
Wszczęcie "postępowania kontrolnego" w praktyce oznacza, że oficer służb traci dostęp do tajemnic i nie może pracować. Postępowanie zakończyło się odebraniem jej certyfikatu, o czym zdecydowała Służba Kontrwywiadu Wojskowego. Decyzję podtrzymał minister koordynator służb Mariusz Kamiński, na którego swoje uprawnienia do rozpatrzenia odwołania scedował premier Mateusz Morawiecki. Później major walczyła przed sądami administracyjnymi aż do wyroku NSA, który przywrócił jej certyfikaty.
Kwestia tłumaczki Macierewicza
Jak ujawnili reporterzy "Superwizjera", major Magdalena E. należała do zespołu badającego współpracę z rosyjskimi służbami tłumaczki języka rosyjskiego, którą zaufaniem obdarzał Antoni Macierewicz. Tłumaczyła na język rosyjski między innymi raport z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych, miała dostęp do tajemnic naszego kontrwywiadu.
Według rozmówców dziennikarzy Magdalena E. padła ofiarą zemsty bliskich współpracowników Antoniego Macierewicza, gdy był ministrem obrony narodowej, a jego zaufani ludzie objęli rządy w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego.
- Nikt na nikim się nie mścił. Ta pani została odsunięta ze służby dlatego, że podejmowała bezprawne, bez wiedzy służby, działania poza granicami kraju - odpierał zarzuty minister Antoni Macierewicz, pytany o tę sprawę w telewizji publicznej.
Za bezprawną minister uznał sytuację związaną z zatrzymaniem polskiego kapitana na terenie Białorusi pod zarzutem działań szpiegowskich. Major - za wiedzą ówczesnego koordynatora służb specjalnych Marka Biernackiego - była zaangażowana w zorganizowanie powrotu żołnierza do kraju.
Gdy rodzinie aresztowanego na Białorusi kapitana - po przejęciu władzy przez PiS - nowe szefostwo SKW odmówiło informacji o zatrzymanym, ta zwróciła się do pani major, która już wcześniej zajmowała się sprawą. Skończyło się to sprawą dyscyplinarną, w której przełożeni zarzucili Magdalenie E. ujawnienie niejawnych informacji, a w efekcie - jej degradacją.
Pierwszy krok uczyniony
Magdalena E. po pierwszej wygranej walczy o prawomocne cofnięcie degradacji. Wtorkowa decyzja sądu może jej w tym pomóc. Obie sprawy były oparte na tym samym zarzucie - rzekomego ujawnienia niejawnych informacji.
Autor: Maciej Duda, "Superwizjer" TVN, Robert Zieliński, tvn24.pl / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24