W stołecznych szkołach i przedszkolach wciąż brakuje 1718 pracowników. Nauczyciele i nauczycielki są często zmuszeni do pracy na więcej niż jednym etacie, by zapełnić luki w grafiku. - Sytuacja jest naprawdę dramatyczna - przyznaje wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska.
Najwięcej nauczycieli brakuje w szkołach podstawowych - to prawie tysiąc wolnych etatów (976). Ratusz zwraca uwagę, że ogromnym problemem jest również brak nauczycieli w przedszkolach (brakuje 278 osób), co doprowadziło do skrócenia godzin otwarcia w niektórych placówkach. W szkołach ponadpodstawowych nie jest lepiej – nieobsadzonych pozostaje 373 miejsc. Inne placówki edukacyjne potrzebują łącznie 89 pracowników oświaty.
Nie chodzi tylko o zarobki
O powodach tego stanu rzeczy mówiła wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska. - Ten pierwszy i podstawowy to wysokość zarobków, ale nie tylko. Przede wszystkim nauczyciele, którzy osiągają wiek emerytalny, mimo nakłaniania przez dyrektorów placówek, żeby pozostali w zawodzie jeszcze na jakiś czas, nie chcą po tym wszystkim, co się wydarzyło, przy tej atmosferze, która się nie poprawiła w szkołach, nie chcą i odchodzą na emeryturę - stwierdziła. Zdaniem Kaznowskiej, z tego powodu co roku "ubywa" średnio około 500 nauczycieli w stolicy.
Problemem jest również to, że niewielu młodych pedagogów jest zainteresowanych zawodem nauczyciela. - To jest najbardziej niepokojące i obawiamy się olbrzymiej przepaści, która pogłębia się coraz bardziej. Młodzi nawet jeśli wybierają wydział pedagogiczny, niekoniecznie później wybierają zawód nauczyciela - zwróciła uwagę Kaznowska.
Większość ma więcej niż etat
Dyrektorzy stają przed pytaniem, jak poradzić sobie z brakami kadrowymi. Muszą prosić tych, którzy pracują, żeby wzięli na swoje barki więcej niż jeden etat. - Dlatego tak wielu nauczycieli pracuje na półtora, a nawet więcej etatu - mówiła Kaznowska. - Tyle tylko, że nauczyciele są coraz bardziej przeciążeni i pytanie, co się wydarzy za trzy miesiące, pół roku i za rok - zastanawiała się wiceprezydent.
Jak wylicza ratusz, w stołecznych szkołach, przedszkolach i innych placówkach oświatowych pracuje obecnie 30 tysięcy nauczycieli. Większość zatrudnionych jest na więcej niż jednym etacie (24 tysiące ma 1-1,5 etatu, blisko 3 tysiące – przeszło 1,5 etatu).
"Za chwilę będziemy mieli zapaść"
Chcąc poradzić sobie z problemem, władze stolicy wespół z największymi uczelniami, zorganizowały kampanię zachęcającą do obrania zawodu nauczyciela. - Ale przy takiej ogólnopolskiej sytuacji mamy bardzo trudną rolę i niewiele możliwości - zastrzegła Kaznowska. - Rozmawiając z ministrem edukacji Dariuszem Piątkowskim, zwracamy uwagę, że w Polsce rozpoczął się demontaż oświaty i to jest czas na bardzo poważną debatę o tym, jak ta oświata ma wyglądać , bo za chwilę będziemy mieli zapaść - przewidywała wiceprezydent stolicy.
Według Kaznowskiej, zrzucanie odpowiedzialności na samorządy jest "zaklinaniem rzeczywistości". - My, jako samorządy, głośno i wyraźnie alarmujemy, że sytuacja jest naprawdę dramatyczna. Problem mamy wszyscy jako społeczeństwo - podkreśliła. I zastrzegła: - Problem ma przede wszystkim rząd, bo odpowiada za dobrą i nieodpłatną edukację w Polsce.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN