Do zderzenia pięciu samochodów osobowych doszło po godz. 10 na Mokotowie.
- Musiałam się zatrzymać, ponieważ jeden z funkcjonariuszy miał lizaka. Kierowcy innych aut nie zdążyli zahamować, jeden uderzył w tył mojego auta, a w niego kolejni - mówiła w rozmowie z tvnwarszawa.pl Małgorzata Niezabitowska.
Na miejscu kolizji był również reporter tvnwarszawa.pl Lech Marcinczak. - Nikomu nic się nie stało. Na miejscu pojawiła się straż pożarna, nie ma większych utrudnień dla kierowców - oceniał.
Zderzenie potwierdzała policja. - Wszyscy kierowcy byli trzeźwi, byliśmy na miejscu. Policjanci rozliczyli kolizję - mówiła Agnieszka Włodarska z wydziału prasowego stołecznej policji.
kz//ec