Prokuratura ujawniła treść wyjaśnień Kajetana P. Podejrzany o morderstwo twierdzi, że ofiarę wybrał przypadkowo, z ogłoszenia. Zabił chwilę po tym, gdy zaproponowała herbatę. Tłumaczył, że zabójstwo było kolejnym krokiem na drodze do samodoskonalenia i że nie żałuje tego, co zrobił.
W środę prokuratura zdecydowała ujawniła okoliczności zabójstwa Katarzyny J., aby przeciąć medialne spekulacje w tej sprawie.
Droga samodoskonalenia
O motywach morderstwa mówił rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak.
- Wskazał, że targały nim sprzeczne emocje. Z jednej strony miał potrzebę samodoskonalenia, pozbywania się ludzkich słabości, z drugiej - dostrzegł pokusy życia codziennego, przyjemności, które w jego ocenie świadczą o słabości. Kilka lat temu uznał, że musi wybrać drogę samodoskonalenia, pozbywania ludzkich słabości i tą drogą szedł doskonaląc się fizycznie i intelektualnie - relacjonował wyjaśniania Kajetana P. prokurator Nowak. - Elementem samodoskonalenia były intensywne ćwiczenia fizyczne, głodówki, zerwanie wszelkich związków z rodziną, bo je także uznawał za dowód słabości - dodał.
Dalej wyjaśnił, że od kilku lat w mężczyźnie narastał konflikt między samodoskonaleniem a słabością, za jaką uważał szacunek do życia ludzkiego.
"Życie ludzkie nie jest warte więcej niż świni"
Jak miał wyjaśnić śledczym na pewnym etapie swojej ewolucji doszedł do wniosku, że musi kogoś zabić, bo tylko tak pozbędzie się słabości. - Stwierdził, że życie ludzkie nie jest warte więcej od życia świni lub komara. Taka myśl towarzyszyła mu od jakiegoś czasu, natomiast konkretną decyzję o zabiciu osoby podjął miesiąc lub dwa przed samym zdarzeniem - przytaczał wyjaśnienia Nowak.
Podejrzany miał stwierdzić, że nie znał wcześniej ofiary i nic ich nie łączyło. - Poszukiwał ofiary, rozważał różne możliwości. Uznał, że to powinna to być osoba obca, lektor języka, bo będzie miał z nią nić porozumienia i będzie wzbudzał zaufanie. Całkowity przypadek spowodował, że ofiarą została Katarzyna J. Telefon do niej znalazł na stronie internetowej z ofertami korepetycji językowych. Dzwonił do kilku osób, wybrał ją m.in. dlatego, że nie było zdjęcia. Nie chciał tego zdjęcia widzieć - powiedział rzecznik.
- Ofiara była przypadkowa, nie znali się wcześniej, rozmawiali tylko przez telefon w cel umówienia się na lekcję - podkreślił.
"Zamienili kilka zdań, zaproponowała herbatę"
Dalej prokurator opisał dzień zbrodni. Kajetan P. umówił się z Katarzyną J. na godz. 11.
- Zwolnił się z pracy w bibliotece o godz. 10, tramwajem udał się do pokrzywdzonej. Przyszedł z nożem, piłą i torbą. Wszedł do mieszkania, zamienili kilka zdań. Pokrzywdzona zaproponowała herbatę. Korzystając z chwili nieuwagi podejrzany pozbawił ją życia za pomocą noża. W innym pomieszczeniu odciął głowę ofierze. Zaczął sprzątać wycierając ręcznikami krew, ręczniki wrzucił do pralki, którą włączył. Ciało spakował do dwóch toreb, zamówił taksówkę i odjechał w stronę Bielan. Potem wysiadł i zamówił druga taksówkę, co miało utrudnić dotarcie do niego - relacjonował Nowak.
Drugą taksówkę, omyłkowo P. zamówił na swoje nazwisko. - Mamy nagrania z rozmów z centralą. Jak mówił, w tym momencie wszystko się posypało - torba zaczęła przeciekać, taksówkarz zaczął pytać, zauważyła go sąsiadka gdy szedł z torbami... Uznał, że zaraz przyjedzie policja i postanowił, że ucieka. Podpalił torbę chcąc wywołać pożar, aby przynajmniej częściowo zatrzeć ślady - przytaczał słowa Kajetana P. Nowak.
Ucieczka nie była szczegółowo zaplanowana. - Metrem dojechał do centrum, potem na dworzec, wziął kredyt. Stamtąd pojechał do Poznania. Kupił tablet i kurtkę. Następnie przez Niemcy dotarł do Włoch, promem na Sycylię, następnie na Maltę. Planem była ucieczka Afryki: do Tunezji lub Libii, gdzie zamierzał żyć na pustyni - relacjonował.
"Odpowiedział, że nie żałuje"
Z uwagi na szacunek dla ofiary prokurator nie ujawnił tego, co P. powiedział o swym zamiarze zrobienia z ciałem Katarzyny J. po zabójstwie. Nowak zaznaczył równocześnie, że mężczyzna bardzo dokładnie to wyjaśnił. Prokuratura zaprzecza, by P. mógł być związany z jakimś innym przestępstwem. "Nic na to obecnie nie wskazuje" - powiedział prokurator.
Przemysław Nowak pytany przez dziennikarzy, czy P. żałuje swojego czynu, odpowiedział, że nie. Miał też stwierdzić, że sama zbrodnia nie sprawiła mu przyjemności, a celem nie było zadawanie bólu, cierpienia. - Mówił to wszystko w sposób chłodny, bez jakichkolwiek emocji, ważąc słowa - dodał Nowak.
Dopytywany o wątek kanibalizmu, prokurator uchylił się od odpowiedzi. Tłumaczył to "szacunkiem pamięci ofiary". Z tych samych powodów nie ujawnił, co 27-latek planował zrobić z ciałem. Głowę ofiary miał obciąć "ze względów praktycznych", nie ideologicznych. W pewnej chwili swych wyjaśnień podejrzany "bardzo ogólnie wspomniał o fascynacji Hannibalem Lecterem".
"Nic nie wskazuje na inne zbrodnie"
Prokuratur zdementował, że P. miał na sumieniu inne zbrodnie, czy inne przestępstwa. Według złożonych wyjaśnień, nie miał zaplanowanego kolejnego zabójstwa. Dopuszczał natomiast, że taka potrzeba mogłaby się w nim pojawić, gdyby mord na lektorce poszedł zgodnie z planem.
Podsumowując, Nowak zastrzegł, że nie są to "ustalenie końcowe śledztwa", a wszystkie opisy opierają się na wyjaśnieniach podejrzanego, które jednak "znajdują potwierdzenie w zgromadzonych materiale dowodowym".
- Na tym etapie śledztwa czynności z podejrzanym zostały zakończone. Zakończyliśmy też przesłuchania świadków. Prokurator uznał, że zachodzi możliwość ujawnienie części wyjaśnień podejrzanego, gdyż nie będzie to szkodzić postępowaniu – stwierdził Przemysław Nowak.
Chciał gryźć policjantów
We wtorek media ujawniły, że podczas transportu do Polski podejrzany próbował dwukrotnie ugryźć konwojujących go policjantów na pokładzie samolotu. Ale prokuratura nie potwierdza, by w materiale dowodowym były informacje o próbie ataku. Pewne jest, że mężczyzna transportowany jest w specjalnym kasku i chustce na wysokości ust.
- Ta biała chusteczka to zastępstwo takiego, jak my to nazywamy, kagańca, żeby przestępca nie ugryzł nas podczas wykonywania czynności. To jest zrobione z identycznego materiału jak kamizelki dla policjantów do ochrony przed kamieniami. Wkładki tego hełmu są zrobione z twardszej gąbki, one się uginają - tłumaczył reporterowi TVN24 były policjant.
Wyjaśnienia w prokuraturze przebiegały już spokojnie. Podejrzany składał je bez kasku i kajdanek.
Uciekł na Maltę
Kajetan P. jest podejrzany o to, że 3 lutego w bestialski sposób, odcinając głowę, zamordował 30-letnią kobietę. Mężczyzna przez dwa tygodnie był poszukiwany w niemal całej Europie. Policjanci z Poznania oraz CBŚP zatrzymali go na Malcie.
Maltański sąd szybko zgodził się na ekstradycję. Do Polski podejrzany został przetransportowany wojskowym samolotem w piątek. W Warszawie usłyszał zarzut zabójstwa i został tymczasowo aresztowany. Przyznał się do winy, odmówił pomocy adwokata. Śledczy nie wykluczają obserwacji psychiatrycznej. Zostanie ona przeprowadzona prawdopodobnie w areszcie przy Rakowieckiej.
Mężczyzna jest tymczasowo aresztowany do maja. grozi mu dożywocie.
b/r