Protest rozpoczął się o godzinie 17.45 na placu Konstytucji. Stąd chwilę po godzinie 18 ruszył przemarsz: Marszałkowską do ronda Dmowskiego. Kobiety idące na czele marszu miały czarne parasolki. Na każdej z nich napisana jest jedna litera - razem tworzą hasło "Prawa kobiet".
Uczestnicy, zachęcani przez organizatorki, skandowali hasła: "Siła kobiet", "Bronimy życia - życia kobiet", "Nasze jajniki - wasze klęczniki", "Stop przemocy wobec kobiet" oraz "Solidarność naszą bronią".
Pojawiły się transparenty z hasłami: "Nie deptać 100 lat praw kobiet", "Jest Konstytucja, nie możecie wszystkiego", "Wierzymy w siłę kobiet", "Dość kupczenia prawami kobiet", "Droga babciu, dziękuję. #Polskaniepodległa", "Zróbmy sobie lepsze prawo - kobiety do polityki", "Brak legalnej aborcji zabija", "Oprócz macic mamy mózgi, decydujemy same" czy "Solidarność jest kobietą".
Utrudnienia w centrum
O godzinie 17.30 - jak czytamy na stronie Zarządu Transportu Miejskiego - "zamknięta dla ruchu kołowego została ulica Marszałkowska (na odcinku rondo Dmowskiego-plac Konstytucji) tylko w kierunku południowym". Chwilę po godzinie 18 nasz reporter Lech Marcinczak podał, że zamknięto całą szerokość Marszałkowskiej. - Nie przejadą tędy ani samochody, ani komunikacja miejska. Wszędzie jest bardzo dużo policji, która zabezpiecza zgromadzenie - powiedział.
Protest kobiet na ulicach Warszawy
Przed godziną 19, zgodnie z planem, kobiety dotarły do ronda Dmowskiego. - Nie skręcają w Aleje Jerozolimskie. Gromadzą się przed Cepelią, gdzie ustawiona jest scena - relacjonował Marcinczak. To był najgorszy moment dla wszystkich, którzy przez centrum wracali do domów. Marszałkowska i Aleje Jerozolimskie były zamknięte dla samochodów, autobusów i tramwajów.
Po 19 marsz kobiety ruszyły dalej. Alejami Jerozolimskimi dotarły do ronda de Gaulle'a, a potem skręciły w Nowy Świat (w kierunku placu Trzech Krzyży). Kawałek dalej skierowały się w stronę Sejmu, gdzie zgromadzenie zakończyło się.
Utrudnienia w okolicy ronda Dmowskiego
"Pasażerowie zdezorientowani"
Komunikacja miejska była kierowana na objazdy najbliższymi trasami. O tych zmianach wielu pasażerów jednak nie wiedziało, o czym na trasie marszu wielokrotnie przekonywał się nasz reporter.
- Sytuacja była kuriozalna. Zarząd Transportu Miejskiego zupełnie nie przygotował się do dzisiejszych zgromadzeń. Pasażerowie nie wiedzieli o objazdach, szukali informatorów, ale ich nie znaleźli, bo ich nie było - mówił Marcinczak.
Jako przykład wskazał sytuację przy Rotundzie. - Przystanki były przepełnione pasażerami, którzy nie mieli pojęcia, gdzie mają się kierować. Szukali rozwiązań na własną rękę, a ja razem z nimi. Wielu poszło w kierunku Muzeum Narodowego licząc, że tam znajdą autobusy - opisywał.
- Na miejscu pojawił się wprawdzie samochód ZTM. Kierowca nie udzielił jednak informacji pasażerom. Przez megafon poinformował jedynie krótko, że "autobusy nie jeżdżą". To wszystko - dziwił się nasz reporter.
- Ciekawie zachowywali się także policjanci. W pewnym momencie, nie wiedzieć czemu, odcięli Jerozolimskie w kierunku Wisły. Mimo że marsz odbywał się po przeciwnej stronie. Po pewnym czasie zorientowali się, że robią źle. Kiedy puścili ruch, pasażerowie oczekujący na przystanku zaczęli bić im brawo - relacjonował Marcinczak.
Policja blokowała Jerozolimskie w stronę Wisły
Chaos na placu Konstytucji
Wcześniej podobna sytuacja odegrała się też na placu Konstytucji, gdzie zgromadzenie się rozpoczęło.
- Pasażerowie są kompletnie zdezorientowani. Na przystanku tramwajowym w kierunku centrum stoi liczna grupa i czeka na składy. Nie mają pojęcia o dzisiejszych utrudnieniach. Dowiadują się od nich ode mnie. Tym bardziej, że elektroniczne tablice z rozkładem jazdy nadal działają - opisywał o godzinie 17.30 Marcinczak.
Dopiero przed godziną 18 na miejscu pojawił się samochód Zarządu Transportu Miejskiego, który - jak dodał nasz reporter - stanął na torowisku, a pracownicy poinformowali o wyłączeniu ruchu. - Ale tylko w kierunku centrum, choć przejazdu tramwajowego nie ma również w drugą stronę - dziwił się Marcinczak.
Utrudnienia rozlewały się także na inne dzielnice. Od naszego dziennikarza dostawaliśmy informację o dużych korkach w alei Niepodległości i na Żelaznej.
Chaos komunikacyjny w centrum
O przyczyny zamieszania komunikacyjnego zapytaliśmy po marszach rzecznika Zarządu Transportu Miejskiego. Igor Krajnow powiedział, że nie jest w stanie na gorąco udzielić informacji na zadane przez nas pytania i poprosił o kontakt w piątek.
Policjantów poprosiliśmy z kolei o podsumowanie zgromadzeń. Rzecznik Komendy Stołecznej Policji poinformował, że "w kulminacyjnym momencie, czyli przed godziną 19 w zdarzeniu brało udział około dwa tysiące osób". - Zgromadzenie przebiegło spokojnie. Nikt nie został zatrzymany. Sześć osób zostało ukaranych mandatem za łamanie zasad ruchu drogowego. Byli to uczestnicy kontrmanifestacji - doprecyzował Sylwester Marczak.
Pytany o wspomniane zablokowanie Alej Jerozolimskich przez policjantów odpowiedział, że "wszystkie decyzje o zmianach w ruchu podyktowane były względami bezpieczeństwa uczestników manifestacji".
"Siła Kobiet"
Zgromadzenie odbyło się pod hasłem "Siła Kobiet". "Pokażmy solidarność i siostrzeństwo, pokażmy naszą siłę, przypomnijmy, że mimo iż Polki uzyskały prawa wyborcze już sto lat temu, to nadal mamy o co walczyć i zamierzamy głośno domagać się respektowania naszych praw!" - zachęcano w zapowiedzi wydarzenia.
Podobne zgromadzenia organizowane są w wielu innych miastach Polski, m.in. w Koszalinie, Gdańsku, Krakowie, Wrocławiu i Poznaniu.
kw/PAP/b