- W poniedziałek otworzyliśmy po 11 dniach oddział ginekologiczno-położniczy. Oddział działa, żadna osoba z personelu, który trafił na kwarantannę, nie jest zakażona koronawirusem – przekazał nam dyrektor medyczny szpitala w Nowym Dworze Mazowieckim Łukasz Tomasik.
System rotacyjny
Przyznał również, że w szpitalu na obecność koronawirusa regularnie testowani są personel i pacjenci, którzy trafiają do placówki.
– To tak naprawdę jedyna metoda, żeby wiedzieć i mieć pewność, że ktoś nie jest zakażony. Staramy się robić te testy co tydzień. Oprócz tego na internie zorganizowaliśmy pracę w systemie rotacyjnym, tak żeby uniknąć spotkań wielu osób, bo gdyby ewentualnie okazało się, że ktoś jest zakażony, wtedy wypadłby cały zespół. Udało się zorganizować w ten sposób pracę tylko na tym oddziale internistycznym, bo niestety nie mamy aż tylu pracowników na innych oddziałach, żeby móc tak manewrować grafikiem – powiedział Tomasik.
Przy okazji masowych testów okazało się też, że zakażony koronawirusem jest jeden z lekarzy pogotowia ratunkowego. - Wszystkie osoby, które miały z nim kontakt, musieliśmy odesłać na kwarantannę, ale na szczęście udało się załatać tę dziurę grafikową i obsadzić karetki – zaznaczył dyrektor.
Przyznał jednak, że jeśli z grafiku wypadnie kolejny doktor, to obsadzenie wolnego miejsca może już nie być takie łatwe.
Pięć zakażonych osób
O zamknięciu oddziału położniczo-ginekologicznego w szpitalu w Nowym Dworze Mazowieckim informowaliśmy 9 kwietnia. Okazało się, że zakażone koronawirusem były dwie pacjentki oraz trzy osoby z personelu placówki. Jak informował nas wówczas dyrektor Tomasik, żadna z tych osób nie miała objawów choroby COVID-19, a szpital dowiedział się o tym tylko dlatego, że testy wykonywane są każdemu pacjentowi i pracownikowi placówki.
Na tvnwarszawa.pl informowaliśmy również o ewakuacji kilkunastu pacjentów z tego samego szpitala:
Ewakuacja w szpitalu w Nowym Dworze Mazowieckim
Autorka/Autor: mp, dg/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl