Nie lada kłopot mają kierowcy, którzy jadą ul. Rozbrat w stronę ul. Książęcej i chcą skręcić w lewo, w stronę pl. Trzech Krzyży. Najpierw tablica informuje ich, że to jest najdogodniejszy objazd zamkniętej ul. Tamka. Ale kiedy dojadą do skrzyżowania, napotykają zakaz skrętu w lewo.
Sprawą zainteresowaliśmy się po mailu od internauty Cezarego, który zwrócił uwagę na kierowców łamiących zakaz skrętu w lewo z ul. Rozbrat w ul. Książęcą.
- Po wprowadzeniu objazdów i zmianie organizacji ruchu w wyniku zamknięcia tunelu Wisłostrady, wprowadzono znak zakazu skrętu w lewo z ul. Rozbrat w Książęcą. Zakaz ten jest notorycznie łamany. Nie ma zmiany świateł, aby jakieś auto nie skreciło łamiąc tym samym przepisy. Doszło do tego, ze widziałem nawet samochód Straży Miejskiej beztrosko jadący niezgodnie z przepisami – napisał na warszawa@tvn.pl.
Sytuację na miejscu sprawdził reporter tvnwarszawa.pl Lech Marcinczak.
Wykluczające się znaki
- Sytuacja jest kuriozalna. Około 100 metrów przed skrzyżowaniem znajduje się duża, żółta tablica informująca, że od 16 lipca zamknięta jest ul. Tamka i proponowany jest dojazd do centrum ul. Książęcą - relacjonuje Lech Marcinczak, reporter tvnwarszawa.pl. – W niewielkiej odległości są postawione dwa wykluczające się znaki - dodaje.
O przyczyny postawienia znaku zakazu skrętu w lewo przy skrzyżowaniu ulic Rozbrat i Książecej zapytaliśmy rzecznika ZDM, Adama Sobieraja. Ten odesłał nas do miejskiego inżyniera ruchu, ale miejski urząd skończył już pracę na dziś.
Do sprawy będziemy wracać.
su/mz