Statystyki mówią same za siebie - rok się dopiero rozpoczął, a w Warszawie już doszło do 106 wypadków. - Można zakładać, że przyczyną jest prędkość - twierdzi Maria Dąbrowska-Loranc z Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego ITS.
Mięły niespełna dwa miesiące 2011 roku, ale już można mówić o nich jako o "czarnych miesiącach". Wypadki się mnożą, a ich fatalna "kulminacja" nastąpiła 9 lutego. Tylko tego jednego dnia cztery osoby straciły życie, a dziewięć trafiło do szpitala.
Nieuważni piesi
Jak podaje policja, od początku roku ofiar śmiertelnych było aż 17. - Problemem są przede wszystkim wypadki z udziałem pieszych. Często to oni, spiesząc się niezbyt ostrożnie korzystają z przejść dla pieszych. Oczywiście ogromne znaczenie ma też prędkość, z jaką jeżdżą kierowcy - mówi Paweł Mąkol ze stołecznej drogówki.
"Może potrzeba więcej kontroli"
Zdaniem ekspertów, ważna jest szczegółowa analiza okoliczności, w jakich dochodziło do wypadków. - Ale już teraz można zaznaczyć, że warunki są lepsze, mniej zimowe, to można jechać szybciej. W takich przypadkach można zakładać, że przyczyną wypadków jest prędkość - potwierdza słowa policji Maria Dąbrowska-Lorenc. - Może potrzeba więcej kontroli? Ostatnio dużo się mówiło o tym, czy fotoradary są dobre i czy mają być we wszystkich miejscach. Być może jest to odbierane jako sygnał, że można jeździć szybciej - podsumowuje ekspertka.
ran/roody