Zarzuty pomocnictwa w nielegalnym przekraczaniu granicy usłyszał obywatel Indii. Mężczyzna miał pomagać nieustalonym osobom przedostać się do Hiszpanii. Sprawa wyszła na jaw podczas zatrzymania cudzoziemców na Lotnisku Chopina w czerwcu tego roku.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej prokurator Piotr Antoni Skiba przekazał, że w trakcie postępowania ustalono, iż podejrzany dostarczał nieustalonym osobom fałszywe paszporty, dokonywał rezerwacji biletów lotniczych na trasie z Warszawy do Barcelony, Walencji i Madrytu, zapewniał hotel na terytorium Polski, organizował przejazd z hotelu na lotnisko i instruował co do zachowania w trakcie kontroli bezpieczeństwa dokonywanej przez Straż Graniczną na lotnisku.
Sprawa zaczęła się, gdy 27 czerwca na Lotnisku Chopina zatrzymano trzech cudzoziemców: Gurpreeta S., Karima R. i Redounane E., którzy w trakcie kontroli przedstawili dokumenty wystawione na dane innych osób.
- Zatrzymanym cudzoziemcom ogłoszono zarzuty usiłowania przekroczenia wbrew przepisom i podstępem granicy RP. W wyjaśnieniach zatrzymani wskazali Gurpreeta S. jako organizatora ich podróży. Przekazywali mu ponad 1000 euro od osoby - powiedział prok. Skiba.
Okazało się, że nazwisko Gurpreeta S. było powiązane z rezerwacjami lotniczymi innych cudzoziemców zatrzymywanych w związku z posługiwaniem się dokumentami innych osób.
Międzynarodowa grupa przestępcza
Podejrzany Gurpreet S. nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i złożył wyjaśnienia sprzeczne ze zgromadzonym w sprawie materiałem dowodowym. Sąd uwzględnił wniosek prokuratora i zastosował wobec podejrzanego Gurpreeta S. areszt na trzy miesiące.
- W ramach prowadzonego dochodzenia na podstawie informacji pochodzących od władz śledczych Królestwa Hiszpanii i Republiki Federalnej Niemiec potwierdzono, że podejrzany Gurpreet S. działał w ramach zorganizowanej międzynarodowej grupy przestępczej zajmującej się ułatwianiem nielegalnej migracji mieszkańcom Azji Środkowej przez tzw. kanał bałkański - zaznaczył rzecznik prokuratury.
Za czyny popełnione w Polsce podejrzanemu grozi kara pozbawienia wolności do trzech lat.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24