To był mecz podtekstów. W stolicy zagrały zespoły trenerów, którzy jeszcze nieco ponad 1,5 roku temu stali po przeciwnych stronach barykady. Jacek Zieliński z Kolejorzem zdobył mistrzostwo Polski, a Jose Mari Bakero wprowadzał hiszpańskie wzorce przy Konwiktorskiej.
Z większym animuszem zaczęli gospodarze, którzy szturmowali bramkę lechitów dzięki akcjom swoich bocznych obrońców. Z jednej strony szarpał Aleksandar Todorovski, z drugiej Djordje Cotra. Jednak bez skutku.
Łotysz się zaciął
Po 20 minutach to Lech przejął inicjatywę i szybko mógł objąć prowadzenie. W dziecinny sposób piłkę stracił Łukasz Trałka. Odebrał mu ją Ivan Djurdjević, szybko uruchomił Artioma Rudneva. Łotysz popisowo ograł reprezentacyjnego obrońcę Macieja Sadloka, zawstydzając go piłkarską siatką.
Zabrakło mu jednak precyzji. To kolejny mecz, w którym mający na koncie 14 goli w obecnym sezonie Rudnev ma problem z celownikiem. W poprzedniej kolejce Łotysz nie zabrał ze sobą amunicji na mecz z innym z zespołem ze stolicy, Legią.
Oprawa na urodziny
Najbardziej w pierwszej połowie podobała się nie gra obu zespołów, a sektorówki przygotowane przez kibiców Polonii z okazji 100-lecia klubu. Na jednej z nich widniała podobizna obecnego właściciela "Czarnych Koszul" Józefa Wojciechowskiego, który zasiadł w piątek przy Konwiktorskiej.
Trybuny odśpiewały "Sto lat". Życzenia były, ale gole wciąż nie padały.
Dżoker Cani
Polonia dominowała. Tylko do 55. minuty biła rywali na głowę w liczbie wykonywanych rzutów rożnych (9:1). Czarne Koszule miały mnóstwo stałych fragmentów gry, ale najgroźniejszy dopiero w końcówce spotkanie, kiedy mocno zakotłowało się pod bramką Jasmina Buricia.
Zimnej krwi zabrakło jednak najbardziej doświadczonemu na boisku Marcinowi Baszczyńskiemu, który nie zdołał opanować piłki. Wycofał ją jeszcze do Pawła Wszołka, ale obrońcy Lecha w porę zażegnali niebezpieczeństwo, blokując strzał 19-latka.
Gospodarze nie poddawali się. Ich wysiłek zaowocował dopiero w doliczonym czasie gry. Wprowadzony po przerwie Edgar Cani zachował się jak rasowy napastnik, dobił strzał Pavla Sultesa i zapisał na swoim koncie trzecią bramkę w tym sezonie.
Tort i zapach Majdana
Na wagę zwycięstwa, które ma dla Polonii wyjątkowy smak. Wygrała na swoje urodziny, jak najbardziej zasłużenie. Po meczu przy Konwiktorskiej rozpoczęła się fiesta. Z tortem, darmowym piwem i... perfumami opatrzonymi imieniem oraz nazwiskiem Radosława Majdana (trener bramkarzy stołecznego klubu niedawno wypuścił na rynek linię zapachową).
Prezes Wojciechowski ma kolejną okazję do odpalenia cygara, a Jacek Zieliński cieszy się z trzeciego zwycięstwa w trzecim meczu przeciwko Jose Mari Bakero.
twis/band//mz