Demografia nie sprzyja Warszawie. Tylu mieszkańców będzie za 20 lat

Warszawa, centrum Warszawy, panorama Warszawy, skyline, wieżowce
Pytania o odpowiedzialność za patodeweloperkę
Źródło: TVN24
Według dokumentów planistycznych sprzed kilkunastu lat Warszawa miała być trzymilionową metropolią. Najnowsze prognozy mówią, że za dwie dekady liczba mieszkańców może nie przekroczyć nawet dwóch milionów. Te dane mają kluczowe znaczenie dla powstającego w ratuszu planu ogólnego, dokumentu który zdefiniuje kierunek rozwoju stolicy.
Kluczowe fakty:
  • W Warszawie trwają prace nad planem ogólnym. Projekt został przekazany do uzgadniania i opiniowania 80 instytucjom. Drugim etapem będą konsultacje społeczne, wtedy każdy będzie mógł zgłosić uwagi.
  • Dokument wiąże możliwości rozwoju mieszkalnictwa z prognozami demograficznymi, a te nie są dla Warszawy optymistyczne. Ratusz zapewnia, że wykorzystał wszystkie możliwości, żeby móc wyznaczać nowe tereny pod mieszkaniówkę.
  • W pracach nad dokumentem uwzględniono obowiązujące plany miejscowe i te, które są na ukończeniu. Urzędnicy deklarują pozostawienie wszystkich Rodzinnych Ogrodów Działkowych.
  • O istocie nowej ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym pisaliśmy szeroko w TVN+.

W związku ze zmianami prawa plan ogólny musi mieć każda gmina. W Warszawie jego opracowanie i uchwalenie to szczególne wyzwanie z uwagi na skalę.

- Największy dokument planistyczny w Polsce powstaje w naszym mieście. Ponad 500 kilometrów kwadratowych miasta zostanie objęte planem ogólnym, podzieli nasze miasto na 16 tysięcy stref planistycznych - mówiła podczas wtorkowego spotkania z dziennikarzami Renata Kaznowska, wiceprezydentka Warszawy, odpowiedzialna w ratuszu m.in. za architekturę.

Każda strefa planistyczna będzie miała swój symbol i kolor, oznaczenia są ujednolicone dla wszystkich gmin w Polsce.

Co to jest plan ogólny?

Plan ogólny to dokument, który zastąpi studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Jak przypomniała Kaznowska, ustawę przyjął Sejm poprzedniej kadencji, a jej główne założenia zostały uzgodnione z Komisją Europejską. Harmonogram jest wyśrubowany i zakłada, że każda gmina uchwali plan do 30 czerwca (ten termin już raz przesunięto o pół roku). Co, jeśli się nie uda? Inwestycyjny paraliż. Bo bez obowiązującego planu nie da się uchwalać planów miejscowych i wydawać warunków zabudowy.

- Plan ogólny będzie określał funkcje i parametry zagospodarowania. Będzie aktem prawa miejscowego, w przeciwieństwie do studium. Uwzględni cztery główne wskaźniki urbanistyczne: intensywność zabudowy, powierzchnię zabudowy, wysokości zabudowy, powierzchnie biologicznie czynną - wyjaśniała wiceprezydentka.

Zapewniła, że projekt honoruje wszystkie obowiązujące w mieście plany miejscowe, także te, które jeszcze nie są uchwalone, ale są na ukończeniu. Zadeklarowała również, że założono pozostawienie wszystkich Rodzinnych Ogrodów Działkowych.

Niekorzystna demografia

Najistotniejsze przy tworzeniu planu ogólnego są dane demograficzne, te w ostatnich latach zmieniły się na niekorzyść. Według oficjalnych danych, w 2024 w Warszawie mieszkało 1,863 miliona osób. Ile ich będzie dwie dekady później? W planie przyjęto trzy scenariusze: niski - 1,775 mln, główny - 1,910 mln, wysoki - 2,004 mln. Za najbardziej prawdopodobny należy uznać ten drugi.

Jak zauważyła Renata Kaznowska, w obowiązującym studium z 2006 roku, ale także w niedokończonym studium, nad którym pracowano w ratuszu, zanim zmieniło się prawo, liczbę mieszkańców szacowano na trzy miliony. - Dzisiaj wiemy, że to jest niemożliwe - przyznała wiceprezydentka.

- Ujemne saldo urodzeń i zaostrzenie polityki migracyjnej powoduje, że liczba mieszkańców Warszawy nie będzie tak znacząco rosnąć, natomiast rosnąć będzie długość życia. W perspektywie lat Warszawa osiągnie niespełna dwa miliony mieszkańców - wyliczała wiceprezydentka.

Ustawa narzuca sztywne ramy wyliczania zapotrzebowania na nową zabudowę mieszkaniową. Dlatego słaba demografia może być problemem. Władze miasta zapewniają, że skorzystały ze wszystkich możliwości, jakie dał ustawodawca, by nie hamować rozwoju mieszkalnictwa. - Projekt dokumentu przewiduje, że w ciągu najbliższych 20 lat Warszawa będzie mogła rozrosnąć się o 32,5 miliona powierzchni użytkowej mieszkań, to stanowi 50 procent obecnego stanu naszego miasta - zapowiedziała Kaznowska. Innymi słowy: w ciągu dwóch dekad będzie można zbudować mieszkania o powierzchni połowy istniejącego dziś zasobu.

Kiedy konsultacje społeczne?

Robocza wersja planu ma zostać opublikowana we wtorek późnym popołudniem. Ale, jak podkreśliła Renata Kaznowska, to tylko "projekt projektu", a jego upublicznienie już na tym etapie to obowiązek narzucony przez ustawodawcę. Dzień później rozpocznie się "niezwykle trudny i złożony proces" konsultacji instytucjonalnych. - Jutro (w środę - red.) ten dokument zostanie skierowany do 80 instytucji zewnętrznych, z czego 62 będą nam opiniować projekt planu, a 18 musi go zatwierdzić - opowiadała wiceprezydentka Warszawy.

Przyznała, że wnioski płynące z doświadczeń innych miast nie są optymistyczne, niekiedy instytucje reagują sprzecznie. Uzgodnienia instytucjonalne mają zakończyć się do 14 listopada, dopiero wtedy rozpoczną się konsultacje z mieszkańcami. Wcześniejsze wysyłanie uwag i postulatów nie ma sensu, nie zostaną uwzględnione. - Można to robić dopiero po 14 listopada. Do połowy stycznia - podkreśliła urzędniczka.

Zagrożenia nowego planu

Jak na razie plan ogólny udało się przyjąć tylko dwóm gminom w Polsce, choć i to nie do końca, bo - jak zauważyła Kaznowska - oba plany zostały uchylone przez wojewodę. Przykład śląskich Pyskowic, gdzie urzędnicy pomylili się we wskaźniku powierzchni zabudowy w jednej strefie, nie nastraja optymistycznie.

- W Warszawie takich stref będzie 16 tysięcy. Prawdopodobieństwo, że się pomylimy oczywiście jest - przyznała. Dlatego stołeczny samorząd wnioskuje do ustawodawcy o poprawkę, by wojewoda mógł uchylać konkretne części planu. Tak by można je było punktowo poprawiać. Uchylenie całości niweczy wielomiesięczny wysiłek, dokument idzie do kosza. - W tym zakresie ustawa powinna być natychmiast poprawiona, to duże niedopatrzenie - stwierdziła.

Inne zagrożenie dostrzeżone przez urzędników to minimum powierzchni biologicznie czynnej, czyli zieleni. W zabudowie wielorodzinnej musi ona wynosić 30 procent, co w historycznych obszarach Starego Miasta jest nie do spełnienia. Urzędnicy obeszli to, rozszerzając strefę o Gnojną Górę, by wypełnić ustawowe minimum.

Kaznowska dostrzegła też istotny plus nowego rozwiązania planistycznego. - Plan ogólny będzie mógł być zmieniany w części, w przeciwieństwie do obecnego studium. Będziemy mogli ukształtować jakiś fragment miasta od nowa bez konieczności zmiany całego planu - powiedziała.

Czytaj także: