Najpierw mówiono o zwężeniu ulicy. Później burmistrz zaproponował progi zwalniające, a teraz pojawia się pomysł fotoradaru. O Stryjeńskich na Ursynowie wciąż jest głośno.
"W imieniu mieszkańców, którzy zwracali się do mnie w tej sprawie, zwracam się o interwencję w Głównym Inspektoracie Transportu Drogowego w celu montażu fotoradaru w ciągu ulicy Stryjeńskich na odcinku od ulicy Belgradzkiej do ulicy Przy Bażantarni" – napisała w interpelacji ursynowska radna Halina Kupiecka.
A to nie pierwszy pomysł na poprawę bezpieczeństwa w tym miejscu.
Od kilku lat
Spór o ulicę Stryjeńskich przez długie miesiące rozgrzewał mieszkańców Ursynowa. Obecnie to jedna z głównych arterii dzielnicy, która w przeważającej części ma dwa pasy ruchu w każdym kierunku. W budżecie partycypacyjnym z 2016 roku część mieszkańców zdecydowała jednak o wytyczeniu przejść dla pieszych, pasów rowerowych i "ujednoliceniu szerokości jezdni", co w praktyce oznaczało zwężenie do jednego pasa.
Szybko pojawiła się duża grupa mieszkańców, którzy zwężeniu powiedzieli stanowcze "nie". Przekonywali, że Stryjeńskich z jednym pasem zakorkuje się na dobre. Zwłaszcza, że już w powietrzu czuli rozpoczynającą się budowę Południowej Obwodnicy Warszawy, która spowodowała zamknięcie wielu ursynowskich ulic.
Na spotkaniach z przedstawicielami Zarządu Dróg Miejskich dochodziło do ostrych spięć między zwolennikami i przeciwnikami zmian.
Ci drudzy przygotowali też petycję w sprawie wstrzymania realizacji projektu do zakończenia budowy POW, pod którą podpisało się prawie 2 tysiące osób. Powstał pat, bo zgodnie z regulaminem budżetu partycypacyjnego projekt, który wygrał musi być zrealizowany. Z drugiej strony, jak realizować, jeśli słychać tak silny opór?
Ostatecznie burmistrz Ursynowa zdecydował, że projekt trafi do "zamrażarki".
Progi zwalniające
Ale kilka tygodni temu, po tragicznym wypadku na Sokratesa, informowaliśmy, że burmistrz Robert Kempa zmieni front. Stwierdził, że na Stryjeńskich nie jest bezpiecznie i poprosił o zamontowanie w tym miejscu progów zwalniających.
Ostatecznie się nie udało. Zarząd Dróg Miejskich sprawdził, że Stryjeńskich jest ulicą kategorii G, czyli głównej, i zgodnie z przepisami prawa, nie wolno montować na niej progów zwalniających.
Fotoradaru nie będzie, ale...
Teraz z tematem wróciła radna. "Ze względu na to, że Główny Inspektorat Transportu Drogowego prowadzi prace związane z realizacją projektu pod nazwą "Zwiększenie skuteczności i efektywności systemu Automatycznego Nadzoru Drogowego" ważne jest aby taki fotoradar został uwzględniony w tych pracach, a w konsekwencji został przy ulicy zamontowany" – napisała.
"Temat jest ważny dla mieszkańców okolicznych budynków ponieważ poza godzinami porannego i popołudniowego szczytu gdy na ulicy Stryjeńskich tworzą się olbrzymie "korki" , samochody przejeżdżają z dużą prędkością przekraczającą prędkość dopuszczalną w terenie zabudowanym. Stwarza to olbrzymie niebezpieczeństwo dla użytkowników pieszych jak i zmotoryzowanych" – dodała.
Odpowiedź od Głównego Inspektoratu Ruchu Drogowego już przyszła. GIRD przekazał, że Stryjeńskich "nie została wskazana jako miejsce charakteryzujące się najwyższym stopniem zagrożenia w ruchu drogowym", dlatego fotoradar w najbliższym czasie się tam nie pojawi.
Inspektorat sprawę przekazał policji. "Informacja o nieprzestrzeganiu przez kierujących dozwolonej prędkości w omawianym miejscu została przesłana do Komendy Stołecznej Policji do ewentualnego dalszego wykorzystania przy planowaniu działań kontrolnych" – czytamy w odpowiedzi.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl