"Jakaś dziwna ta rewitalizacja". "Chyba nie znają pojęcia rewitalizacja". "Widać, niezbyt wyrafinowana ta rewitalizacja". Takie komentarze pojawiły się pod postem na profilu facebookowym Dawny Garwolin i okolice.
Zamieszczono tam zdjęcia zrujnowanego ogrodzenia przy zabytkowym kościele Przemienienia Pańskiego w Garwolinie. W tle stoi koparka. Na trawie leżą pokruszone cegły.
"Cegły powinny być wyjmowane ręcznie jedna po drugiej"
- Serce się kraje, a inwestycja figuruje na stronie parafii jako "rewitalizacja i zagospodarowanie otoczenia wraz z ogrodzeniem" (tak też tytułowany był przetarg na prace - red.). Nawet jeśli ksiądz dostał od konserwatora zabytków pozwolenia na rozbiórkę, ta powinna odbywać się w taki sposób, że cegły są wyjmowane ręcznie jedna po drugiej, aby później być wykorzystane do odtworzenia muru. Tutaj jednak użyto koparki - mówi Krzysztof Kot, wiceprezes Fundacji Koszary - Przywróćmy Pamięć oraz współtwórca wspomnianego profilu na Facebooku.
Dodaje, że świątynię wzniesiono w 1900 roku, natomiast ogrodzenie jest widoczne na zdjęciu z lat 20. ubiegłego wieku (przedstawia strażaków z Garwolińskiej Straży Ogniowej), więc co najmniej wtedy musiało powstać.
- Z pozostałych stron kościół otacza ogrodzenie, które ma już innych charakter. Składa się murowanych fundamentów oraz z żeliwnego ozdobnego parkanu. O ile fundamenty są pewnie starsze, to parkan powstał już po II wojnie światowej. Oryginalne żeliwne elementy zabrali Niemcy w czasie okupacji i przerobili na czołgi czy też inną broń. Mam nadzieję, że chociaż z tych trzech stron ogrodzenie nie będzie rozbierane, tak jak teraz to się dzieje od strony parku – zaznacza nasz rozmówca.
Ksiądz: konserwator zgodził się na rozbiórkę
Proboszcz ks. Stanisław Szymuś mówi nam, że wszystkie prace wykonywane są zgodnie z pozwoleniem konserwatorskim. - Jeśli chodzi o ogrodzenie od strony parku, konserwator zgodził się na rozbiórkę. Mur był już przechylony, jego stan zagrażał bezpieczeństwu. Koparka, o której mowa jest lekkim sprzętem, który został użyty jedynie do wzruszenia ogrodzenia. Później te cegły, które się do tego nadawały, były wyjmowane ręcznie, a te które nie - były delikatnie zabierane przez koparkę. Nikt nie wjeżdżał tu buldożerem i nie niszczył zabytkowego muru - podkreśla.
Dodaje, że cegły zostaną użyte do odtworzenia ogrodzenia. - Zgodnie z założeniem ma być takie jak poprzednio. Natomiast jeśli chodzi o pozostałe fragmenty ogrodzenia, to nikt nie będzie zastępował żeliwnych elementów nowymi. Te które są, zostaną zabrane i poddane piaskowaniu, po czym wrócą na swoje miejsce. Natomiast murowany fundament będzie potraktowany w ten sposób, że te cegły, których stan na to pozwala zostaną na swoim miejscu, a te które są już zbyt zniszczone zostaną wymieniona na nowe – tłumaczy duchowny.
Odpowiadając na komentarze z sieci, że nie tak powinna wyglądać rewitalizacja mówi, że to tylko słowo użyte w nazwie inwestycji. – Chodzi o odnowienie ogrodzenia tam gdzie się da, a tam gdzie się nie da, o wymianę – zaznacza ks. Szymuś.
Konserwator: sprawdzimy, jaki przebieg miały prace
Mazowiecki wojewódzki konserwator zabytków Marcin Dawidowicz zlecił kontrolę inwestycji.
- Było pozwolenie na rozbiórkę, a podczas prac faktycznie mogła być użyta koparka, jednak tylko do wzruszenia muru. Cegły powinny być natomiast wyjmowane ręcznie. Sprawdzimy, czy taki przebieg miały prace - mówi Dawidowicz.
ZOBACZ TEŻ: W miejscu mogił ofiar Holokaustu miał stanąć dworzec. PKP zmienia plany
Natomiast jeśli chodzi o pozostałe fragmenty ogrodzenia potwierdza, że podczas wyjmowania żeliwnych elementów ma być oceniane, które cegły z fundamentów nadają się do ponownego je wykorzystać, a które nie.
- Przebieg prac również będzie podlegał kontroli – zaznacza konserwator.
Za pieniądze z "Polskiego Ładu"
Jak nas informuje Cezary Tudek, sekretarz urzędu miasta Gawrolin parafia dostała 980 tysięcy złotych rządowego dofinansowania z "Polskiego Ładu", natomiast 20 tysięcy złotych musiała sama wyłożyć jako wkład własny.
- Nasz urząd pośredniczył w tym procesie. Z informacji, które uzyskałem od księdza wynika, że wszystkie prace były prowadzone zgodnie z pozwoleniem konserwatorskim - podkreśla.
Autorka/Autor: Tomasz Mikulicz
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Krzysztof Kot