Radny chce dzielnicowych "witaczy". Urząd odpowiada... jak urząd

Radny chce dzielnicowych "witaczy"
Źródło: Artur Węgrzynowicz, tvnwarszawa.pl

Wymiana pism między radnymi a stołecznym ratuszem to często źródło prasowych tematów. Czasem są poważne, czasem błahe. Zdarzają się też zabawne pomysły i jeszcze zabawniejsze odpowiedzi.

Tym razem radny wystąpił do ratusza z pomysłem. Dariusz Lasocki zaproponował, by na granicach dzielnicy powstały tak zwane "witacze" - przydrożne słupy z informacją, że kierowca wjeżdża właśnie na teren innej jednostki samorządu, znane choćby z dróg krajowych i wojewódzkich.

Po co takie znaki w mieście? "Miasto stołeczne złożone z kilkunastu dzielnic, tak różnych od siebie, posiadających swoiste cechy i koloryt mogłoby się pokusić o wykonanie indywidualnych witaczy dzielnicowych, które obok standardowych znaków drogowych E21, w sposób indywidualny i charakterystyczny opisywałyby kolejne dzielnice" - napisał w interpelacji.

I dodał, że liczy na pozytywne przyjęcie projektu w ratuszu. Cóż - najwyraźniej się przeliczył.

"Bo znak się ugruntował"

Pod odpowiedzią podpisał się osobiście prezydent Trzaskowski. Jego zdaniem pomysł radnego pogłębiłby chaos wizualny. "Miasto stołeczne Warszawa posiada spójny system identyfikacji informacyjnej oraz wizualnej. W obszarze miasta funkcjonuje zarówno Miejski System Identyfikacji jak i Katalog Systemu Identyfikacji Wizualnej" - przypomina Trzaskowski.

I dalej przekonuje: "Należy podkreślić, że dodatkową komplikacją byłaby potencjalnie ogromna liczba obiektów, które należałoby zrealizować, bowiem wiele granic dzielnic przebiega w poprzek silnie zurbanizowanych obszarów o gęstej sieci ulicznej. W wielu przypadkach ustawienie dodatkowych elementów byłoby utrudnione z powodu obecności innych znaków drogowych i mogłoby wpływać na ich czytelność oraz bezpieczeństwo podróżujących"

"Z uwagi na powyższe "witacze"nie powinny stanowić niezależnego systemu identyfikacji wizualnej. Rozumiejąc przesłanki stojące za inicjatywą, do których należą chęć wzmocnienia lokalnej tożsamości mieszkańców oraz zwiększenie świadomości społecznej rozpiętości przestrzenni poszczególnych dzielnic, sugerujemy jako właściwe rozwiązanie dalszy rozwój ugruntowanego już w stolicy systemu oznaczania granic za pomocą znaku drogowego E-21".

r/ec

Czytaj także: