Pod koniec grudnia Zarząd Dróg Miejskich zakończył budowę sygnalizacji na sześciu przejściach dla pieszych w alei KEN. Dochodziło tam do wielu wypadków z udziałem przechodniów, w tym również śmiertelnych. Konieczność budowy sygnalizacji zalecał też audytor, który kontrolował ursynowskie przejścia w 2017 roku. Światła na pasach mają poprawić bezpieczeństwo pieszych w okolicy.
Przy okazji oddania do użytku przebudowanych przejść, drogowcy testują nowe rozwiązania technologiczne. Sygnalizacja przy alei KEN 81/101 zyskała tak zwane światło dla osób wpatrzonych w smartfony, choć ZDM oficjalnie takiej nazwy nie używa. - Pilotażowo stosujemy w tym miejscu nowe rozwiązanie. Zamontowaliśmy komorę pod sygnalizatorem, która kieruje strumień czerwonego światła na chodnik. W ten sposób osoba, która patrzy w telefon czy jest zamyślona, widzi światło pod swoimi stopami - opisuje rzeczniczka ZDM Karolina Gałecka. - Ma to ostrzec przed wejściem na przejście roztargnionych przechodniów - precyzuje Gałecka.
Ile to kosztowało?
I dodaje, że taka sygnalizacja najbardziej efektywna jest po zmierzchu, kiedy czerwone światło na chodniku staje się dobrze widoczne. Do podobnych wniosków doszedł reporter tvnwarszawa.pl Tomasz Zieliński, który był na miejscu około godziny 12. Jego obserwacje potwierdził reporter tvnwarszawa.pl Lech Marcinczak, który pojechał na nowe przejście już po zmroku.
Ile kosztowała miasto ta nowinka technologiczna? Drogowcy twierdzą, że ani złotówki. - Nie ponosimy żadnych kosztów z tym związanych. To tylko pilotaż na okres kilku miesięcy. Nie planujemy wprowadzania tego typu rozwiązań w innych miejscach - zapewnia Gałecka.
"Niezgodne z rozporządzeniem Ministra Infrastruktury"
W kwietniu na tvnwarszawa.pl pisaliśmy o pasie ruchu dla wpatrzonych w telefon na ulicy Nowowiejskiej. Nie była to jednak inicjatywa drogowców, ale pomysł grupy studentów. Przy okazji tego tekstu wspominaliśmy o pomyśle Szczecina na poprawę bezpieczeństwa osób wpatrzonych w telefony. Tamtejsze władze postawiły na specjalne przejścia wyposażone w LED-ową listę w chodniku, która świeci na zielono lub czerwono.
O możliwość montażu takich listew w stolicy pytała wiosną radna Renata Niewitecka. W odpowiedzi na interpelację, zastępca prezydenta Warszawy Robert Soszyński wskazywał, że "tego typu rozwiązanie nie jest zgodne z rozporządzeniem Ministra Infrastruktury z dnia 3 lipca 2003 r. w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach". Soszyński zastrzegł też, że miasto nie przewiduje montażu takich listew na warszawskich skrzyżowaniach.
Wtórowała mu Karolina Gałecka, która twierdziła wtedy, że takich przejść w stolicy nie będzie. - Nie ma konkretnych przepisów, które to regulują. W Warszawie na razie nie planujemy podobnych rozwiązań, bo jeśli są to działania niezgodne z prawem, to nie możemy wychodzić poza przepisy - mówiła wiosną.
Przypomnieliśmy rzeczniczce drogowców tę wypowiedź. Gałecka twierdzi jednak, że rozwiązanie zastosowane w alei KEN to coś innego niż szczeciński pomysł. - Tu światło pada z sygnalizatora na chodnik i jest to rozwiązanie zgodne z prawem. W Szczecinie zaś specjalną listę umieszczono w chodniku. To dwie różne technologie - wyjaśniła.
Autorka/Autor: mp/pm
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl